Piątek, 22 listopada 2024 r.  .
REKLAMA

„Mayday” po raz 900.!

Data publikacji: 09 kwietnia 2019 r. 08:29
Ostatnia aktualizacja: 09 kwietnia 2019 r. 09:56
„Mayday” po raz 900.!
Fot. Włodzimierz Piątek  

Od prawie dwudziestu lat w szczecińskim Teatrze Polskim grany jest spektakl pt. „Mayday”. To nie jest jedyny rekord tego przedstawienia. Otóż widzowie, którzy przyjdą we wtorek (9 kwietnia) na tę historię pechowego taksówkarza bigamisty, obejrzą sztukę graną przez ekipę aktorską ze Szczecina po raz – uwaga, uwaga! – dziewięćsetny!

„Mayday” to jedna z najlepszych na świecie komedii, historia taksówkarza, któremu przez lata udaje się prowadzić szczęśliwe życie z dwiema kochającymi go żonami, o czym oczywiście nie wie żadna z pań. Na skutek wypadku ulicznego jego tajemnica wychodzi na jaw, wywołując lawinę komplikacji. Tytuł jest wystawiany w wielu miastach w Polsce, np. w warszawskim Och – Teatrze Krystyny Jandy, gdzie grają Stanleya – Artur Barciś i Johna (taksówkarza) – Rafał Rutkowski. W Szczecinie te postaci odgrywają z kolei ulubieńcy tutejszej publiczności – Michał Janicki i Adam Dzieciniak. Nie tylko nazwiska obsady aktorskiej, co oczywiste, są odmienne w szczecińskiej inscenizacji, ale też jedna postać, która nigdy nie zaistniała w żadnym innym teatrze, tylko w naszym TP.

– W naszym spektaklu pojawia się, na samym końcu, postać Cyryla, o której w sztuce tylko się rozmawia przez połowę sztuki. U nas zagrał go Piotr Emanuel Kraus, mistrz epizodu i drugiego planu, niezwykła osobowość, dramaturg, poeta i erudyta – opowiada Michał Janicki. – To był mój pomysł. Nikt dotąd nie pokazał tego podmiotu lirycznego, czyli kochanka sąsiada. Zaproponowałem wtedy: „Weźmy Emka „na szczęście”, bo on jest tak zjawiskowy, że nasz spektakl też będzie wyjątkowy”. No i miałem rację, Emek przyniósł nam szczęście, bo wystawiamy to przedstawienie tak długo. Grał z nami przez długie lata, potem wybrał swojego następcę i od dwóch lat w tę postać wciela się Wiesław Orłowski. Ale Emek przyjeżdża do naszego teatru i ma oko na spektakl. Kiedyś pomyślałem sobie, że w komercyjnym amerykańskim teatrze nikt by się nie zgodził na to, by na końcu wchodziła tak mocna, charakterystyczna postać i zbierała niemal wszystkie brawa dla siebie. To może się zdarzyć tylko w zespole zaprzyjaźnionym i stacjonarnym. A my jesteśmy w tej naszej ekipie „Maydaya” jak stare dobre małżeństwo, bo atmosfera jest bardzo rodzinna.

Spektakl szczeciński wyreżyserował Stefan Szaciłowski, a grają w nim: Katarzyna Bieschke-Wabich, Małgorzata Chryc-Filary, Adam Dzieciniak, Mirosław Kupiec, Michał Janicki, Zbigniew Filary, Adam Zych, Mateusz Kostrzyński, Wiesław Orłowski.

– Po tylu zagranych przedstawieniach znam nie tylko swój tekst na pamięć, ale też wszystkich partnerów. Z kolei kostium tylko w części mam ciągle ten sam, to znaczy koszulę i marynarkę, ale niestety spodnie trzeba było zmieniać. No i buty, których podeszwy się szybko wycierają od nagłych zwrotów – żartuje M. Janicki. – Bo przecież tak tu się biega, wraca, znów biegnie. Reakcje bohaterów są bowiem bardzo dynamiczne. Ale jak zdrowie pozwoli, to będziemy przez kolejne dwadzieścia lat pokazywać spektakl „Mayday” – zapewnia Michał Janicki.

Nie tylko „Mayday” cieszy się w Teatrze Polskim wieloletnimi sukcesami. Bardzo długo, przy kompletach publiczności, grane są również: „Kolacja dla głupca”, „Okno na parlament” i „Pornograf”. ©℗

Monika Gapińska

Fot. Włodzimierz Piątek

REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA