Piątek, 22 listopada 2024 r.  .
REKLAMA

Sala Opery na Zamku zawsze pełna

Data publikacji: 30 listopada 2017 r. 11:47
Ostatnia aktualizacja: 08 listopada 2018 r. 02:47
Sala Opery na Zamku zawsze pełna
 

Sala Opery na Zamku jest zawsze wypełniona do ostatniego miejsca, a wielu chętnych musi poczekać na lepszą okazję, by kupić bilet. Czyż można, oczywiście z punktu widzenia dyrekcji i artystów, wyobrazić sobie lepszą sytuację?

Taki frekwencyjny sukces wynika oczywiście z dobrze dobranego repertuaru, ale także, a może przede wszystkim, z wysokiej jakości jego wykonania. 2017 rok dobiega już końca, ale warto przyjrzeć się poprzedniemu, który został już dokładnie podsumowany, nie tylko zresztą pod względem frekwencji. Przygotowano w nim aż pięć premier i każda z nich okazała się sukcesem, większym, mniejszym, ale jednak. Najwięcej laurów zebrało „Dokręcanie śruby” (The Turn of the Screw), które zostało uznane, tak, tak… za najlepsze przedstawienie operowe w kraju. Otrzymało prestiżową „Nagrodę Główną” w XI Teatralnej Nagrodzie Muzycznej im. J. Kiepury 2017 nie tylko jako najlepszy spektakl, ale zdobyło także inne nagrody. Miano najlepszego reżysera otrzymała Natalia Babińska, a za najlepszą scenografię nagrodzona została Martyna Kander. Za najlepszy uznano także plakat prof. Lexa Drewińskiego, dotyczący tego przedstawienia. Wystawiano je na scenie Opery na Zamku tylko sześć razy, ale obejrzało je 2,5 tysiąca widzów.

Wielkim powodzeniem cieszyły się także inne spektakle. „Traviatę” obejrzało ponad 3 tys. widzów, „Polowanie na czarownice” (tylko cztery spektakle ) dokładnie 2276, „Carmen” (trzy spektakle) – 1647, a „Dziadka do orzechów” (sześć spektakli) – 3079.

Liczba widzów jedynie na spektaklach szczecińskiej Opery wyniosła 47 019. A przecież były jeszcze przedstawienia gościnne, plenerowe, wydarzenia edukacyjne i cykliczne. Hitem jest każdego roku chociażby Wielki Turniej Tenorów, a hitem plenerowym w 2017 były „Pajace”, które wypełniły całkowicie Teatr Letni.

Opera na Zamku, dysponująca jednym z najmniejszych budżetów, jeżeli chodzi o sceny operowe w kraju, odnosi artystyczne i frekwencyjne sukcesy, których inne, w tym o wiele bogatsze, mogą tylko pozazdrościć.

(mos)

Fot. archiwum

REKLAMA
REKLAMA

Komentarze

Leszek
2017-12-03 14:28:46
Państwo, krytykujący i postulujący, że teatr ma spełniać życzenia publiczności. Oczywiście, że tak. Ale teatr publiczny ma także edukować i poszerzać horyzonty. Sam mam wiele zastrzeżeń, ale wystarczy przecież parę minut przejrzeć repertuar tej "Opery na Zamku", żeby zauważyć, że repertuar jest tam dość szeroki. Z tego co widzę są dwie operetki, są tak znane opery jak "Carmen" czy "Traviata", są gale itd. A zatem w czym właściwie problem? "The turn of The Screw" to bardzo wartościowa pozycja repertuaru dzięki czemu szczecińska Opera zaistniała na chwilę w obiegu ogólnopolskim i po raz pierwszy została zaproszona na Bydgoski Festiwal Operowy. Jeżeli zaś jest część publiczności, która akceptuje tylko operteki więc może w Szczecinie jest miejsce na drugi teatr - stricte muzyczny (jak Capitol we Wrocławiu, Operetka Poznańska, Teatr Roma w Warszawie)? A Opera niech jednak gra przede wszystkim opery. A żeby teatr się rozwijał (orkiestra, chór, balet, soliści) nie może grać tylko starego żelaznego repertuaru, ale również rzeczy stawiające wyzwanie widowni i artystom.
Filozof
2017-12-03 08:43:20
Nie można bronić tezy, która jest nie do obronienia. Albo coś jest dobre i ludzie na to przychodzą albo coś jest słabe i sala swieci pustkami. Żadne próby czarowania rzeczywistości nie mają sensu. Skoro ludzie chcą oglądać określone formaty sztuk, to uszczęśliwianie ich na siłę nic nie da. A dyrygenci i dyrekcja są po to opłacani z publicznych pieniędzy, żeby spełniali życzenia publiczności, a nie swoje własne chore ambicje.
Wojtek
2017-12-02 16:49:55
Leszku być może opera grała jeszcze mniej, a bilety można było kupić na takie dziwactwa jak te, które próbujesz lansować. Na porządne przedstawienia., z dobrą obsadą, zawsze były trudności ze zdobyciem biletów. Tak jest do dziś, na operetki, znane i lubiane opery czy gale w operze są nadkomplety. Na wymysły dyrygentów, trudno sprzedawane pół sali. To nie dla satysfakcji dyrygenta czy dyrektora mają być grane przedstawienia, a dla satysfakcji podatników. A publiczność daje jasny przekaz czy chce oglądać jakies nieznane i słabe muzycznie dokręcanie śruby, czy powszechnie znaną i popularną Maricę, czy Traviatę.
Jacek J
2017-12-02 14:29:50
Leszek a Ty przypadkiem nie masz na imię Jurek? :)
@Leszek
2017-12-02 14:14:57
Gdańsk od kilku lat praktycznie nie ma opery, więc Szczecin nie byłby jedyny. Poza tym każdy teatr operowy bazuje na tytułach, które publiczność chce oglądać i słuchać. Na pewno nie jest to dokręcanie śruby, które jak widać po statystykach spotkało się z umiarkowanym zainteresowaniem publiczności. Oczywiście, że przy okazji o ile starczy funduszy dobry dyrygent może sobie zapełniać swoje dossier tytułami, o ktorych inne teatry nawet nie myślą. Pytanie o skalę zjawiska fanaberii nad żelaznym repertuarem operowym i o to czy Szczecin takiego dyrygenta, dyrektora będzie mieć. Póki co, nic na to nie wskazuje niestety. Mamy Bydgoszcz albo Lublin max.
Leszek
2017-12-01 20:33:20
To może przypomnę, że kiedyś Opera na Zamku grała jeszcze mniej a bilety można było kupić bez problemu. A więc albo więcej ludzi chce chodzić do teatru muzycznego w Szczecinie, albo jednak ten repertuar czymś widzów przyciąga. Opera nie może grać tylko ogranych tytułów, operetka powinna być miłym dodatkiem a nie daniem głównym. Chyba, że Szczecin chce być jedynym dużym miastem w Polsce bez prawdziwej opery. Dobry dyrygent-dyrektor artystyczny powinien realizować swoje "fanaberia". Co więcej powinien mieć na to warunki. A "Dokręcanie śruby" jest świetnym przedstawieniem.
CU
2017-12-01 17:58:57
A dlaczego pominięto Crazy for You?
Obiektywny
2017-12-01 16:39:40
Nie będzie nigdy pieniędzy na podwyżki dla artystów jeśli trwoni się kasę na jakieś doktecania śruby, gdzie publiczność z łapanki trzeba brać.
Stenia
2017-12-01 06:27:59
Janusz ma rację. Bycie artystą w operze, to raczej hobby niż możliwość zarobienia na chleb. Niestety nie wszystkich na to stać, aby półdarmo pracować. To, że opera działa, to zasługa pracowników chóru, orkiestry, baletu, solistów i technicznych. Nikt z tej grupy nawet nie zbliżył się swymi zarobkami do średniej krajowej. Smutne...
janusz
2017-11-30 18:12:38
ww. spektakle są nowe, ciekawe ale zarazem szalenie kosztochłonne. jak można się domyślić, skoro teatr ma tak niską dotację a każdy spektakl (pomimo pełnej widowni) generuje straty, to ktoś musi własnym poświeceniem "kredytować" te piękne wydarzenia. pełna i zadowolona widownia to marne pocieszenie dla artystów ww. teatru, którzy zarabiają kilka zł ponad minimalne wynagrodzenie. niewiele spektakli, liczba prób wystarczająco dużo żeby trudno było dorobić w innych miejscach sprawia, że artyści żyją na granicy ubóstwa. zarobki pracowników pionu artystycznego na poziomie osób sprzątających (przy całym szacunku do pracy tej grupy) stawia ww. teatr pośród instytucji, które nie mają szacunku do pracownika oraz nie dają stosownego wynagrodzenia do umiejętności i doświadczenia artystów, którzy współtworzą w ramach każdego spektaklu dzieło gwarantujące zapełnienie widowni do ostatniego miejsca.
Xavier
2017-11-30 17:17:53
Kiedy wreszcie dyrekcja opery zrozumie, że sukcesem nie jest zgarnięcie puli nagród w jakimś nic nie znaczącym konkursie o zerowym znaczeniu dla świata muzycznego, a spełnienie oczekiwań publiczności, która głosuje nogami. Więcej pięknych klasycznych oper, więcej operetek, mniej kaprysów dyrygentów!
Robert
2017-11-30 16:14:25
Dajcie spokoj z tym odkręcaniem śruby. Żenująca sztuka, dająca satysfakcję tylko ich twórcom i oderwanym od rzeczywistości krytykom. Zresztą widać to po liczbach. 6 przedstawień i 2,5 tys publiczności, czyli średnio nieco ponad 400 osob na widowni. Ledwo 2/3 miejsc zapełnionych. Ludzie chcą oglądać Maricę (dziwnym trafem nie wskazano ile publiczności ta wspaniała operetka zgromadziła), Traviatę, ewentualnie Bal Maskowy, a nie jakieś współczesne dziwolągi.
operowiec
2017-11-30 12:37:25
Opera na Zamku w grudniu gra 5 spektakli, a np. Teatr Wielki w Poznaniu 20... może to stąd te pełne sale?
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA