Piątek, 22 listopada 2024 r.  .
REKLAMA

Niepoprawnie o Szczecinie

Data publikacji: 03 stycznia 2018 r. 22:30
Ostatnia aktualizacja: 13 listopada 2018 r. 17:15
Niepoprawnie o Szczecinie
 

„Pierwsze lata polskiego Szczecina” – tak nazywa się stała ekspozycja uruchomiona w antykwariacie „Wu-El” przy ul. św. Wojciecha 1. Ma opowiadać o historii naszego miasta „z punktu widzenia polskiej racji stanu”.

– To jest jedna szósta całej kolekcji, którą udało się zgromadzić – mówił podczas otwarcia wyremontowanej sali Wojciech Lizak, właściciel antykwariatu. – Jest unikalna w całych dziejach Ziem Odzyskanych. Zawsze miałem pretensje do elit szczecińskich, że zepchnęły się z europejskiej narracji wolnościowej na szary koniec, że Gdańsk zdominował to, co zrobiła „Solidarność”. Choć raz jako miasto wygrajmy z Gdańskiem i Wrocławiem! Tam jeszcze się o takiej stałej ekspozycji nie myśli. Zrobiliśmy to jako pierwsi. W tym muzeum nie będzie poprawności politycznej. Nie będzie próby klecenia czegoś, co się będzie nazywało syntezą historii europejskiej. To ma być historia miasta z punktu widzenia polskiej racji stanu. Nie znam bowiem miasta, w którym historia byłaby bardziej skłamana – mam na myśli lata 45-47. Trzeba będzie odmitologizować postać pierwszego wojewody – Leonarda Borkowicza.

Ekspozycję tworzą m.in. zdjęcia z lat trzydziestych oraz czasów tużpowojennych, plakaty, mapy (przedstawiające m.in. rozmieszczenia sił NKWD), urzędowe dokumenty.

Karol Lizak, syn antykwariusza, który pomagał w przygotowaniu ekspozycji, wskazał, że początkiem opowieści o drodze do polskiego Szczecina jest sowiecki plakat z czasów wojny polsko-bolszewickiej, na którym komunista przebija piką polskiego ułana. W 1920 roku w Stettinie oburzano się właśnie na traktat wersalski i polskie powstania na Śląsku.

– Stettin był wtedy niemal centrum antypolonizmu – opowiadał Karol Lizak. – Uosabiał go burmistrz Friedrich Ackermann, który z niewyjaśnionych przyczyn ma plac w dzisiejszym Szczecinie. W 1932 roku, gdy 50 proc. mieszkańców Stettina głosowało na NSDAP i z entuzjazmem przyjmowało wybór fuhrera, polski Szczecin mógł uchodzić za kiepski żart – tymczasem to właśnie w ’32 roku los tego miejsca był przypieczętowany; to ci mieszkańcy, którzy głosowali na Hitlera, odebrali sobie ojczyznę. Gdy w ’38 roku wiwatowali na cześć Hitlera na Hakenterrasse, to chyba nie mogli się spodziewać, że wiwatują na część człowieka, za którego sprawą to miasto stanie się polskie.

Na razie ekspozycję można zwiedzać po wcześniejszym umówieniu się pod numerem telefonu (91) 4888697. Bilet dla dzieci kosztuje 5 złotych, dla dorosłych – 10. ©℗

Alan Sasinowski

Fot. Ryszard Pakieser

REKLAMA
REKLAMA

Komentarze

kuba
2018-11-13 16:25:05
Tak ,nadzieja we wszystkich prywatnych , niezależnych przedsięwzięciach.
kubel zimnej wody
2018-01-06 14:42:22
Prywatne muzea maja fajnie. Właściciel wystawia po prostu eksponaty i nie musi sie martwic o nowoczesność, multimedialność, interaktywność, nikt go nie zapyta ile przyszło ludzi, tłumaczyc sie ze wymaga od widzow podstawowej wiedzy, aby rozumieli na co patrzą itd... Niedługo chyba prawdziwe muzea będa tylko prywatne a publiczne zamienią na parki rozrywki... Zbiory beda na sprzedaz, może Lizak albo Wyłupek kupią...
.
2018-01-05 23:58:00
Nazywanie ulic nazwiskiem skrytego nazisty to bezszelnosc w stosunku do mieszkancow i reszty Polakow.Szczecin zawsze byl dumnym Polskim ,Piastowskim miastem.Niemcy zawsze to miasto niszczyli i okradali.W 1945r obecnej ul.Wojska polskiego stalo okolo 100 wozow tramwajowych ktore sluzyly rabusiom wyworzacym fanty za zachod.
JANMARACJE
2018-01-05 23:54:24
Nie ma niemieckiego Stettina i nie bylo w nim nic pieknego.Szczecin zawsze byl piastowskim dumnym Polskim miastem i nazywanie ulic nazistowskimi nazwiskami jest bezczelnoscia w stosunku do mieszkancow miasta i reszty polakow. Szwaby,ktorzy doprowadzili to miasto do ruiny,rozkradli je doszczetnie teraz panosza sie po pieknych odnowionych chodnikach jak by to wszystko zrobili.
Bezcenna Wystawa!
2018-01-05 23:14:18
Zawsze brakowało tu pogłębionej myśli historycznej. Dominowali różnej maści propagandyści, szczecinerzy, miłośnicy kondotierów pod Mostem, badacze schronów, dziur w niemieckim płocie i architektonicznych farmazonów. Dobrze, że przypomnieliśmy sobie o kimś takim jak Edmund Bałuka, który tworzył historię robotniczego Szczecina. NSZZ Solidarność to już zupełnie inna galaktyka historyczna i mniej robotnicza, a bardziej trockistowsko-postbierutowska i anarcho-syndykalistyczna z pretensjami konsumeryczno-kosmopolitycznymi na tle agenturalnym.
kubel zimnj wody
2018-01-05 17:18:16
Same marketingowe slogany. Z tej ralacji nie wynika, że na tej wystawie jest cos niepoprawnego politycznie czy nawet nieznanego. Czytałem tez inne gdzie WL chwlai sie ze na jego wystawie zaznaczone jest stacjonowanie w Szczecinie NKWD. A coz to za odkrycie? - przeciez wszyscy wiedza ze do 58 byla tu Armia Czerwona, wiec bylo i NKWD.
Leszek
2018-01-05 15:25:12
Punkt widzenia doktora Lizaka punktem widzenia polskiej racji stanu? Ale w sumie każdy zaspokoją swojego ego w miarę sił i środków.
niezadowolony
2018-01-05 10:23:03
bzdura! dzielenie miasta na ich i nasz, na wasz i mój jest przejawem zakompleksienia i tworzenia własnych historyjek na czyjeś zamówienie. historia jest jedna i to bez względu czy nazwiemy miasto Stettin czy Szczecin. tym, którym nie podoba się Szczecin z czasów niemieckich proponuje się likwidację wszystkich budynków z tamtych czasów i postawienie własnych w pisanych w losy po 1945 roku...
jan
2018-01-05 00:17:18
Może w końcu nastąpi otrzeźwienie w moim Szczecinie i ktoś uświadomi zakompleksionym rodakom, że odwoływanie się do historii niemieckiego Stettina nie ma żadnego sensu, gdyż nas jako Polaków nic nie łączy z tamtymi ludzmi. Warto przeprowadzić uczciwą kwerendę archiwalną, która jasno potwierdzi jakim to "przyjacielem" Polaków był Herman Haken czy wspomniany w artykule Ackermann. I w końcu z przestrzeni miejskiej zniknie bezrozumnie uchwalane nazewnictwo typu rondo Hakena, tudzież żałosny napis Hakenterase na Wałach Chrobrego lub z pietyzmem odsłonięte niemieckie napisy w Urzędzie Wojewódzkim. To doprawdy nie są dowody bycia Europejczykiem, ale przykład braku elementarnej wiedzy historycznej, a wręcz głupoty. Co do wystawy to niech to będzie kropla, która drąży skałę.
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA