– Aktor, kabareciarz, pieśniarz, przedsiębiorca, literat, dziennikarz, publicysta, nauczyciel, dyrektor szkoły, organizator imprez artystycznych, reżyser, dyrektor teatru muzycznego, urzędnik, znawca żeglugi, szef browaru, miłośnik big-bitu, tenisista, kucharz, brydżysta, społecznik, menadżer kultury, licencjonowany śpiewak głosem barytonowym... Zgodzicie się, że tych pasji i rzeczy, które robił, wystarczyłoby na wiele, wiele osób. A to jeden człowiek! – tak o Jacku Nieżychowskim mówił przed koncertem pt. „Nieżychowski” Jacek Jekiel, dyrektor Opery na Zamku w Szczecinie.
Przypomnijmy, że Rada Miasta Szczecina rok 2024 ustanowiła Rokiem Jacka Nieżychowskiego. Artysta urodzony 29 stycznia 1924 w Chlewie w woj. wielkopolskim (zm. w 2009 roku w Świnoujściu), związany był ze Szczecinem i dla Szczecina zrobił tak wiele, że dziś trudno sięgając po publikacje dotyczące miejskiej kultury w Szczecinie znaleźć taką, w której nic o Jacku Nieżychowskim nie ma. Trudno się zatem dziwić, że w Szczecinie dotąd nikt tak jak Jacek Nieżychowski nie został uhonorowany.
– Uchwała jednogłośnie została podjęta przez radnych na ostatniej sesji w grudniu ub. roku – powiedział Michał Przepiera, zastępca prezydenta Szczecina. – Jestem w gronie tych szczęśliwców, którzy nie tylko poznali twórczość pana Jacka, ale również poznali go osobiście. Oprócz oczywistych dokonań dla kultury, dla tego jak zmienił pod tym względem Szczecin, był przede wszystkim bardzo dobrym człowiekiem, otwartym dla innych.
Rok Jacka Nieżychowskiego w Szczecinie zainaugurowano w sobotę (27 stycznia) koncertem pt. „Nieżychowski” w Operze na Zamku. Otworzyli go Teresa Kalina – przewodnicząca Sejmiku Województwa Zachodniopomorskiego, Michał Przepiera – wiceprezydent Szczecina i Jacek Jekiel, dyrektor Opery na Zamku.
– Zaczęliśmy jak na akademii, a Jacek nie lubił akademii, nie był człowiekiem ze spiżu – powiedział Jacek Jakiel. – Miał niebywały dar przekonywanie innych do tego, co robił. Miał niebywały dar taki utylitarny, który wynoszą ludzie z dobrej, ziemiańskiej, polskiej, przedwojennej rodziny, że jak coś się robi, to trzeba robić do końca, jak się coś robi, to trzeba robić porządnie. Jak postanowił, że zrobi teatr muzyczny, to go założył. Inaczej niż wszyscy dookoła. Nie przekonywał władz, że należy powołać teatr. Powołał towarzystwo przyjaciół teatru muzycznego, de facto prywatny NGO i ten prywatny NGO powołał teatr. To się nie wydarzyło kilka lat temu, to się wydarzyło w 1956 roku i to nawet jeszcze przed październikiem 1956 roku. Trzeba przyznać, że umiejętność niebywała. Wprowadził do towarzystwa osoby chodzące do kościoła i jedną panią z komitetu wojewódzkiego PZPR. Chciał, żeby było ekumenicznie, ale przede wszystkim chciał, żeby było sprawczo. Jacek był niebywałym człowiekiem również dlatego, że to, co zrobił, pozostaje na wiele lat w naszym genotypie, w genotypie naszego teatru. Wprowadził bowiem do tego smutnego dość szarego świata PRL-owskiego kolor. To było coś nieprawdopodobnego, jak ludzie przychodzili na Potulicką, a jeszcze wcześniej na Bohaterów Warszawy w styczniu 1957 roku i oglądali te barwne przedstawienia. Zdjęcia tego nie oddają, bo to w większości są zdjęcia czarno-białe, nam się wydaje, że to było wszystko takie jakieś szare, a to było piękne, kolorowe. Taki kolorowy ptak polskiej kultury. Zapalił w nas niezwykłą pasję. Pasję, która pozostała do dziś i mam nadzieję, że będzie trwać zawsze.
W koncercie „Nieżychowski” w Operze na Zamku inaugurującym w minioną sobotę Rok Jacka Nieżychowskiego w Szczecinie usłyszeliśmy utwory z Festiwalu Młodych Talentów (festiwal odbył się z inicjatywy Jacka Nieżychowskiego), ulubione arie i piosenki Jacka Nieżychowskiego – podziwialiśmy solistów, orkiestrę i tancerzy Opery na Zamku oraz aktorów – Adama Opatowicza i Michała Janickiego. Jako gospodarz i gość specjalny wieczór poprowadził Artur Andrus, jak sam się przedstawia: „Z zawodu ulubieniec”. Warto obejrzeć. No i jest także uczta dla zmysłów w wykonaniu Adama Opatowicza...
* * *
Artur Andrus, szukając gazety w Szczecinie, sięgnął po ukazujący się od 1945 roku „Kurier Szczeciński”. Co zauważył i go rozbawiło?
Przypomnijmy, że o Jacku Nieżychowskim przez dziesięciolecia (od lat 50.) głośno było także za sprawą naszej gazety, która najczęściej relacjonowała inicjatywy artysty, będąc także patronem medialnym jego przedsięwzięć, a archiwalne materiały z „Kuriera Szczecińskiego” są dziś bogatym źródłem informacji o tym niezwykłym artyście i jego dokonaniach. Co ciekawe, autorem scenariusza do „Nieżychowskiego” jest dziennikarz „Kuriera”, pisarz, dramaturg – Artur Daniel Liskowacki. Warto więc sięgać także do archiwum „Kuriera”, który od swych narodzin w polskim Szczecinie relacjonował życie mieszkańców regionu, zamieszczał korespondencje (w tym własne) nie tylko z różnych ciekawych zakątków kraju, ale także świata: Berlina, Paryża, Sztokholmu, Moskwy, a nawet z Chicago, do którego swego czasu los zaprowadził Jacka Nieżychowskiego właśnie. Z różnych przyczyn informacji z kraju i świata jest już u nas niewiele. Cóż, nie na wszystko znajdzie się miejsce, kładziemy nacisk na sprawy lokalne. Wciąż jednak jest to skarbnica wiedzy nie tylko o ludziach i miejscach w naszym regionie. Jacek Nieżychowski mawiał, że „życie może być zabawne, nie można tylko smęcić.” Mamy nadzieję, że i dzięki „Kurierowi” ktoś czasem także się uśmiechnie. ©℗
Sylwia DUDEK
_______________
„Nieżychowski”
Opera na Zamku
Reżyseria: Adam Opatowicz
Scenariusz: Artur Daniel Liskowacki
Kierownictwo muzyczne: Jerzy Wołosiuk
Choreografia: Grzegorz Brożek
Prowadzenie: Artur Andrus
Orkiestra Opery na Zamku w Szczecinie
pod dyr. Jerzego Wołosiuka
Obsada:
Lucyna Boguszewska
Joanna Tylkowska-Drożdż
Ewa Olszewska
Pavlo Tolstoy
Paweł Wolski
Tomasz Łuczak
Janusz Lewandowski
Olga Adamska
Michał Janicki
Wiesław Łągiewka
Tancerze:
Aleksandra Januszak-Kacperska,
Emma McBeth,
Martina Vanzetto,
Alessandro Imperiali,
Kazutora Komura,
Damiano Maffeis
Realizacja filmu: Piotr Sikora