Uwaga! Będę się chwalić! Mam w domu obraz namalowany przez Romana Cieplińskiego! I jestem z tego dumna :)
Obraz jest ładny (choć nie wiem czy to nie jest dla współczesnego artysty obraza, napisać, że namalował coś ładnego). Podarował mi go sam twórca w przypływie dobrego humoru. I właśnie to jest ciekawe. Bo Roman i przypływy dobrego humoru, to się jakoś jeszcze kilka lat temu mało kojarzyło, o czym wiedzą szczególnie czytelnicy przewrotnej prozy Cieplińskiego.
A teraz, w prezentowanych od wtorku w galerii ZPAP przy Końskim Kieracie w Szczecinie dziełach szczecińskiego malarza najdobitniej widać, że owe przypływy bywają coraz częstsze. Nowe obrazy Cieplińskiego - pisarza, malarza, filozofa, artysty niepokornego - zdają się być spektakularnymi dowodami na chwilowe (?) rozejmy ze światem. Zawsze ceniłam intensywność malarstwa Romana, ale podczas wtorkowego wernisażu dałam się też ponieść wzruszeniu natury nie tylko estetycznej. Z tych „wiecznie żywych martwych natur" emanuje - oprócz świetnej techniki i wrażliwości - jakaś nieoczekiwana zgoda na hic et nunc.
Idźcie więc i oglądajcie! Nie pożałujecie! Wystawa na Końskim Kieracie będzie czynna do połowy maja.
B. Lemańczyk
Fot. Ryszard Pakieser