Sobota, 23 listopada 2024 r.  .
REKLAMA

„Proces” – opera nowa

Data publikacji: 20 stycznia 2019 r. 13:51
Ostatnia aktualizacja: 24 stycznia 2019 r. 13:00
„Proces” – opera nowa
 

Publiczność wypełniła w sobotę wieczorem widownię Opery na Zamku. Po raz kolejny teatr zaproponował spektakl współczesny: polską prapremierę „Procesu”, kameralnej opery amerykańskiego kompozytora Philipa Glassa.

Zanim podniosła się kurtyna, wyszedł przed nią dyrektor opery, Jacek Jekiel. Mówił o wydarzeniach w Gdańsku i odwołał tradycyjny po premierze bankiet. Poprosił widzów o uczczenie minutą ciszy pamięci zamordowanego prezydenta Gdańska, Pawła Adamowicza. Wszyscy wstali.

Operę Philipa Glassa, której libretto oparte jest na słynnej powieści „Proces” Franza Kafki, wyreżyserowała Pia Partum, znana z inscenizacji oper współczesnych i nowoczesnych realizacji oper klasycznych (w Szczecinie przygotowała kilka lat temu „Madamę Buttefly” Giacomo Pucciniego). Od strony muzycznej spektakl przygotował Jerzy Wołosiuk. Minimalistyczna i zrytmizowana muzyka Philipa Glassa brzmiała bardzo ciekawie i przejmująco.

Podkreślić trzeba bardzo dobre przygotowanie całego zespołu aktorskiego, zarówno od strony dramatycznej, jak i wokalnej. Główną rolę Józefa K. przekonująco zagrał i zaśpiewał Christain Oldenburg, artysta scen niemieckich i szwedzkich. Podobała się m.in. Anna Farysej, znana już w Szczecinie z błyskotliwej roli w „Cosi fan tutte” Mozarta.

Duże wrażenie zrobiła oszczędna scenografia; główne miejsca akcji „Procesu” to biuro jakiejś korporacji w wysokościowcu, za którego panoramicznym oknem widać  pulsujące życie wielkiego miasta, oraz kancelaria prawnika, będąca jednocześnie jego sypialnią, poczekalnią skazańców i pokojem gościnnym.

„Proces” Philipa Glassa łamie konwencje tradycyjnej opery, nie ma nic wspólnego z jej widowiskowością. Gdy więc opadła kurtyna, był aplauz widowni, lecz nie było zwyczajowych popremierowych wiwatów. Spektakl nie wywołuje żywiołowych emocji. On ma skłaniać do refleksji i rozmów.

(b.t.)

Fot. Facebook/Opera na Zamku - Piotr Nykowski

REKLAMA
REKLAMA

Komentarze

Robert
2019-01-24 12:36:06
@Raz dwa Nie znam się na finansach Opery na Zamku, ale przecież nawet w mediach ogólnopolskich była informacja o pozyskaniu sporych środków unijnych na kulturę w słabszych ośrodkach, które mogą teraz realizować wspólne projekty. Wydaje mi się, że oprócz Szczecina są jeszcze dwa niemieckie miasta blisko granicy. Myślę więc, że to za te środki są realizowane takie spektakle jak np. premiera "Procesu". Z programów miedzynarodowych raczej się nie dostaje środków na wystawianie operetek i musicali, ale może się mylę.
catch 22
2019-01-22 19:00:25
@/@ catch 22. Ciekawy nick i bardzo podobny do mojego. Na myśli miałeś małpę czy at? Dość inteligentnie wezwałeś mnie do tablicy, więc zapewniam Ciebie, ze nic nie zaklinam. Wyszła jedna para, a za nią około 7-9 młodych osób nie mających nic wspólnego z przedstawieniem. Zwiedzali po prostu zamek porozumiewając się jakimś wschodniosłowiańskim językiem. Prawdopodobnie ukraińskim, ale tego języka nie znam, więc trudno mi ocenić. Dodatkowo od strony południowej zwiedzały dziedziniec 4 starsze osoby. Poza nimi i może 4 palaczami nie było chyba nikogo więcej. Być może jeszcze ktoś wyszedł później, jak wróciłem z papierosa ale z całą pewnością dwudziestoosobowego ruchu nie zauważyłem. Moje spostrzeżenia potwierdza @Robert. Chyba przez szyby wyglądało to tak jak opisujesz, ale koło mnie na widowni nie było pustych miejsc.
Wojtek
2019-01-22 18:38:41
@Maria A. Pełna zgoda co do faktu, że teatry operowe zatrudniają solistów z różnych krajów. Mam nadzieję, że również kiedyś u nas, oprócz rodzimych gwiazd operę firmować będą nazwiska niemieckie, włoskie czy hiszpańskie. W świecie operowym rzeczywiście nie ma problemu z akcentem, bo występują tylko partie śpiewane. Natomiast w operetce oprócz śpiewu ważny jest gest, a przede wszystkim frazowanie kwestii mówionych. Tu trudno aby np księżniczka czardasza mówiła z ukraińskim akcentem albo rosyjskim zaśpiewem. Być może dlatego tak mało wystawia się u nas operetek - które choćby nie wiem jak nienawidziła dyrekcja czy tzw. krytycy, są najbardziej w Szczecinie pożądaną formą muzyczną. Dobrze zrobiona partia operetkowa wymaga znacznie więcej niż operowa. Perfekcja w języku mówionym jest w operetce niezbędna. @Sluchaczka. Dziękuję za wyjaśnienia dotyczące artystów poliglotów, ale nie o kontekst rozmowy mi chodziło, a o możliwe wykorzystanie takich osób do obsadzania w sztukach operetkowych - patrz wyżej. Uważam, że operetki muszą być grane w językach narodowych i jest to tradycja powszechna na całym świecie, nawet na Węgrzech czy Litwie gdzie jak wiadomo języki te nie należą do najłatwiejszych do śpiewania. Chodzi tu jednak o fabułę i przekazanie emocji w kwestiach mówionych, a nie tylko w śpiewie bądź co bądź często trudnych wykonawczo ale wspaniałych arii i duetów. Teza,że musicale nie mogą funkcjonować w ramach opery jest fałszywa. Znakomicie wystawianie są w przywołanych wcześniej teatrach Bytomia, Gdańska czy Bydgoszczy. Nie tylko Roma wystawia tego rodzaju sztuki. Z repertuarem zapoznałem się na cały sezon i uważam że zbyt dużo jest tytułów nieznanych, które ze swej natury są trudne w odbiorze, a przez to nie przyciągną publiczności. Klasyka grana jest bardzo sporadycznie, a częstotliwość wystawiania dwóch (tylko!!!) tytułów operetkowych w trakcie sezonu można policzyć na palcach jednej ręki. Prawda jest taka, że karmi się nas jakimiś mżonkami o wyjątkowości i ambitnosci edukacyjnej repertuaru, a zaprzepaszcza się wystawienia wielkich tytułów klasycznych oper oraz zupełnie marginalizuje operetkę. Ktoś kto układał ten repertuar, widać że ma w nosie publiczność, a leczy swoje kompleksy.
@Raz dwa
2019-01-22 16:09:48
Pod koniec roku kontrola NIK wykazała liczne nieprawidłowości w wydatkowaniu środków publicznych w operze wrocławskiej. W tym horrendalne gaże dyrektora, który sam siebie obsadzał w produkcjach operowych w roli dyrygenta. Najwyższy czas dokonać też takiej kontroli w szczecińskiej operze. Ciekawe ile z publicznych pieniędzy bierze za takie i inie premiery dyrekcja jako dodatkowy przychód oraz jak to się ma do zarobków artystów orkiestry, chóru, baletu, a przede wszystkim solistów. NIK do dzieła!
Robert
2019-01-22 14:17:20
Proszę Państwa, jeśli komentujecie to bardzo proszę o podawanie jakiegoś imienia czy pseudonimu, bo trudno w ten sposób odpowiadać na wpis. Nie jestem ze Szczecina. Byłem na premierze. W przerwie chodziłem po przestrzeniach dla publiczności i byłem na papierosie na dziedzińcu. Wprawdzie nie wytężałem aż tak wzroku i nie odliczałem ludzi wchodzących czy wychodzących, ale trudno mi uwierzyć w te opuszczające teatr "20 par" a i po powrocie na widownię nie zauwazyłem, żeby się miejsca zwolniły. Ja rozumiem, że komuś mogło się nie podobac a do tego nie lubi tego teatru czy jego dyrekcji, ale warto jednak zachować jakąś elementarną uczciwość nawet w anonimowej dyskusji. No i szkoda, że tak traktujecie swój teatr operowy, który powinien być wizytówką miasta i być wspomagany w swoich twórczych działaniach. Szczecin już na zawsze pozostanie miejscem gdzie się w Polsce odbyły krajowe prawykonania "The Turn of the Screw" Brittena" i "The Trial" Philipa Glassa. To dla Szczecina spora siła promocyjna.
Maria A
2019-01-22 12:49:30
@ Wojtek. Teatry operowe za granicą zatrudniają ludzi z przeróżnych krajów. I nie trzeba wcale władać tamtejszym językiem perfekcyjnie. Praca w większości oper odbywa się po angielsku. Zresztą w śpiewie operowym ciężko wysłyszeć akcent. Śpiewacy są szkoleni przez wiele lat w tym zakresie.
SŁUCHACZKA
2019-01-22 12:26:08
@WOJTEK Miałam przyjemność poznać śpiewaków opery po jednym z przedstawień i zapewniam, że problemu z językiem polskim nie ma tam nikt ze wspomnianych "zagranicznych", a w dodatku mówią świetnie po francusku, angielsku, czy włosku. Zachęcam do odwiedzenia strony opery i sprawdzenia, co dokładnie jest w repertuarze. Są 4 standardowe opery, 1 musical (teatr operowy nie jest w Polsce od musicali- zapraszam do Teatru Roma) i 2 operetki. 3 opery współczesne oraz nadchodząca premiera Gianni Schicchi i przeniesienie Pajaców na deski teatru (proszę bardzo, standardowy repertuar). Nie zapominajmy, moi drodzy, że teatr, opera, muzyka są gatunkami rozwijającymi się i wiele niegdyś wybuczanych dzieł stanowi w dzisiejszych czasach podstawę repertuaru operowego. Otwórzmy trochę swoje głowy na nowe doświadczenia. Nie wszystko musi być takie samo. Wracając do wystawiania operetek w języku polskim- nie jest nigdzie napisane, że tak powinno być, i cały czas będę to uważać za kaleczące zw. dla muzyki. Idąc na operę Philipa Glassa wystarczy w domu na Youtube sprawdzić jaki styl muzyczny reprezentuje ten kompozytor i zwyczajnie się przygotować do wieczoru. Bo zakładam, że Kafkę większość idących do opery przeczytała.
Raz dwa
2019-01-22 09:39:57
Wpisujemy w przeglądarkę „opera koszty premiera” ukazują się wyniki z różnych miejsc w Polsce od 300 tys, zależy w jakim mieście i jak duże wystawienie, następnie szukamy w bipie sprawozdania za rok bilansowy i rubryki wpływy z biletów. W przypadku Szczecina tak nie jest, albo ja niepotrafiących dotrzeć do tych danych. Pozostaje by dziennikarz bądź radny zapytał marszałka ile wydaje operę. Na kolejne premiery i jakie są wpływy z biletów. Czy to jakaś wiedza tajemna?
@ catch 22
2019-01-22 07:49:40
Po co zaklinasz rzeczywistość? Sami widzieliśmy jak w przerwie opuściło operę przynajmniej z 20 par. Pozostała większość w kuluarach komentowała, czesto dosadnie to co działo się do przerwy. Na koniec spektaklu było kilkadziesiąt wolnych miejsc na widowni, co mając na uwadze że to premiera, dało przygnębiające podsumowanie tego „dzieła”. Skromne brawka tylko potwierdziły, że to propozycja kompletnie nieudana i niezgodna z tym co oczekuje publiczność. Piszesz, że opera młodzieży. Chyba tylko wtedy, kiedy poloniści przymusowo zagonią ich aby porównać z książką. Efekt edukacyjny będzie taki, że do końca życia będą omijać przedstawienia operowe szerokim łukiem. Chyba najwyższy czas aby właściciel zastanowił się jak zarządza się w operze kilkunastoma milionami i jak obecne ekipa jest w stanie dostosować się do oczekiwań publiczności.
Wojtek
2019-01-22 06:16:50
@-_- Składnia i odmiana naszego języka polskiego sprawia jak widać Tobie problem.
ajr
2019-01-22 04:48:48
Coś zdecydowanie nie zagrało. Muzyka prawie niesłyszalna (a dla miłośników Philipa Glassa muzyka to podstawa) - mimo miejsca na parterze. Całość (pierwsza połowa) nie sprawiała wrażenia przedstawienia dopracowanego, a tym bardziej wciągającego widza w sens powieści. Jedynie scenografia - moim zdaniem - do przyjęcia. Z trudem dało się wysiedzieć do przerwy. O drugiej połowie nic nie mogę napisać, bo już mnie nie było.
Terra opera
2019-01-22 00:44:28
To jest maszynka do wytracania naszych podatków przez cwaniaka. Jeden się nie zna drugi głuchy jak pień. Marszałek nie wie o co chodzi i nie potrafi wyegzekwować zwrotu nakładów, tylko łyka bajeczki o wysokim poziomie, ale dlaczego opozycja nie jest w stanie tego geszeftu zdemaskować, nie wiem. Sprawiają wrażenie, jakby mieli w tym także interes, pomijając że zupełnie nie zabierają głosu na temat tego co się w operze wyprawia.
catch 22
2019-01-21 19:37:12
Wprawdzie rok dopiero się zaczął, ale pieniądze wydane na bilety to moje najlepiej wydane w tym roku. Bardzo atrakcyjna propozycja. Wiem, że trudna w odbiorze, ale sam Proces Kafki nie jest lekturą oczywistą. Każdy może w niej znaleźć siebie i dla tego tak jest. Przecież jesteśmy różni. Byłem na premierze 19 i ponieważ jestem nałogowym palaczem pierwszy wyszedłem na papierosa na dziedziniec nie korzystając z szatni. Dokładnie więc widziałem, że w przewie operę opuściła tylko jedna para. Słownie 2 osoby. To wszystko. Może im się nie podobało, a może jakiś wypadek losowy. Wszystko jedno. Wpisy na forum o opuszczaniu opery w przerwie są nieuczciwe. Jak ktoś siedział do końca bo zapłacił i mu było szkoda wydanych pieniędzy to niech lepiej się z tym nie obnosi. Świadectwo oczywiste. Ta opera jest operą młodzieży. Rozmawiałem po przedstawieniu z parą ok 20 lat i była zachwycona do tego stopnia, że powiedzieli mi, że to najlepsza opera jaką do tej pory widzieli. Zagadnięte jeszcze dwie młode osoby, nie były aż tak zauroczone jak poprzednie, ale na pewno nie krytyczne w sensie na nie. Następni rozmówcy im starsi, tym było gorzej. Może do innych szkół chodzili. Wielkiego aplauzu ta opera nie wzbudziła, bo to nie była opera mydlana. Ze względu na okoliczności dnia premiery wszelkie owacje byłyby nie na miejscu. Z resztą, opera ta nigdzie do tej pory nie była przyjęta z jakimś wielkim entuzjazmem, co absolutnie nie znaczy, że jest słaba i nie trzeba się za nią zabierać. Zabrano się dzięki Bogu w Szczecinie i zważywszy na okoliczności dnia premiery trafiła według mnie w punkt, sam środek tego co się stało w Gdańsku. Voila. Tych którzy chcą jak najwięcej widzów zapraszam na skoki narciarskie czy mecze piłkarskie. Tam jest ich dużo, jest też muzyka. Czasami dramaturgia o wiele większa i bez wysiłku przystępna. Język wykonawców i odbiorców - dowolny. Tak kończyć nie wypada, więc troszkę o tym do czego chyba to forum jest. Muzyka ++. Orkiestra - skład maleńki, ale brzmieniowo wielki +. Scenografia kolorystycznie uboga, ale pełna ruchu na różnych poziomach, w różnych miejscach i w różnych warstwach równolegle, trudna dla mnie do ogarnięcia w całości co absolutnie nie jest wadą ++. Role wykonawców zagrane fantastycznie, wszystkie. Trudne wokalnie, śpiewane leżąco, czasem w kucki czy trakcie noszenia. Troszkę jak u Grotowskiego wydobywanie dźwięków, a tutaj zaśpiewane wybrzmiały wspaniale. Jak to możliwe nie wiem, ale wiem, że ++. Finał, trzeba samemu zobaczyć, bo opisać nie potrafię ++. Kto wie, ale chyba pójdę jeszcze raz bo coś czuję, że to tak jak z filmem Coppoli "Czas apokalipsy". Następny raz oglądany jest jeszcze lepszy od poprzedniego.
-_-
2019-01-21 19:09:06
od krytyki procesu do dywagacji nt. języków ojczystym śpiewaków w kilka godzin! WOW. Patrząc po stronie Opery to w przeważającej większości to Polacy, więc nie widzę problemu. A do wielu osób poruszających ten temat finansów: czy Wam ktoś do portfela zagląda? Są chyba przecież jakieś raporty finansowe do wglądu w Urzędzie miasta czy gdzie tam - jak kogoś to interesuje, niech sobie sprawdzi.
Wojtek
2019-01-21 15:31:48
@Słuchaczka. Nie wiem skąd Pani wie jakimi językami i w jakim stopniu władają artyści naszej opery. Wszak to nie jest wiedza powszechna. Albo nie jest pani słuchaczką, a zainteresowaną stroną albo pisze pani nieprawdę. Jak dla mnie w polskim teatrze nieodzowne jest posługiwanie się perfekcyjnym językiem polskim. Nie ma to nic wspólnego z ocieraniem się o rasizm. Tego samego, aby nie kaleczyć ich narodowych języków wymagają odpowiednio teatry francuskie, niemieckie czy hiszpańskie. Operetka z racji formy śpiewanej i mówionej powinna być wystawiana po polsku i obsadzona artystami, którzy nie mają ułomności językowej. Mamy znakomite przykłady świetnych aktorsko i wokalnie ról operetkowych w naszej operze. Trzeba to wzmacniać i rozwijać. Tego oczekuję jako widz szczecińskiej opery.
Słuchaczka
2019-01-21 12:24:59
Pani Mario, komentarze o znajomości języka polskiego są nie na miejscu i ocierają się o rasizm. Życzę Pani,by mówiła Pani tak dobrze w obcych językach jak Ci artyści. Zresztą wynika z tego, że chce Pani wrócić do trendów sprzed 20 lat kiedy to wystawiano większość dzieł w tłumaczeniu polskim? Toż to dopiero pokaleczenie kompozycji muzycznej. Wczesniejsze komentarze o edukacyjnej funkcji teatru są dość smutne, jeżeli szkoły się już tym nie zajmują, to biorą na siebie odpowiedzialność instytucje kulturalne. Żadna to nowość w historii. Niestety opera to nie jest rozrywka dla osób, które nie znają choćby podstaw historii muzyki i teatru.
Szkoda2
2019-01-21 09:26:44
Dlaczego nie ma informacji o kosztach premier? Przecież to są pieniądze publiczne.
do Rafał
2019-01-21 09:02:11
Dokładnie tak samo myślę... Już ktoś się tu ambitnie odgraża, że szczecińska publiczność jest niewyrobiona i dlatego jej się "Proces" nie podobał. Ale to nie o to chodzi. Muzyka i sama idea - bravi! Ale ta inscenizacja - po prostu NIE! I zaraz ktoś powie, że to nowe i ambitne podejście do współczesnej opery - ale to nie prawda, bo np. "czarodziejską górę" można było wystawić tak, że nie było nudy. I tak samo można było zrobić z "Procesem". jak to ktoś już tu napisał - stracona szansa.
Maria
2019-01-21 08:46:48
Panie Robercie. To był przykład jak zdroworozsądkowo stworzyć repertuar, tak aby operę odwiedzało jak najwiecej widzów. Bo chyba o to wszystkim chodzi? I żeby Ci którzy już przyszli, chcieli do niej wracać a nie wychodzili zniesmaczeni w przerwie. Operetki i misicale grają wszystkie teatry operowe w naszym kraju. Przygotowanie takich produkcji, a przede wszystkim odpowiednie ich zagranie i zaśpiewanie to nie lada sztuka. Rozumiem, że przy obecnym składzie solistów, gdzie niektórzy z nich slabo śpiewają, a tym bardziej mówią po polsku byłoby to przedsięwzięcie trudne. Niestety takie są oczekiwania publiczności i żadne próby ośmieszania tego nie zmienią. Wskazane przez Pana przykładowe teatry operowe (znam oprócz Bydgoszczy bo tam trudno dojechać) grają z powodzeniem cały przekrój dzieł muzycznych i nie są uznawane za teatrzyk rewiowy. Brawa szczególnie dla Bytomia i jego dyrekcji! Gdańsk w zasadzie nie ma już zespołu i jest teatrem impresaryjnym. Umknęła mi recenzja dotyczących szczecińskich solistów, natomiast kilkakrotnie czytałam te dotyczące przedstawień warszawskich czy krakowskich. Zawsze odbywa się w ramach tych samych konwenansów. Recenzje mają to do siebie, że bardzo często recenzent zatracony w swej nieomylności nie jest w stanie wysilać się na obiektywizm, jadąc utartym przez siebie schematem. Te przedstawienia, które mają największe wzięcie u publiczności przeważnie są mocno krytykowane, a soliści najbardziej uznani, lubiani, zbierający największe owacje są krytykowani za rzekome błędy, bądź niewielkie uchybienia które u innych nie są dostrzegane. Recenzent to bardzo zgorzkniały człowiek, którego bolą sukcesy uwielbianych artystów. Podobnie jak niektórzy dyrygenci, zazdrośni o to że nie są pierwszoplanową gwiazdą danego teatru. Smutne, ale życiowe. Proszę ufać ludziom, a nie subiektywnym opiniom malkontentów.
Szkoda
2019-01-21 08:45:12
Dlaczego nie informacji ile kosztuje takie wystawienie i ile będzie razy grane? To podstawowa informacja.
@J.
2019-01-21 08:15:10
Publiczność szczecinska ma swoje przyzwyczajenia i tradycje i należy to szanować. „Wyrobione” to mogą być stare kalesony w kroku! Cieszę się, że jesteś na tyle oświecony i nieograniczony, że możesz zrozumieć to, że olbrzymia większość ludzi którzy przychodzą do teatru operowego, niezależnie gdzie on się znajduje, chce po prostu obejrzeć spektakl na dobrym poziomie, chłonąć magię takiego teatru, a także wysłuchać czegoś co nie spowoduje depresji i nie zmusi go do wyjścia na pierwszej przerwie. Edukowanie owszem, ale to nie priorytet. Od tego są akademie muzyczne, sympozja, festiwale tematyczne. Kto będzie chciał być „edukowany” ten skorzysta. Opera to nie placówka pedagogiczna i nie trampolina do realizacji prywatnych wizji i ambicji dyrekcji.
Rafał
2019-01-21 07:12:30
Muzycznie - bardzo interesujące. Ale dlaczego to było takie nudne? Spektakl operowy, w którym dwoje artystów wyśpiewuje dialog przez kilka minut niemal nie poruszając się po scenie? Wejście na balkon/ zejście z balkonu jako jedyny element choreografii? "Proces" w szczecińskim wydaniu to odśpiewany spektakl dramatyczny, nie widowisko operowe. Braku pomysłu nie da się w tym przypadku przykryć zwrotami "oszczędna choreografia, surowa scenografia". Szczęściem ta nuda była dobrze zaśpiewana.
Robert
2019-01-21 06:36:20
@ Pani Mario a co to za Opera, która gra po równo: "pięć oper i pięć dobrze zrobionych operetek"? No i jeszcze musical? To chcemy mieć w Szczecinie Operę tak jak inne miasta (np. Bydgoszcz, Bytom, Gdańsk, Wrocław..) czy jednak wracamy na Potulicką i robimy teatrzyk rewiowy/ muzyczny? A coś Pani sugeruje z tym chwaleniem "płci brzydkiej" i grubiaństwem wobec śpiewaczek? Śmiało! Jakieś przykłady? Pamiętam tylko, że faktycznie kiedyś skrytykował pewną szczecińską solistkę, ale była to krytyka sprawiedliwa i oczywista dla wielu melomanów. Recenzja ma to do siebie, że nie tylko się chwali lub przemilcza, ale czasem też uświadamia soliście jego błędy. I co ważne: recenzje się pisze pod własnym nazwiskiem. A na forum wypisuje się do woli różne rzeczy oraz insynuuje się zupełnie anonimowo.
KW
2019-01-21 00:10:20
Brawa dla śpiewaków! Nie jest to standardowy repertuar i był muzycznie bardzo wymagający.
J.
2019-01-20 23:17:02
Zaraz się okaże, że opery mają grać te melodie, które zna publiczność. W myśl hasła z „Rejsu”. Ano nie. Sama muzyka współczesna w Operze na Zamku to nie jest dobry kierunek, bo i publiczność szczecińska nie jest wyrobiona, co widać po komentarzach. Ale, żeby nie rozumieć idei edukowania, a nie tylko rozrywki, to już trzeba być wyjątkowo ograniczonym. Nie oceniam tego spektaklu, bo nie należy rozmawiać o gustach. Należy jednak pamiętać, że żaden teatr nie ma spełniać tylko i wyłącznie warunków populistycznej rozrywki. Nie każdy lubi operetki. Są wśród podatników tacy, którym podoba się inscenizacja „Procesu” Glassa w szczecińskiej operze...
Operomaniak
2019-01-20 22:36:49
„Publiczność wypełniła w sobotę wieczorem widownię Opery na Zamku”. Redaktor zapomniał napisać: „do przerwy”. Kulturalna szczecińska publiczność grzecznie poczekała, aż opadnięcie kurtyny po pierwszym akcie pozwoli na uwolnienie się z tej wybitnej prapremiery. No commnents
Maria
2019-01-20 22:28:27
@Robert dziękuję za link. Tacy „fachowcy” mają to do siebie, że podoba im się coś zupełnie przeciwnego do tego co lubi publiczność. Tu też to się potwierdza. Akurat ten „fachowiec” zawsze chwali płeć brzydką, a znamienne jest to że ma grubiańskie uwagi do wykonawczyń i dyrygentek. @Krzysztof i Zuza faktycznie sylwester operowy w tym roku był poniżej wszelkiej krytyki. Bez składu i ładu, dobór repertuaru i obsada też przypadkowe. Bardzo mnie zawiedli. Opera chcąc utrzymać publiczność i zwiększyć swoje wpływy z biletów powinna grać 5 tytułów sztandarowych z repertuaru operowego, 5 dobrze zrobionych operetek i 2 musicale. Takie dziwolągi jak Proces czy dokrecanie mógłyby się pojawiać raz do roku. Niestety ten proces jest zaburzony przez chore ambicje czy też kompleksy dyrekcji!
Krzysztof i Zuza
2019-01-20 21:46:49
Myśleliśmy, że po żenujacej gali sylwestrowej nic gorszego nie może się przydarzyć. Aż do wczorajszego wieczoru. Nic dziwnego, że zdegustowana i znudzona publiczność gnała jak najszybciej do szatni przy okazji przerwy. Jeszcze parę takich „wybitnych”, „ambitnych” prawykonań i będzie można gasić światło! Widać, że osoby decyzyjne odleciały gdzieś daleko od operowej rzeczywistości!
WTF
2019-01-20 21:46:19
Te napisy to serio żenada! Niby progresywny i europejski teatr blisko Berlina, a nie poradzili sobie z napisami, z którymi radzi sobie bezpłatny VLC Player?
