Powstał "Poradnik: jak mówić i pisać o grupach mniejszościowych". Merytorycznego wsparcia temu projektowi - dostępnemu na stronie etykajezyka.pl - udzieliła prof. Ewa Kołodziejek, językoznawczyni Uniwersytetu Szczecińskiego. Poradnik ukazuje się w czasie, gdy trwa gorący spór o tym, co w debacie o mniejszościach jest dozwolone, a co surowo zakazane.
Publikację przygotował agencja FleishmanHillard. Patronują jej Rada Języka Polskiego oraz Rzecznik Praw Obywatelskich. Jest anonsowana jako propozycja "dla osób, które chcą pisać i mówić o grupach narażonych na dyskryminację w sposób trafny, inkluzywny i niepowielający stereotypów". Grupy mniejszościowe, na których skupiają się autorzy tekstów, to osoby LGBT, kobiety, migranci, osoby z Afryki oraz Żydzi. Poradnik ma wyraziście lewicowy sznyt. Fragment o kobietach napisała Agata Maciejewska z fundacji Dziewuchy Dziewuchom, rozdział poświęcony osobom LGBT jest autorstwa Cecylii Jakubczak z Kampanii Przeciwko Homofobii.
A. Maciejewska we fragmencie o cytowaniu ekspertek i rzeczniczek postuluje: "Mając do wyboru mężczyznę i kobietę o podobnych kwalifikacjach i wiedzy, wybierajmy kobietę, aby przełamać stereotypy".
Inny apel feministycznej aktywistki brzmi zaś tak: "Nie pytajmy mężczyzn o sprawy związane z obszarem decyzyjności i wiedzy kobiet, takich jak kwestie macierzyństwa, ciąży czy zdrowia reprodukcyjnego".
O osobach transpłciowych Cecylia Jakubczak pisze z kolei: "Szereg niepoprawnych zwrotów, które pojawią się często w mediach, dotyczy osób transpłciowych, czyli trans kobiet i trans mężczyzn (transpłciowość to jedna z wielu cech, dlatego używamy cząstki wyrazowej trans z rzeczownikiem kobieta lub mężczyzna). Na liście zwrotów do wykreślenia znajdują się: „mężczyzna urodzony w ciele kobiety”; „kobieta, która była mężczyzną”; „mężczyzna uwięziony w ciele kobiety”. Dlaczego? Odpowiedź jest prosta – trans kobiety nie „urodziły się jako mężczyźni”, a trans mężczyźni nie „urodzili się jako kobiety”. Trans kobiety urodziły się jako kobiety o błędnym oznaczeniu płci w akcie urodzenia, a trans mężczyźni urodzili się jako mężczyźni o błędnym oznaczeniu płci w akcie urodzenia".
W poradniku przeczytamy także, że słowo "niebinarność" określa "osoby, które nie mieszczą się w koncepcji dualizmu płciowego zakładającego, że istnieją dwie płcie: męska i żeńska. Z kolei "misgendering" to "używanie niewłaściwych zaimków względem osób transpłciowych i niebinarnych".
Poradnik ukazał się, gdy świat debatuje nad "kulturą anulowania", czyli nad rytuałem internetowych linczów na osobach, które wypowiadają się niezgodnie z postępową doktryną (co dla tych osób kończy się niekiedy utratą pracy). Jedną z najbardziej znanych osób, które wywołała globalną fala oburzenia, jest autorka serii o Harry'm Potterze, J. K. Rowling. Furię postępowców wzbudził jej tweet o następującej treści: "Jeżeli płeć nie jest prawdziwa, to nie istnieje coś takiego jak pociąg do osób tej samej płci. Jeżeli płeć nie jest prawdziwa, to wymazujemy całą społeczność kobiet. Znam i kocham trans osoby, ale usunięcie konceptu płci likwiduje prawo tych osób do rozmawiania o swoim życiu. Mówienie prawdy nie jest hejtem".
Rowling jest jedną z sygnatariuszek - razem m.in. z Anne Aplebaum czy Salmanem Rushdie - listu intelektualistów w obronie wolnej debaty, przeciwko "modzie na publiczne szkalowanie" i "ślepej moralnej pewności".
Nie jest też pewne, na ile poważnie do postulowanego przez siebie języka podchodzą przedstawiciele lewicy. Michał Sz, znany wszystkim jako "Margot", oskarża o przemoc seksualną oraz właśnie o traktowanie go jako mężczyznę - a zatem o misgendering - liderkę Strajku Kobiet, Klementynę Suchanow, czyli najbardziej postępową postać, jaką można sobie tylko wyobrazić.
©℗
A. Sasinowski
