Mamy znakomitą wiadomość dla miłośników twórczości szczecinianina, Marka Stelara! Otóż w środę (9 lutego) odbędzie się premiera jego najnowszej powieści pt. "Skrucha".
Już jesienią ubiegłego roku pisarz zdradził nam co nieco faktów dotyczących tej książki. Ot, choćby, że jej akcja nie będzie się toczyła – wyjątkowo – w Szczecinie. Przypomnijmy zatem, kilka zdań ze wspomnianego wywiadu: "Od razu uspokajam: Szczecin absolutnie mi się nie znudził i na pewno wróci na karty następnych powieści. Natomiast ta historia, którą piszę obecnie, wynikła z mojej fascynacji pewnym niezbyt odległym od Szczecina miejscem i jest z nim nierozerwalnie związana. Sporo emocji, nowy bohater, nowe rejony i nowa intryga, która w miejscu innym niż Nowe Warpno po prostu nie miałaby racji bytu".
Jaką kryminalną intrygę tym razem wymyślił szczeciński pisarz? Oto wiosna dwa tysiące osiemnastego roku. Aspirant Dominik Przeworski, „kryminalny” ze szczecińskiej Komendy Miejskiej Policji trafia (uwaga, spoiler!: nie z własnej woli, ale z powodu grożenia służbową bronią kochankowi swojej żony) do Nowego Warpna, sennej, niewielkiej miejscowości "na samym końcu Polski". Mimo iż główny bohater zostaje tu dzielnicowym, nie jest to jednak awans, ale degradacja doświadczonego policjanta. Jak się okazuje, nawet spokojna miejscowość ma swoje tajemnica... Już na początku służby w Nowym Warpnie nowy dzielnicowy dostaje wezwanie, które rozpoczyna żmudne śledztwo. W ogrodzie przy domu w jednej z urokliwych dzielnic miasteczka odkryte zostają ludzkie szczątki. Przeworski zaczyna zatem sprawdzać, czy zwłoki mogą mieć coś wspólnego z tragedią sprzed ćwierćwiecza, kiedy na zalewie utonęło pięciu wychowanków Specjalnego Ośrodka Szkolno-Wychowawczego.
Warto wspomnieć, że w tym miesiącu minęło siedem lat od premiery pierwszej powieści Marka Stelara. Autor tak o tym napisał w mediach społecznościowych: "Siedem lat temu na półkach księgarń pojawił się "Rykoszet". Od tej pory przeszedłem długą drogę (...). Kiedy klepałem po nocach historię, która stała się moim debiutem literackim, w najśmielszych marzeniach nie sądziłem, że znajdę się kiedyś tu, gdzie teraz jestem. Pisanie stało się moją pracą, ale tylko formalnie, bo to wciąż świetna zabawa, choć czasem kosztuje sporo emocji z racji tematów, które podejmuję. Jestem cholernym farciarzem. Dostałem w życiu więcej, niż mógłbym chcieć i marzyć".
(MON)