Maria
2019-01-20 21:42:42
Niestety te niby ambitne i niby nowoczesne wystawienia tytułów operowych nie odpowiadają potrzebom publiczności. Teatr ma zapewnić odpowiedni repertuar, bo finansowany jest z naszych podatków. A ludzie głosują nogami co chcą oglądać. Takie żenujące tytuły można wystawiać sobie wystawiać raz do roku, ale nie może to być uszczęśliwianie na siłę szczecinian. Odnośnie wytyczenia drogi dla naszej opery, to jest ona ślepym zaułkiem. Wyśmienite kierownictwo muzyczne to chyba jakiś żart, nie tylko dotyczący tej produkcji. Fakt, że jesteśmy niedużą operą blisko Berlina nie usprawiedliwia lekceważenia publiczności. Poznań też jest blisko i też nieduży, a jakoś grają zróżnicowane dzieła muzyczne. Osobiście tęsknie do jak to ktoś napisał przaśnych operetek i nie będę płakać po obraniu innej drogi niż udziwnienie na siłę za pieniądze publiczne
Robert
2019-01-20 21:36:15
A tu można przeczytać opinię fachowca: https://www.rp.pl/Muzyka/301209966-Oskarzony-Jozef-K--skromny-pracownik
Do was
2019-01-20 20:57:48
Nie ważne co jest klasyka a co nie, inscenizacja jest ważna. "Carmen" to klasyka, ale to co Opera na Zamku zrobiła z tym tytułem to tragedia. Chyba stąd teza że "Proces" to krok w dół. Albo w tył. Jak kto woli. Bo chyba wszyscy się zgodzą, że muzycznie propozycja jest super ciekawa, ale nie broni się na scenie w takiej wersji.
Do -_-
2019-01-20 20:28:04
"The Turn of the Screw' to już klasyka opery XX wieku a "Proces" Glassa to rzecz raptem sprzed 4 lat. Po co więc od razu startować z tezą, że to jest zejście w dół? To po prostu ciekawa propozycja wzbogacająca repertuar polskich scen operowych. A swoją drogą - państwo w większości jesteście tutaj tak bardzo krytycznie, piszecie nawet, że "młodzi" się zrażą. Ale przecież w repertuarze tego teatru są przecież także operetki i musicale jak równiez tradycyjny repertuar operowy (Bal maskowy, Carmen itd). Ktoś tu pisze, że "Proces nigdy nie zapełni widowni". Cóż, nie wszystko musi "zapełniać widownię" bo to jest teatr misyjny a nie impresaryjny. Robert.
zawiedziony
2019-01-20 20:16:56
Scenografia i muzyka robią wrażenie. I tylko tyle.
Ania
2019-01-20 20:12:47
Przereklamowane. I zgadzam się tymi, co wyszli w połowie. Dosiedziałam do końca tylko dlatego, ze mi szkoda moich wydanych pieniędzy.
Kamil
2019-01-20 20:06:06
Hmmm dla mnie ta opera, to stracona szansa. Dzieje się zbyt mało, zbyt to jest wszystko nijakie. Jeśli to ma być "wewnętrzny" proces Józefa K. czy też sen, jak wypowiadał się Dyrektor - to ja się nie dziwię, że Józef śpi... A tak poważnie - tytuł mógł przyciągnąć młodych, ale inscenizacja i sam spektakl - mógł ich zrazić na długo. PS. a napisy były na parwdę nieczytelne, zwłaszcza jak leciał na nich dym, a fakt, ze są na dole (??) spowodował, że moja żona nie widziała zupełnie nic, bo zasłaniał jej wcześniejszy rząd. I to nie jest "błąd techniczny", tylko błąd koncepcyjny!!!
Widz
2019-01-20 20:01:15
a jeszcze do Uli - "Proces" nigdy nie był obowiązkową lekturą, a teraz nie jest tymbardziej. Oczywiście, jest w kanonie książek, które trzeba znać - ale gdyby to miał być warunek bycia widzem tej opery, to dół widowni świeciłby pustką tak, jak balkon...
-_-
2019-01-20 19:56:56
Ja powiem tak, jak już się wybiera trudny i niszowy kierunek działania to trzeba się go trzymać, ale w drugiej strony ja rozumiem, że ogromna częśc "operetkowo-przaśnej" widowni jest zawiedziona kierunkiem naszej Opery. Z drugiej strony - każdy wyrafinowany widz wybierze "Proces" nad "Zemstę nietoperza", ale mam też wrażenie, że każdy wybierze "Turn of the screw" nad "Proces" - a to źle, bo powinno się iśc w górę, a nie w dół.
Widz
2019-01-20 19:54:15
odpowiadając "wyedukowanym" - doskonale wiem, o czym jest "Proces" Kafki, ale idę na operę, jako na doświadczenie w "całości" - chcę by wszystko zagrało, bo wolę się zachwycać muzyką i inscenizacją, niż skupiać się na tym, co oni teraz śpiewają, które fragmenty Kafki wybrał Hampton i w którym momencie jesteśmy. Mnie osobiście wybiło to (nieczytelność napisów) z "magii" jaką chcę odczuć w teatrze. Nie idę do opery (za ciężkie zresztą pieniądze) by się frustrować. I oczywiście, że jest to problem techniczny, ale jeśli ktoś trąbi przez pół roku, że jest z czymś pierwszy w Polsce, to nich te pół roku użyje na perfekcyjne przygotowanie całości, bo nie wiem kiedy, i czy w ogóle, przyjdę na "Proces" drugi raz, więc - przynajmniej w moim przypadku - to stracona szansa.
Robert
2019-01-20 19:24:16
Jestem przekonany, że droga jaką obrali dyrektor Jekiel i dyrektor Wołosiuk jest jedyną sensowną dla małej Opery działającej pod bokiem Berlina. Postawili na współczesny oryginalny repertuar kameralny ("Dokręcanie śruby" Brittena, "Proces" Glassa, "Guru" Laurenta Petitgirarda) - interesująco pokazywany od strony teatralnej i na wysokim poziomie artystycznym. Szkoda, że nie wszyscy są w stanie to docenić, ale trudno - jeszcze się taki nie narodził itd. Obawiam się jednak, że gdy kadencja obecnej dyrekcji dobiegnie końca wrócą czasy w których panował w tym teatrze repertuarowy misz masz - tandetnie wystawiane operetki, tanio klecone musicale i repertuar operowy, który nie odpowiada gabarytom małego teatru. Jednak mam nadzieję, że droga na którą weszła szczecińska Opera a dzięki której jest teatrem wreszcie zauważanym w Polsce będzie kontynuowana. Premiera "Procesu" była udana przede wszystkim dzięki świetnemu kierownictwu muzycznemu oraz odtwórcy tytułowej roli. Siedzieliśmy na parterze - wszystkie napisy były doskonale widoczne a śpiewacy mieli przeważnie bardzo dobrą dykcję.
Ula
2019-01-20 18:59:55
Mnie się spektakl bardzo podobał. Jak ktoś nie znał treści, to najwidoczniej nie przeczytał w szkole obowiązkowej lektury (nie ma to jak komentarze ludzi wyedukowanych). Fakt, napisów nie było widać, ale jest to techniczny błąd, który dział techniczny powinien naprawić. Mnie urzekła ta mroczna konwencja i minimalistyczne podejście do środków.
Widz
2019-01-20 18:44:45
O tym, że nie było wiwatów pisze Kurier, a nie Opera. Ale ich nie bronię, bo na bank poszło mega dużo kasy na ten spektakl, na który teraz już nikt nie będzie chciał przychodzić. A jak już ktoś przyjdzie to nic nie zrozumie, bo napisy były absolutnie nieczytelne. Znam i angielki i niemiecki i nawet ten fakt nie pomógł w rozumieniu treści opery. I nie jestem w tym sama - mnóstwo ludzi mówiło, ze nie widzi napisów, a część osób z balkonu po prostu wyszła.
Jacek
2019-01-20 18:12:39
Najpierw wystawią jakieś współczesne dziwadło, żeby zaspokoić ambicje paru zakompleksionych ludków, a później się dziwią że brawka mizerne. Kto tu jest dla kogo? Twórcy dla publiczności, która ma określone oczekiwania czy publiczność która „powinna się edukować” i męczyć się 2 godziny na lichych dziełkach.
Krzysztof
2019-01-20 15:09:11
Nie było wiwatów po opadnięciu dlatego, że sztuka była po prostu słaba. Oszczędnościowe dekoracje, W większości nieznani soliści,, orkiestra grająca od sasa do lasa. Sama tematyka też dobijająca i depresyjna. Jak nie odkręcanie śruby to proces. Jeśli dyrektor artystyczny ma depresję to trzeba mu pomóc. Nie może swoją ciemną aurą na siłę uszczęśliwiać szczecińskiej publiczności. Ludzie przychodząc do opery oczekują spektakli na odpowiednim poziomie, tak jak opera powinna wyglądać, z udziałem dobrych śpiewaków, dobrym dyrygentem, interesującymi strojami i bogatą scenografią. Gdzie klasyczne dzieła operowe? Gdzie operetki, na które nigdy nie można kupić biletów? Dość już marazmu i depresji! Takie coś jak proces nigdy nie zapełni widowni podobnie jak inne ostatnie dziwolągi. A przecież to instytucja finansowana z naszych podatków, a nie z prywatnych pieniędzy jej menadżerów pogrążonych w depresji
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA