„My Fair Lady” niezmiennie uwodzi widzów na całym świecie. To klasyka gatunku z dobrą i wciągającą rozrywką, trzymająca w napięciu, ciesząca się niesłabnącą popularnością ze względu na wyśmienitą muzykę i uznany pierwowzór – sztukę „Pigmalion”. Dramat George’a Bernarda Shawa w musicalowej wersji powraca do Opery na Zamku w Szczecinie po dwudziestu latach przerwy. Premiera musicalu odbędzie się w sobotę o godz. 19.
Odświeżyć tę historię
Musical „My Fair Lady” od wielu lat uznawany jest za największy światowy sukces w swoim gatunku, a piosenki, takie jak „Przetańczyć całą noc”, „Tak chciałabym”, „Tę ulicę znam” czy „Jeden mały szczęścia łut”, na trwałe weszły na listę szlagierów. Akcja spektaklu dzieje się w Londynie, gdzie językoznawca, profesor Higgins, zakłada się z przyjacielem, że przemieni uliczną kwiaciarkę w damę z wyższych sfer. Obiektem eksperymentu staje się nieokrzesana Eliza Doolittle.
- Spektakl, którego akcja dzieje się na początku poprzedniego wieku, teraz należy inaczej czytać. Zależności społeczne bardzo się zmieniły, szczególnie w czasach #MeToo. Inaczej przecież postrzegamy granice, jakie można przekraczać w kontaktach między mężczyzną a kobietą - mówił reżyser spektaklu, Jakub Szydłowski, na wtorkowej (9 listopada) konferencji prasowej w Operze na Zamku. - Szczególnie, jeśli jedno z nich jest mentorem dla drugiej osoby. Podczas pracy zastanawialiśmy się, jak byśmy dzisiaj odczytali libretto. Najważniejsze stało się dla nas, by odświeżyć tę historię.
Brytyjski autobus na scenie
Jak zdradzili artyści na spotkaniu z dziennikarzami, kostiumy w spektaklu będą uwspółcześnione, takie, że "dziś też można by w nich pójść na bal do ambasady czy przejść się ulicą i nikt by nie powiedział, że nie pasują do obecnych czasów". Na scenie z kolei pojawi się wielki, czerwony brytyjski autobus.
- To bardzo potężna produkcja. Będzie ogromna, multimedialna scenografia, bo widz lubi, kiedy są projekcje. Zaplanowane jest też wiele zmian światła - uchylił rąbka tajemnicy, na konferencji prasowej, scenograf Grzegorz Policiński. - Scenografia jest na tyle uniwersalna, że pozwoli nam zaczarować widza przy każdej zmianie dekoracji i przy każdym obrocie sceny obrotowej. Mamy w tej produkcji to, co ja uwielbiam, czyli połączenie teatru musicalowego, operowego i operetkowego, ale też wchodzimy w teatr dramatyczny. Jako scenograf mogę tylko jeszcze dodać, że spektakl będzie efektownym wydarzeniem.
Poza artystami Opery na Zamku, w „My Fair Lady” wystąpią też znani w całej Polsce artyści musicalowi, jak choćby Janusz Kruciński (który zagra Higginsa) czy Anna Gigiel związana z Teatrem Muzycznym Roma w Warszawie, a także Anna Federowicz z Teatru Muzycznego w Poznaniu. Widzowie zobaczą również na scenie aktorów kilku szczecińskich scen, choćby Katarzynę Bieschke - Wabich z Teatru Polskiego oraz Danutę Kamińską z Teatru Lalek Pleciuga. ©℗
(MON)