Piękna niespodzianka dla miłośników poezji i entuzjastów twórczości Joanny Kulmowej! Jej nowy, choć pośmiertny, niewielki, ale z wielu względów niezwykły tomik wierszy. Wydany właśnie pod tytułem – żartobliwie przekornym, a więc charakterem bliskim autorce – Znalezione pod łóżkiem. Wieńczył on jeden z etapów Biblioteki Szczecina Humanistycznego, cyklu publikacji naukowych i artystycznych związanych z cyklem wykładów, prowadzonych od 2008 r. pod honorowym patronatem rektora Uniwersytetu Szczecińskiego.
Pierwszym tomem tego cyklu, poświęconego korespondencji i innym pismom Joanny Kumowej była książka Na początku Kunstmann wymyślił sobie Kulmową… Heinrich Kunstmann – Joanna Kulmowa. Listy 1966-2009 ze wstępem i w opracowaniu Urszuli Chęcińskiej i Marka Zybury (2016). W roku 2017 ukazały się kolejne – aż trzy! – tomy poświęcone dziełu i życiu tak bliskiej Szczecinowi Poetki ze Strumian (a także jej męża, Jana Kulmy), rok niniejszy przyniósł zaś tom piąty – Trenscedence te ispum. O sztuce życia w listach prof. Zygmunta Mysłakowskiego i Joanny Kulmowej oraz wspomniany na wstępie tomik wierszy. Obie książki to efekt pracy prof. US dr hab. Urszuli Chęcińskiej, pomysłodawczyni edycji, autorki kolejnych tomów cyklu, opatrzonych przez nią każdorazowo wnikliwymi, obszernymi komentarzami, częstokroć o charakterze erudycyjnego naukowego, ale i literackiego eseju. Czego znakomitym przykładem najnowszy tekst w tomie korespondencji między prof. Mysłakowskim a Kulmową.
Długa, trwająca przez ponad cztery dekady wymiana listów między Zygmuntem Mysłakowskim (1890-1971) – wybitnym krakowskim humanistą i nauczycielem akademickim, m.in., rektorem WSP w Krakowie, prekursorem biografistyki w badaniach literackich i epistolografii (jako twórczości samej w sobie oraz rodzaju pedagogiki) – a Poetką mieszkającą w goleniowskich lasach, później zaś – do końca życia – w Warszawie, to nie tylko skarbnica osobistych, twórczych doświadczeń obojga oraz ich filozofii życia, ale też znakomity przykład sztuki epistolarnej właśnie, czyli listu jako dzieła literackiego.
Księgę tej korespondencji (pięknie i starannie, jak i poprzednie tomy, wydaną przez Uniwersytet Szczeciński) czyta się więc z wielką radością i uznaniem dla urody słowa oraz trafności zawartych w niej refleksji, na tamat kultury, sztuki, ale i codzienności.
Nie ulega jednak kwestii, że to właśnie towarzyszący wielotomowemu cyklowi tomik Znalezione pod łókiem, pośmiertny zbiór nieznanych dotąd wierszy Poetki – przez tyle lat związanej ze Szczecinem, stanowi o szczególnej tej edycji atrakcyjności.
Utrzymana w bibliofilskich klimatach edycja, opatrzona posłowiem Urszuli Chęcińskiej, zdobiona ilustracjami autorstwa samej Poetki oraz jej fotografią… sceniczną (Joanna Kulmowa była z wykształcenia aktorką i reżyserem), zawiera 21 krótkich wierszy, lirycznych fragmentów i fraszek. I jest w tym tomiku – rzecz by można – „cała Kulmowa”. Jakże rozpoznawalna w swojej poetyckiej dykcji, w której dramat łączy się z humorem, ironia z najgłębszym wzruszeniem, a refleksja nad życiem z dystansem do niego, wynikłym również z upływu lat.
Nie brak tu też śladów tak typowej dla Joanny Kulmowej poezji obywatelskiej, gorzkiej, rogatej, ale dyktowanej zawsze miłością do Polski. Pozwolę sobie zacytować jeden tylko fragment: “Nie przestaje być moim krajem / ten kraj / co tak mnie boli nieustannie. / Im okrutniejszy się staje…”.
Głos nieżyjącej od lat sześciu Poetki brzmi wciąż tak, jakby mówiła do nas dziś, a drobne perły jej ostatnich zapisków lirycznych to nie tylko edytorska ciekawostka i sensacja, ale i przejmująca prostotą, mądra, a wyzbyta patosu puenta jej bogatego dorobku.
ADL