Rozmowa z Jackiem Sawindą, właścicielem restauracji Wiking w Niechorzu, twórcą panierki o tajemniczym składzie i członkiem Stowarzyszenia Szefów Kuchni w Kołobrzegu
– Z okazji Święta Śledzia Bałtyckiego u progu sezonu wakacyjnego w gminie Rewal przygotował pan i pańscy współpracownicy wykwintne dania rybne, w tym głównie ze śledzia. Widać było, ale przede wszystkim czuć, w sensie – smakować, że wkładają państwo w te dania dużo serca. Skąd się państwo tu wzięli?
– Jestem z Niechorza. Tu się urodziłem. Oto odpowiedź. A moja przygoda z kuchnią rozpoczęła się już w 1988 roku. Można powiedzieć, że zaczęło się to wszystko z powodu rodzinnych tradycji. Moja mama jest kucharką z zawodu.
– A skąd rodzina pana, także mama, pochodzi?
– Rodzice pochodzą z Lubelszczyzny i stamtąd też czerpię niektóre tradycje kulinarne.
– A tak bezpośrednio, to od kogo uczył się pan gotować?
– Muszę przyznać, że uczyłem się od mamy, ale kuchnię tę poddawałem różnym doświadczeniom. Można więc powiedzieć, że ją zmodernizowałem.
– Mama pana zainspirowała… A gdzie pan później praktykował?
– Dwadzieścia lat pracowałem w gastronomii i hotelach kołobrzeskich.
– No właśnie, widzę tu na stole wpływy różnych, nieco nawet egzotycznych tradycji kulinarnych…
– Pewnie ma pan na myśli tortillę, sushi, śledzie w sosie tatarskim i śledzie z borowikami marynowanymi…
– Tak.
– To znak czasu. Te odległe niegdyś tradycje już od dawna stały się wspólnym dziedzictwem. Oferujemy dzięki temu dużo smaków, co wymaga oczywiście więcej pracy i więcej czasu. Wpływy kuchni świata mają też związek z moją pracą w Kołobrzegu, gdzie zresztą do dziś jestem członkiem Stowarzyszenia Szefów Kuchni.
– A pana autorska restauracja? Jaka jest jej specyfika?
– Oferuję w niej kuchnię domową, ale z nutą osobistą. Mamy w menu coś osobliwego, choć jednocześnie tradycyjnego. Otóż podajemy rybę w panierce, tyle tylko że w panierce jedynej w swoim rodzaju. Ten patent opracowałem piętnaście lat temu. To – zapewniam – wyjątkowa, chrupiąca, niepowtarzalna panierka, której przepisu niestety nie zdradzę.
– Nie dziwię się. Takich tajemnic trzeba strzec. Dziękuję za rozmowę. ©℗
Rozmawiał Roman CIEPLIŃSKI