„Na «Melancholii» orbitujemy wokół spraw ostatecznych. Tak jak my gwiazdy rodzą się i umierają” – tak o płycie swojego zespołu Szepty i Krzyki opowiadał Artur Szuba, wieloletni dziennikarz „Kuriera Szczecińskiego”, ale też artysta – poeta i muzyk, człowiek renesansu o licznych talentach. Niestety, nie dożył premiery tego wydawnictwa. Zmarł w maju ubiegłego roku. Żył zaledwie 51 lat.
Album miał się ukazać w 50. urodziny Artura (19 marca 2017 r.), stąd jej roboczy tytuł brzmiał: „5.0”. Dlaczego właśnie z okazji półwiecza planowano to wydawnictwo? Oto słowa Artura: „Od czasu do czasu warto się zatrzymać i przy okazji zobaczyć, co za sobą zostawiamy. Poddać się naszym wewnętrznym szeptom i krzykom. Podpatrzeć, jak inaczej, z tej perspektywy wygląda zarówno nasze własne życie, jak i otaczającego nas świata, miejscowości, w których przyszło nam funkcjonować oraz bliskich i dalszych nam znajomych. Przemyślenia faceta w średnim wieku, na poważnie i z przymrużeniem oka”.
Nie udało się wydać tej płyty w 50. urodziny artysty. Na przeszkodzie stanęła ciężka choroba naszego kolegi, o czym tak pisał: „Wyłączyła mnie nagle lekarska diagnoza. Wyrok. Śmiertelna choroba. Mój osobisty koniec świata! Nie poddałem się jednak, wykorzystałem nastrój i przemyślałem wszystko od początku. Owszem, zarówno muzyka, jak i teksty prowadziły mnie w nostalgiczne rejony, przygnębienie, smutek, niebo, księżyce, kosmos, gwiazdy, wszechświat… Trwanie i przemijanie…, by na koniec dać się zatrzymać innej potędze natury – Życiu”. ©℗
Cały artykuł w „Kurierze Szczecińskim”, e-wydaniu i wydaniu cyfrowym z 22 lutego 2019 r.
Monika Gapińska
Na zdjęciu: Z zespołem Szepty i Krzyki Artur nagrał swoją ostatnią płytę.