WWTRIO to solowy projekt znanego muzyka rockowego, Wojciecha „Wójta” Wójcickiego. W czwartek (22 września) w szczecińskim „Jazzment Klubie” będzie okazja posłuchać autorskich kompozycji artysty, a w drugiej części wystąpi gość specjalny wieczoru, czyli Maciej Silski. Początek koncertu o godz. 19.
„Cisza też gra”
Wojciech Wójcicki to szczeciński gitarzysta, który przygodę z gitarą zaczął na początku lat 90., powołując do życia blues-rockowy Waterstone (grający do dziś ) oraz dołączając do Kolaborantów, z którymi nagrał płytę „Ciało i drewno”. W 1994 roku artysta zagrał wraz z After Blues i Mirą Kubasińską na festiwalu BLUESADA w Szczecinie, a w czerwcu tego samego roku dołączył do zespołu Kasi Kowalskiej, nagrywając z nią dwie płyty. Pod koniec 1996 roku, na zaproszenie Maryli Rodowicz, W. Wójcicki wziął udział w jej koncertach podczas tournee po Australii, jak również zagrał serię koncertów w Polsce, włącznie z prestiżowym „Maryla i jej gitarzyści” w warszawskiej Sali Kongresowej. W latach 2004-2008 szczecinianin był w składzie zespołu Eweliny Flinty, z tą artystką nagrał też płytę. Wystąpił potem w Sopot TOPtrendy Festiwal w 2007 roku – z Maćkiem Silskim oraz gościnnie z zespołem Bracia, z którym wygrał wszystkie cztery nagrody tej imprezy. Gościnnie zagrał na debiutanckiej płycie „Pistolet” Krzysztofa Zalewskiego. Od 1993 muzykuje z Maćkiem Silskim. Prywatnie można Wojtka spotkać w prowadzonym przez niego sklepie muzycznym „Rockman” w Szczecinie.
Podczas czwartkowego koncertu będzie okazja zobaczyć nową odsłonę twórczości gitarzysty.
– Jakiś czas temu już próbowałem zakładać trio. Koncert odbył się w dniu z datą z samymi niemal ósemkami, bo 8 sierpnia 2008 roku. Ten występ został nagrany, dzięki czemu mogłem wrócić do starych utworów. Przetrwały próbę czasu, dlatego niektóre z nich zagramy, choć w nowych wersjach, podczas czwartkowego koncertu – opowiada Wojciech Wójcicki. – Ale będą też całkiem nowe numery, w których postanowiłem wrócić do solowego grania i do projektu instrumentalnego. Znalazłem świetną ekipę, która mnie wspiera. Dobrze zaczęło się nam grać. Uwierzyliśmy zatem w to, że instrumentalne utwory można zaprezentować szerszej publiczności. Z perkusistą Kubą Fiszerem i basistą Michałem Podciechowskim skrzyknęliśmy się ponad rok temu i tak powstało WWTRIO. Gramy muzykę rockową. Tam momentami są mocne gitarowe riffy. Ale jest też dużo „powietrza”, czyli są też momenty wyciszenia. Staram się, by te utwory były melodyjne i dynamiczne. Czasem jest to granie ciszą. Cisza też gra. Ja nie lubię muzyki gitarowej, która jest przeładowana dźwiękami. Trzeba czasem w muzyce wyciszyć emocje. Zresztą, ten projekt z trio jest dla mnie bardzo ważny. To takie moje gitarowe dziecko.
Kilka zespołów artysty
Poza WWTRIO, W. Wójcicki gra w trzech innych składach muzycznych.
– Od niemal trzydziestu lat gram z Maćkiem Silskim, który będzie gościem podczas koncertu w „Jazzment Klubie”. Niedawno powstał z kolei zespół grający covery zespołu Queen, a nieskromnie się nazwaliśmy Queens Champions. Kilka koncertów jest za nami, planujemy kolejne. Partie gitarowe w utworach zespołu Queen są arcyciekawe, gra się je z ogromną przyjemnością – opowiada artysta. – No i jest jeszcze kolejny skład, z Krzysiem Baranowskim i Krzysiem Niewirowskim. Wykonujemy utwory Joe Cockera. Nazwaliśmy się, nieco przewrotnie, RockStarsi. Ten projekt jest bardzo ciekawy, a na koncertach jest fantastyczna energia.
Jak mówi W. Wójcicki, czas pandemii i kolejnych lockdownów, kiedy nie odbywały się koncerty, był dla niego bardzo ciężki.
– Siedziałem wtedy w domu, nie brałem gitary do ręki. Psychicznie bardzo źle zniosłem czas izolacji i pandemii. To była beznadzieja i niepewność do czego ta sytuacja doprowadzi. Nie było wiadomo, czy wrócą koncerty i czy będziemy mieć pracę – wspomina gitarzysta. – Teraz na szczęście sporo gram. Czwartkowy koncert to też, tak można powiedzieć, pokłosie znajomości z gitarzystą Maćkiem Kazubą. W okresie pandemii sporo czasu spędziliśmy razem, bo się przyjaźnimy. To on był tą osobą, która wierciła mi dziurę w brzuchu, namawiając do powrotu do grania, po okresie pandemicznego marazmu. On bardzo we mnie wierzył i był zły na to, że w okresie pandemii nie grałem na gitarze. Dzięki niemu odbędzie się zatem koncert w „Jazzment Klubie”. ©℗
Monika GAPIŃSKA