Piątek, 22 listopada 2024 r.  .
REKLAMA

Okrętowiec na Wulkanie. Film, który powstał przez przypadek

Data publikacji: 21 lutego 2024 r. 11:24
Ostatnia aktualizacja: 23 lutego 2024 r. 21:32
Okrętowiec na Wulkanie. Film, który powstał przez przypadek
Kadr z filmu „Okrętowiec na Wulkanie”. Profesor Eugeniusz Skrzymowski podczas ostatniej rozmowy z dziennikarzami „Kuriera Szczecińskiego”  

To miał być szybki wywiad nakręcony amatorska kamerką do portalu internetowego. Wyszedł film dokumentalny o człowieku zasłużonym dla sektora stoczniowego i nauki. Opowieść profesora mogłaby być materiałem na film fabularny z najnowszą historią Polski w tle.

Film "Okrętowiec na Wulkanie" powstał dość przypadkowo. Przed pięcioma laty prof. Skrzymowski nieoczekiwanie zadzwonił do redakcji „Kuriera Szczecińskiego” w którym wówczas pracowałem. Poszukiwał koleżanki, która zajmuje się gospodarką. Niestety była wówczas na obsłudze prasowej jakiegoś wydarzenia. Finał był taki, że umówiłem się z profesorem na rozmowę w jego domu.

A że sekcja internetowa dostała właśnie kamerę, wraz z Markiem Osajdą, dziennikarzem naszej gazety - a także filmowcem specjalizującym się w filmach dokumentalnych o postaciach środowiska kultury - postanowiliśmy ją sprawdzić w działaniu.

Profesora za dobrze nie znałem. Przed laty rozmawiałem z nim na temat prof. Jerzego Doerffera, legendarnego okrętowca z Trójmiasta, o którym miałem zamiar napisać artykuł. O panu Eugeniuszu niewiele wiedziałem, prócz tego że jako naukowiec zajmował się budową statków i będąc już chyba na emeryturze, pojawiał się od czasu do czasu na wodowaniach w Stoczni Szczecińskiej.

Podczas nagrywania rozmowy okazało się, że mamy do czynienia z osobą o wyjątkowym życiorysie. Szczególnie poruszyła nas historia wojennych losów jego rodziny. Skrzymowscy, polscy patrioci, zapłacili najwyższą cenę za miłość do ojczyzny.

Dodam, że bohater filmu urodził się w II Rzeczpospolitej, gdzie marzył o budowaniu statków. Pierwszym z nich był własnoręcznie wykonany... kajak, którym pływał po rzeczce Białce koło rodzinnej Białej (dziś jest częścią Radzynia Podlaskiego). Niestety ów wehikuł nie miał dobrej stateczności – wspominał żartem profesor. Marzenie młody Eugeniusz spełnił po wojnie, w PRL-u, w stoczniach trójmiejskich, a potem w Szczecinie.

Gdy wraz z Markiem odwiedziliśmy p. Eugeniusza pod koniec 2018 roku, pewnie czuł, że jego wędrówka po tym padole dobiega kresu. Wspominając okupacyjną młodość, otworzył się przed nami.

Opowiedział też o kolejnych szczeblach kariery menedżerskiej w okresie tzw. Polskie Ludowej i o klimacie jaki wówczas panował. Za jego szefostwa stocznia w Szczecinie wzbogaciła się m.in. o biuro projektowe, zaczęła też budować statki motorowe. W wyniku tarć z kierownictwem partyjnym regionu przeszedł do pracy naukowej na Politechnice Szczecińskiej. W dokumencie filmowym podsumował swoje życie zawodowe i prywatne.

W III RP zakończył aktywność naukową, ale jeszcze w latach 70. zdążył stworzyć w naszym mieście wydział okrętowy na politechnice. Jako pełnomocnik rządu pilotował budowę gmachu,w którym potem i on kształcił przyszłych okrętowców.

Niestety, nie było nam dane dokończyć tej rozmowy. Profesor Eugeniusz Skrzymowski zmarł 8 marca 2019 roku.

Nie udało się więc poprawić pewnych mankamentów technicznych zapisanego materiału filmowego - zdarzających się nieczytelnych wypowiedzi. Schorowany już wtedy profesor mówił z pewną trudnością, może za bardzo chciał podzielić się wszystkimi wspomnieniami i refleksjami, co mogło być dla niego męczące. Cieszymy się, że na karcie pamięci amatorskiej kamery w ostatniej chwili uwieczniliśmy wybitnego człowieka - który pracował przy wykańczaniu rudowęglowca „Sołdek”, odbudował pochylnię Wulkan, opracował blokowy system budowy kadłubów - z jego głosem, gestami, temperamentem. Człowieka, który był jednym z filarów  polskiego przemysłu okrętowego i polskiej nauki. Prawdopodobnie jest to jedyny materiał filmowy z wypowiadającym się Eugeniuszem Skrzymowskim.

Film "Okrętowiec na Wulkanie" jest wyborem fragmentów rozmowy. Prace nad dokumentem wydłużyła o wiele miesięcy epidemia Covid–19. Dla mnie jego realizacja była zupełnie nowym doświadczeniem. Trzymając w ręku kamerę zrozumiałem chociażby, jak trudno uzyskać stabilne ujęcie. Zwłaszcza że większą część zdjęć nagrywałem bez stabilizatora. Gdy go kupiłem, musiałem opanować trudną sztukę posługiwania się tym urządzeniem.

Kadry filmu wykonywane były nie tylko kamerą, ale i tanim smartfonem czy prostym aparatem kompaktowym.

Nowym doświadczeniem był także montaż filmu, czyli tzw. postprodukcja - układanie klocków na które składają się wypowiedzi bohatera filmu, zdjęcia, efekty i muzyka. Tutaj roboty pilnował profesjonalista - Marek Osajda. Był wymagający, więc musiałem co nieco poprawić.

Premiera dokumentu odbędzie się tuż przed piątą rocznicą śmierci profesora Eugeniusza Skrzymowskiego. Choć to seans tylko na zaproszenia, poinformujemy wkrótce, kiedy i gdzie będzie można obejrzeć opowieść wybitnego okrętowca. ©℗

(kl)

REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA