W ubiegłym tygodniu szef szczecińskiego kina Pionier 1907, Jerzy Miśkiewicz, zapowiadał, iż postara się tak ułożyć grafik filmów, by udało mu się włączyć do repertuaru kolejne tytuły nominowane do Oscarów (polski kandydat do statuetki - „Boże Ciało" - ciągle jest tu obecny na ekranie). No i udało się! Kto jeszcze nie widział opowieści pt. „Parasite", ma taką szansę, bowiem od piątku (24 stycznia) będzie ona codziennie wyświetlana. Zarówno w weekend, jak i w kolejne dni następnego tygodnia (do czwartku, potem godzina może się zmienić) - o godz. 16.05.
Warto obejrzeć ten film, bo to przecież kontrkandydat polskiego „Bożego Ciała" w kategorii „film międzynarodowy" (nieanglojęzyczny). Ale nie tylko z tego powodu. Kiedy „Parasite" wchodził na ekrany polskich kin we wrześniu, jeszcze chyba nikt nie myślał, iż za chwilę produkcja zgarnie całą masę nagród i otrzyma sześć nominacji do Oscarów, w tym za najlepszy film, obok takich tytułów takich, jak „Pewnego razu... w Hollywood” Quentina Tarantino czy „Jokera” Todda Phillipsa. Najpierw była zatem Złota Palma w Cannes za najlepszy film, niedawno Złoty Glob dla najlepszego filmu zagranicznego i nagroda Amerykańskiej Gildy Aktorów Filmowych dla najlepszego filmowego zespołu aktorskiego. W sumie - dotąd 23 nagrody i 35 nominacji do kolejnych.
O czym jest ten film? „Parasite” to mistrzowska i trzymająca w napięciu opowieść, w której czworo ludzi bez przyszłości wpada na pomysł przekrętu doskonałego. Kierowca bez pracy, gospodyni bez domu, student bez kasy i dziewczyna bez perspektyw wspólnie stworzą perfekcyjny plan: jak w najkrótszym czasie stać się kimś i zająć miejsce bogaczy. W świecie, w którym liczy się tylko wydajność i sukces, przechytrzą system i zawalczą o siebie. Nawet, jeśli będzie to wymagało przekroczenia cienkiej granicy między tym, co jeszcze dozwolone, a tym, co absolutnie zabronione.
(MON)