Piątek, 22 listopada 2024 r.  .
REKLAMA

Kultura retro. Nostalgia za przeszłością czy sposób życia?

Data publikacji: 20 stycznia 2024 r. 16:13
Ostatnia aktualizacja: 20 stycznia 2024 r. 16:13
Kultura retro. Nostalgia za przeszłością czy sposób życia?
Kultura retro zdobywa coraz więcej sympatyków. Na zdjęciu: uczestnicy „Spaceru Pań i Panów Retro Szlakiem Ludzi z Pasją”, wśród nich Małgorzata Zakrzewska z Metrum (trzecia z lewej, górny rząd) i Olga Dąbkiewicz (czwarta z lewej, górny rząd). Fot. Agata JANKOWSKA  

Słowo fenomen nie jest tutaj przesadą. Zainteresowanie dawną modą i stylami, zabawa z estetyką epoki wiktoriańskiej czy edwardiańskiej, wykłady i spacery z rekonstruktorami w roli głównej (choć to słowo nie oddaje w pełni natury zjawiska) zyskują coraz większą rzeszę odbiorców – nie tylko w Szczecinie. Zarówno panie, jak i panowie, coraz chętniej biorą udział w spotkaniach w stylu retro, ubrani w stroje nawiązujące do stylizacji z minionych czasów. To forma zabawy, ale także dowód kształtowania się szerszego zjawiska o znaczeniu społecznym i kulturowym. Czy Szczecin jest miastem, w którym rządzi kultura retro?

Wiktoriańskie inspiracje

Olgę Dąbkiewicz przez ostatnie dwa lata zdążyła wypracować swoją rozpoznawalna markę. Można powiedzieć, że jest prekursorką i propagatorką kultury retro w naszym mieście. Organizuje miejskie spacery z udziałem mieszkańców, plenery fotograficzne, wykłady, uczestniczy w wielu wydarzeniach kulturalnych i edukacyjnych. Zawsze perfekcyjnie wystylizowana: misternie upięte włosy, kapelusze albo suknie nawiązujące do mody edwardiańskiej lub wiktoriańskiej. Nie jest to pełna i wierna rekonstrukcja stroju, ale pewna wariacja na temat dawnych stylów i tendencji w modzie, realizowana według zasady zero waste. Olga Dąbkiewicz wyszukuje swoje ubrania w second handach, a następnie samodzielnie je przerabia według własnej, ale inspirowanej historią, wizji. W jej stylizacji nie ma bowiem gotowców czy prostego odtwórstwa – całość to autorska, artystyczna kreacja.

– Jako animator kultury retro na Pomorzu Zachodnim często prowadzę wykłady i prelekcje na temat mody od czasów wiktoriańskich (od 1837 r.), po edwardiańskie, Art Deco, międzywojnie aż do lat 90. XX wieku – opowiada. – Na podstawie historii ubioru, zachowanych dawnych rycin z żurnali i zebranych przeze mnie bibelotów, odzieży, biżuterii chcę przybliżać modę retro mieszkańcom Szczecina. Często na wykładach towarzyszy nam panel dyskusyjny, podczas którego słuchacze mogą podzielić się swoimi spostrzeżeniami na temat obecnej mody, jak również mody dawnej.

Moda jako emancypacja

Zuzanna Gonera z wykształcenia jest antropolożką. Zamiłowanie do dawnej mody jest w pewnym sensie kontynuacją jej dotychczasowych zainteresowań, ale jest to też pasja szczególna. Nosi przede wszystkim stroje oryginalne, z epoki – takie, które nosiły na przykład przedwojenne mieszkanki Szczecina. Jej suknie pamiętają czasy II wojny światowej. Zuzanna podchodzi do nich jak do świadków historii i traktuje z perspektywy antropolożki. Walczy z uprzedzeniami i przekonaniem, że to, co robi z modą to nie tylko przebieranki, ale część szerszego trendu we współczesnej kulturze.

– Mój vintage łączy się z moimi zainteresowaniami naukowymi i pomaga mi zrozumieć konteksty historii społecznej, z którą ubiór był zawsze związany – tłumaczy. – To także historia emancypacji kobiet, która odbijała się w formach odzieży przez dekady. Historycy zafascynowani dawnymi strojami nie są nowością: w książce Edwarda Radzińskiego czytałam o człowieku, który podczas badań archiwalnych nad Romanowami nosił kupione na targu bryczesy, rzekomo należące do samego cara. Niestety, często autorytet naukowy jest deprecjonowany. Szczególnie, gdy się jest kobietą i nagle znajduje się w punkcie, w którym nikogo nie interesuje, co masz do powiedzenia i nad czym pracujesz, bo wszyscy są skupieni na stroju. To jest też coś, z czym staram się walczyć, bo też o to walczyły nasze prababki. Wartości walki o podstawowe prawa człowieka są mi bardzo bliskie, ale też paradoksalnie bliskie epoce, którą się inspiruję. Większość ludzi myśli, że jak się ubieram „konserwatywnie”, to też mam takie poglądy.

To też bardzo ważna kwestia. Ten swoisty zwrot ku dawnej modzie nie oznacza tęsknoty za tradycyjnymi wartościami i ówczesnym poddaństwem kobiet. Jeszcze sto lat temu miały one niewiele do powiedzenia. Dziś fakt, że możemy bawić sie modą jest też pewnego rodzaju wyrazem emancypacji.

– Przeciętny Kowalski myśli „Berlin lat trzydziestych”, widzi polityczną walkę o władzę i dominację jednej myśli konserwatywnej – dodaje Z. Gonera. – Ja pod tym hasłem widzę podziemie artystyczne i queerowe, widzę bary dla osób homoseksualnych, występy drag queens, prasę kobiecą i represje, jakie spotykały tych ludzi za odwagę bycia sobą. Moje stylizacje są inspirowane właśnie tym światem.

Wyjęci z XVIII wieku

O wiele bardziej „ortodoksyjne” w swojej pasji jest stowarzyszenie Metrum, bo to właśnie ta grupa zajmuje się rekonstrukcją w pełnym tego słowa znaczeniu. Starają się tworzyć stroje jak najbardziej zbliżone do oryginałów z XVIII wieku. W zespole są zarówno panie, jak i panowie: kilkanaście osób, które wyglądają jak bohaterowie filmów „Barry Lyndon” albo „Amadeusz”.

– Odtwarzamy stroje zgodnie z epoką na podstawie zachowanych przekazów. Chcemy wiedzieć, jakich form używano w XVIII wieku, z jakich materiałów i jak szyto wówczas stroje – opowiada Małgorzata Zakrzewska, członkini stowarzyszenia. Ma jednak pełną świadomość tego, że rekonstrukcja jest w pewnym sensie jedynie współczesnym wyobrażeniem o modzie baroku czy klasycyzmu.

– Staramy się jak najbardziej zbliżyć do tego, co było w XVIII wieku – dodaje.

Metrum jest znane w całej Polsce. Uczestniczą w balach i innych wydarzeniach dla rekonstruktorów historycznych. Angażują sie w akcje charytatywne i wydarzenia kulturalne dla mieszkańców Szczecina. Latem organizują między innymi piknik na Różance, warsztaty tańców dawnych, spotykają się w Willi Lentza. Są otwarci na nowych członków i sympatyków. Tym bardziej, że jak mówi M. Zakrzewska, ludzie bardzo pozytywnie reagują.

– Kojarzą nas, zaczepiają na ulicy, pytają – mówi. – Ludziom tego bardzo brakuje. Część dołącza do nas, inni do Olgi Dąbkiewicz, a reszta jeszcze się trochę wstydzi.

Grup rekonstrukcyjnych w Szczecinie i na Pomorzu Zachodnim jest więcej. GRH „Szarotki” propaguje modę lat 40. XX wieku, uczestniczy w spotkaniach z kombatantami, jej członkinie zapraszane są do udziału w wydarzeniach upowszechniających historię. W Koszalinie działa stowarzyszenie „Gryf”, którego pasją są żołnierze wyklęci i biografie poszczególnych członków podziemia niepodległościowego. Prowadzą izbę pamięci i nagrywają filmy, w których wcielają się w swoich historycznych bohaterów.

Kultura retro jest więc bardzo szerokim zjawiskiem, które łączy w sobie zainteresowanie przeszłością z kreatywnym poszukiwaniem nowych form ekspresji. Nie chodzi tylko o modę, ale idee, które stoją za ludźmi zaangażowanymi w ruch. ©℗

Agata JANKOWSKA

REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA