Sobota, 23 listopada 2024 r.  .
REKLAMA

Żydzi, miłość, prowincja

Data publikacji: 08 stycznia 2016 r. 10:49
Ostatnia aktualizacja: 08 listopada 2018 r. 02:42
Żydzi, miłość, prowincja
 

„Hey, Jude!" Emilii Walczak to opublikowana w Wydawnictwie FORMA mikropowieść, do której z powodzeniem można przyłożyć wiele narzędzi interpretacyjnych. Autorka wrzuciła bowiem do jednej fabuły wątki żydowskie, lesbijskie, tożsamościowe, pochyliła się także nad dyskursem miłosnym oraz problemami postinteligenta na prowincji. 

Oto Bydgoszcz, czyli miejsce, z którego kto może, ten ucieka do stolicy. Najpierw śledzimy relację Emfazego, zmagającego się z pisaniem hermetycznego doktoratu z filmoznawstwa, zakochanego w Żydówce Czarnej, która przyjechała do Bydgoszczy z Łodzi. Wiedziony dziwną przekorą Emfazy postanawia zostać kibicem znienawidzonego przez kiboli Zawiszy Bydgoszcz Widzewa Łódź - ten groteskowy, metaforyczny wątek przypomina trochę prozę Mariusza Sieniewicza, autora między innymi książki „Żydówek nie obsługujemy"... Potem głos zostaje oddany Czarnej - nie dość, że przedstawicielce mniejszości etnicznej to i seksualnej. Obie opowieści przeplecione są wyimkami z gazet (o antysemickich i kibolskich wybrykach) oraz cytatami z forów internetowych, przesiąkniętych, jak to z forami internetowymi bywa, ksenofobią i nienawiścią.

Tematy, powiedzmy, najbardziej drażliwe społeczne pociągają mnie tutaj najmniej. O polskiej nietolerancji i problemach Żydów w Polsce napisano już wszystko, a nawet więcej niż wszystko. Inny, odmieniec i obcy, to figura w nowej polskiej literaturze jak najbardziej swojska. Demony polskiego szowinizmu też dobrze znamy. A fakt, że internet to ściek, również nie budzi już od dawna wątpliwości.

Dlatego czytałbym książkę Walczak nieco inaczej, koncentrując się na portrecie postinteligentów spoza centrali, walczących o bycie-sobą, cokolwiek to oznacza. Wyrazisty jest język, którym się posługują - lub, jak kto woli, język, który posługuje się nimi. Narracja Emfazego jest nerwowa, rozchybotana, pobrzmiewająca Gombrowiczem, erudycyjna, obsesyjna i koturnowo-histeryczna - a jednocześnie nie wiadomo, czy Walczak wyśmiewa ten język, czy za nim podąża. W każdym razie na pewno autorka wie, jak twórczo „ugniatać" polszczyznę.

Ten postinteligencki język jest skontrastowany z miejscem, w którym wybrzmiewa. Walczak pokazuje, że co innego być intelektualistą w Warszawie - i nurzać się w swoich frustracjach w świetle reflektorów albo chociaż reflektorków - a co innego żyć w miejscu takim jak Bydgoszcz, które przez swoją prowincjonalność niejako wstępnie odbiera powagę tym, którzy chcieliby chociaż wyrazić swoją klęskę. Dlatego ironia, jaką chętnie operuje Walczak, obejmuje także tych, którzy chcieliby, aby w ich klubie była grana tylko muzyka yassowa - symbol artystycznego nonkonformizmu lat 90., za którym stali muzycy z Trójmiasta oraz właśnie z Bydgoszczy.

To nie jest tak, że miejsca takie jak Bydgoszcz nie mają historii i charakteru - ależ mają. Mają być z czego dumne, ale z wielu powodów ta duma zawsze zmienia się w coś innego. Ten temat zasygnalizowany przez Walczak jest szczególnie ciekawy, zwłaszcza dla czytelnika szczecińskiego.

©℗

(as)

REKLAMA
REKLAMA

Komentarze

Czy ta książka to też taki bełkot jak ta relacja ??
2016-01-09 08:51:22
.
wojtek
2016-01-09 05:58:41
Bydgoszcz i Łódź. dwa najbardziej paskudne, zaniedbane polskie miasta. Polecam wszystkim malkontentom szczecińskim ich odwiedzenie jako kurację. Po wizycie w tych obskurnych, najbrzydszych miastach docenią nasz Szczecin.
Gratulacje
2016-01-08 13:45:32
Nieźle, pomieszanie z poplątaniem, byle tematy były szumne i tzw. trendy, czyli na czasie. W Polsce jest wiele lokalnych wydawnictw, które wydadzą wszystko, za stosowną opłatą, rzecz jasna.
.
2016-01-08 13:12:17
Żydówka lesbijka w ciąży z muslimem - taka powieść dopiero miałaby wzięcie.
Starszy
2016-01-08 11:34:34
Nie tak dawno temu każdy , nawet największy gniot ,byle o niedoli ludu był okrzykiwany arcydziełem , autor/ka/ geniuszem . Teraz mamy powtórkę z rozrywki - tylko gnioty muszą być o niedoli innych bohaterów. A żądni sławy , kasy pędzą ze swoimi dziełami gdzie tylko się da,że az ziemia dudni.
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA