W weekend szczecińskie kina grają western „Horyzont. Rozdział 1”, który wyreżyserował i w którym zagrał główną rolę hollywoodzki gwiazdor Kevin Costner.
To zrealizowana z epickim rozmachem wielowątkowa opowieść o ludziach, którzy ryzykują wszystko, by spełnić swoje marzenia na dalekim amerykańskim zachodzie.
Jan Tracz na portalu Filmweb napisał: „Jednym z głównych toposów w «Horyzoncie» pozostaje zemsta, a raczej jej różne rodzaje, i powracające pytanie, do czego może ona prowadzić w poszczególnych sytuacjach. Ameryka Costnera pełna jest animozji i niedokończonych spraw, co nie pomaga naszym (anty)bohaterom w walce o przetrwanie. Kiedy Sykesowie ścigają Ellen (Jena Malone), kobietę z nowo narodzonym dzieckiem ich ojca, na ich szlaku pojawia się tajemniczy i honorowy Hayes Elison (Costner). W tym samym czasie plemię Apaczów najeżdża bogu ducha winną wioskę, a jedna z rodzin walczy o przetrwanie w trakcie tragicznej nocy, która nie ma zamiaru tak szybko się skończyć. W tle śledzimy zaś prowadzonego przez pioniera Matthew Van Weydena (Luke Wilson) konwoju, pełnego prostych ludzi marzących o lepszym świecie i życiu. Warto podkreślić, że ścieżki postaci z każdego wątku prowadzą do tytułowego miasta Horizon, które ujrzymy dopiero w nadchodzących częściach (choć nie wszyscy jeszcze zdają sobie z tego sprawę)”.
A na portalu Film.org oceniał: „Sam film najlepiej działa w tych momentach, w których staje się pogłębioną rozprawą nad kruchością życia w tamtych czasach. U Costnera wystarczy jeden nieprzewidziany ruch lub nagłe wyciągnięcie broni, aby ktoś pożegnał się z tym światem w ułamku sekundy. I choć reżyser szuka piękna w relacjach międzyludzkich, w bohaterach, którzy znajdują się w najmniej dogodnych do tego sytuacjach, w żadnym wypadku nie koloryzuje tamtejszej Ameryki. W wyniku konfliktów na tle społeczno-rasowym (Indianie kontra Amerykanie) życie tracą wszyscy: nie tylko dorośli mężczyźni, ale także ciężarne kobiety i bogu ducha winne dzieci. Masakra przeplata się u Costnera z nastrojowością błogiej prerii i dzięki temu otrzymujemy obraz ziemi skalanej krwią, w której pierwotne nawyki złych ludzi malują amerykański grunt litrami czerwonej krwi. Sceny akcji i te dramatyczne poprowadzone są po mistrzowsku: wręcz czuć zapach prochu wydobywający się w kowbojskich broni, a całe to show to utracone Hollywood z lat 90. Tak westernów się już nie kręci, ale «Horyzont» udowadnia, że wciąż się da, jeśli kocha się ten gatunek jak sam Kevin Costner. Jego Ameryka to miejsce, które nie wybacza, ale tylko nieliczne postaci z filmowej epopei zdają sobie z tego sprawę. Cała reszta będzie musiała się jeszcze o tym wszystkim przekonać”.
(as)