Piątek, 22 listopada 2024 r.  .
REKLAMA

Na rybkę? Do Rewala!

Data publikacji: 13 lipca 2021 r. 19:49
Ostatnia aktualizacja: 05 lipca 2022 r. 12:34
Na rybkę? Do Rewala!
Patryk Podsiadło Fot. Jarosław Bzowy  

Rozmowa z Patrykiem Podsiadłą, 30-letnim mieszkańcem Szczecina, od 2014 r. prowadzącym wraz z żoną Magdaleną smażalnię ryb „Szopa Rybaka” w Rewalu

– Rozmawiamy sobie w smażalni, do której schodzą się wciąż nowi klienci. Aż miło popatrzeć. Ostatnio bowiem nie było łatwo branży gastronomicznej. Jak pan się w tej chwili czuje, po tak długiej przerwie z powodu ograniczeń?

– Rewelacyjnie. Bardzo tęskniliśmy za tym widokiem i naszymi klientami, dla których z wielką radością wysmażamy nasze ryby. To niesamowite i jesteśmy tak uradowani, że nie potrzebujemy do ciężkiej pracy ani kawy, ani energetyków.

– Z powodu pandemii koronawirusa los wielu restauracji i innych punktów gastronomicznych był nie do pozazdroszczenia.

– Okres pandemii i zamknięcie lokali gastronomicznych spowodowały, że mogliśmy sprzedawać ryby tylko z okienka zabezpieczonego pleksą, co nie było zbyt miłe i dawało niewielki przychód. Było nam bardzo ciężko. Pandemia spowodowała spadek dochodów, a tym samym bywało, że nie wystarczało na pokrycie stałych kosztów prowadzenia działalności, takich jak choćby dzierżawa za lokal czy wynagrodzenia pracowników. Nasi pracownicy dali nam ogromne wsparcie i zrozumienie w tej trudnej sytuacji. Sami zaproponowali, że zgadzają się na mniejsze pobory. To nas wzruszyło i dało nadzieję, że uda nam się zachować dla nich miejsca pracy, mieć środki na niezbędne opłaty, które trzeba było realizować.

– Widać optymizm wśród restauratorów?

– Zdecydowanie widać. Rewal to typowy klasyk pośród polskich miejscowości nadmorskich i nie ma drugiej takiej miejscowości o takim fantastycznym charakterze. Dodam, że życie towarzyskie tu zaczynało się rozkręcać dopiero wieczorem, a teraz przypomina wielkie miasta europejskie, które podobno nie zasypiają nigdy.

 – Kiedyś mieliśmy pewność, że ryba zamówiona nad morzem pochodzi z porannego połowu. Była świeża, prosto z patelni, pyszna… Jak jest obecnie?

– Zapewniam, że tak jest wciąż i to jest moim, pracowników i żony priorytetem. Smażalnia powstała z myślą o turystach, którzy poszukują smacznych ryb, a nie spalonych czy cuchnących, jakie niestety się zdarzają w sprzedaży. W sprzedaży są dorsz, sandacz, łosoś, morszczuk i wiele innych gatunków ryb. Są one oczywiście naprawdę świeże, co zaręczam własnym nazwiskiem.

– Po czym poznać, że ryba jest świeża?

– Kupno ryby nie stanowi dużego problemu nad morzem, problemem jest natomiast znalezienie takiej, która będzie właśnie tą świeżą. Dla mnie takim sygnałem od rybaków, czy dostawców są zawsze np. rybie skrzela. Te prawidłowe powinny mieć barwę jasnoczerwoną. U nieświeżych ryb bywają one ciemnoczerwone lub brązowawe.

– Jak najlepiej przyrządzić ryby?

– Można to zrobić na wiele sposobów. Ryby smażone mają pyszną, chrupiącą, złotą skórkę i delikatne mięso. Aby ryba smakowała idealnie, trzeba właściwie ją przygotować i usmażyć na odpowiednim tłuszczu oraz w określonym czasie. Rybę smażymy na oleju. Tym według mnie jest olej rzepakowy. Jest idealny do smażenia, ale tylko tego krótkotrwałego. Wskazany jest tu także sok ze świeżej cytryny, którym należy skropić fileta lub tuszkę ryby.

– Ceny w barach i restauracjach często odstraszają. Odnoszę wrażenie, że u pana nie jest tak źle.

– Mam świadomość, że ceny nad morzem w sezonie wakacyjnym mogą zszokować wielu turystów. Cena ryby w smażalniach zależy od jej rodzaju. Nad morzem rybę najczęściej wycenia się według jej gramatury i zaczyna się najczęściej od 6,50 zł za 100 gramów. Ja oczywiście trzymam się tego, ale bywają przypadki, szczególnie w tej chwili, że wstępuje do mnie czy pracowników klient z informacją, że ma niewiele, bo zaledwie 20 zł i czy to mu wystarczy na przyzwoitą porcję z dodatkami… Wówczas odważam mu i sprzedaję normalną porcję ryby, która możliwe że kosztowałaby więcej, ale przecież przypuszczalnie te 20 zł to może jedyna kwota na jaką może sobie pozwolić. Cóż mogę jeszcze powiedzieć? Warto czasem pomagać, bo każdy w takiej sytuacji może się znaleźć. A dobro przecież powraca.

– Skąd pozyskuje pan ryby do smażalni?

– Główne ryby, kupuję od lokalnych rybaków, hurtowni, którym dziękuję za pośrednictwem „Kuriera Szczecińskiego” za doskonałą współpracę. Bez nich nie miałbym możliwości funkcjonować w smażalni.

– Widać, że u pana panuje miła atmosfera.

– Wyznajemy fundamentalną zasadę, że „jeden za wszystkich, wszyscy za jednego w miejscu pracy”. I to jak na razie się bardzo sprawdza, szczególnie w tym jakże jeszcze trudnym okresie. Dziękujemy, że „Kurier Szczeciński” zechciał przyjechać tu, do niewielkiego Rewala. Chcielibyśmy także podziękować naszym klientom, że wciąż o nas pamiętają. A lokalnym sprzedawcom, właścicielom małej i dużej gastronomii oraz branży hotelarskiej życzyć, by zwyczajnie się uśmiechali, tak jak my to się staramy się robić. Damy radę. Dziś Rewal wygląda lepiej, nie jest już opustoszały i tli się w nim w końcu normalne życie.

– Dziękuję za rozmowę. ©℗

Rozmawiał Jarosław BZOWY

REKLAMA
REKLAMA

Komentarze

Ch/Eng
2021-07-14 18:00:37
Panie Podsiadło,zmień Pan nazwisko za tego świeżego morszczuka.
Szczeciniak
2021-07-14 06:00:16
A z centrali rybnej bierze...jak zwykle, najlepsza mrożona
rybak
2021-07-13 22:37:19
taaa.... ryba od rybaka. kupują w hurtowni a sprzedają jako świeżą. obecnie jest zakaz na połów wielu gatunków ryb w morzu. n na przykład dorsza nie można łapać. to skąd smażalnie maja tę rybę?
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA