Sobota, 23 listopada 2024 r.  .
REKLAMA

Przygoda z kuchnią… Filet w tajemniczej panierce [FILM]

Data publikacji: 20 lipca 2023 r. 08:38
Ostatnia aktualizacja: 20 lipca 2023 r. 08:44
Przygoda z kuchnią… Filet w tajemniczej panierce
Szef kuchni Jacek Sawinda i jego sobowtór z plakatu restauracji Wiking w Niechorzu Fot. Roman CIEPLIŃSKI  

Rozmowa z Jackiem Sawindą, właścicielem restauracji Wiking w Niechorzu, twórcą panierki o tajemniczym składzie i członkiem Stowarzyszenia Szefów Kuchni w Kołobrzegu

– Z okazji Święta Śledzia Bałtyckiego u progu sezonu wakacyjnego w gminie Rewal przygotował pan i pańscy współpracownicy wykwintne dania rybne, w tym głównie ze śledzia. Widać było, ale przede wszystkim czuć, w sensie – smakować, że wkładają państwo w te dania dużo serca. Skąd się państwo tu wzięli?

– Jestem z Niechorza. Tu się urodziłem. Oto odpowiedź. A moja przygoda z kuchnią rozpoczęła się już w 1988 roku. Można powiedzieć, że zaczęło się to wszystko z powodu rodzinnych tradycji. Moja mama jest kucharką z zawodu.

– A skąd rodzina pana, także mama, pochodzi?

– Rodzice pochodzą z Lubelszczyzny i stamtąd też czerpię niektóre tradycje kulinarne.

– A tak bezpośrednio, to od kogo uczył się pan gotować?

– Muszę przyznać, że uczyłem się od mamy, ale kuchnię tę poddawałem różnym doświadczeniom. Można więc powiedzieć, że ją zmodernizowałem.

– Mama pana zainspirowała… A gdzie pan później praktykował?

– Dwadzieścia lat pracowałem w gastronomii i hotelach kołobrzeskich.

– No właśnie, widzę tu na stole wpływy różnych, nieco nawet egzotycznych tradycji kulinarnych…

– Pewnie ma pan na myśli tortillę, sushi, śledzie w sosie tatarskim i śledzie z borowikami marynowanymi…

– Tak.

– To znak czasu. Te odległe niegdyś tradycje już od dawna stały się wspólnym dziedzictwem. Oferujemy dzięki temu dużo smaków, co wymaga oczywiście więcej pracy i więcej czasu. Wpływy kuchni świata mają też związek z moją pracą w Kołobrzegu, gdzie zresztą do dziś jestem członkiem Stowarzyszenia Szefów Kuchni.

– A pana autorska restauracja? Jaka jest jej specyfika?

– Oferuję w niej kuchnię domową, ale z nutą osobistą. Mamy w menu coś osobliwego, choć jednocześnie tradycyjnego. Otóż podajemy rybę w panierce, tyle tylko że w panierce jedynej w swoim rodzaju. Ten patent opracowałem piętnaście lat temu. To – zapewniam – wyjątkowa, chrupiąca, niepowtarzalna panierka, której przepisu niestety nie zdradzę.

– Nie dziwię się. Takich tajemnic trzeba strzec. Dziękuję za rozmowę. ©℗

Rozmawiał Roman CIEPLIŃSKI

REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA