Piątek, 22 listopada 2024 r.  .
REKLAMA

Pustynna burza w Rewalu. „A może Jazz” [GALERIA]

Data publikacji: 27 lipca 2023 r. 10:59
Ostatnia aktualizacja: 27 lipca 2023 r. 12:59
Pustynna burza w Rewalu. „A może Jazz”
Marek Raduli i Krzysztof Ścierański podczas festiwalu „A może Jazz" w Rewalu. Fot. Sylwia DUDEK  

Drugi dzień festiwalu „A może Jazz” w Rewalu dał publiczności licznie przybyłej na plac Wielorybów ogromną porcję doskonałej muzyki i pozytywnych emocji. A to za sprawą fenomenalnego muzyka, jakim jest Krzysztof Ścierański. Tu trzeba dodać, że bohater drugiego i ostatniego dnia festiwalu wystąpił ze swoimi przyjaciółmi, także doskonałymi muzykami jazzowymi, między innymi z legendarnego zespołu Laboratorium.

Oprócz Krzysztofa Ścierańskiego, który tuż przed koncertem odebrał z rąk wójta Rewala Konstantego Tomasza Oświęcimskiego nagrodę Wieloryb Jazzu, na scenie po kilku pierwszych utworach zagranych solo pojawiali się kolejni znakomici muzycy. Najpierw dołączył do słynnego ojca syn, perkusista – Marcin Ścierański, a następnie gitarzysta – Marek Raduli. Później na scenę wbiegli znakomici – Janusz Grzywacz, klawiszowiec i Marek Stryszowski, wokalista i saksofonista, obaj z legendarnego zespołu Laboratorium. Ten ostatni, zapowiadając jeden z utworów, rozśmieszył publiczność stwierdzeniem, że Laboratorium to jeden z najstarszych zespołów muzycznych na świecie; „starszy jest tylko Rollingstones, a w Polsce – Skaldowie”. A potem publiczność mogła wysłuchać niezwykłego utworu pt. „Pustynna burza” skomponowanego przez Krzysztofa Ścierańskiego. W tym orientalnym utworze swoją gitarą czarował Marek Raduli, obłędnie i hipnotycznie partię wokalu wykonał Marek Stryszowski.

Równie znakomity był jeden z kolejnych „podwójnych” utworów („jakby nie można było inaczej…” – ironicznie skomentował tę podwójność Marek Stryszowski), które były swoistą jazzową refleksją po doświadczeniach muzyków w niegdysiejszym Ułan Bator i Niemieckiej Republice Demokratycznej.

Publiczność miała wiele okazji do nagradzania muzyków oklaskami. Nie licząc Krzysztofa Ścierańskiego, zbierał je dość często Marek Raduli, który ze swojej gitary wydobywał dźwięki krystalicznie czyste, orzeźwiające i chwilami subtelne, aksamitne wręcz. Janusz Grzywacz, klawiszowiec, był również w doskonałej formie, podobnie zresztą jak Marek Stryszowski, imponujący energią i humorem. Z impetem wchodził ze swoim saksofonem w muzyczne frazy, jego partie wokalne brzmiały doskonale i świeżo. Aż trudno uwierzyć, że obaj panowie na scenach muzycznych pojawiają się od niemal sześćdziesięciu lat.

Dynamiczna, pełna energii i życia pierwsza część tego kilkugodzinnego koncertu zmieniła się wraz z wejściem na scenę kolejnych muzyków. Za sprawą gitarzysty Dimy Gorelika oraz grających na instrumentach perkusyjnych Schahara Elnatana i Inbara Elnatana koncert stał się bardziej kameralny. Ostre brzmienia ustąpiły miejsca pastelowym dźwiękom gitary klasycznej Gorelika i orientalnym brzmieniom różnego rodzaju instrumentów perkusyjnych braci Schahara i Inbara Elnatanów.

Warto dodać, że muzycy zagrali też utwór szczególny, dedykowany Grzegorzowi Grzybowi, byłemu członkowi zespołu Laboratorium, w piątą rocznicę jego tragicznej śmierci.

Powiedzieć, że był to dobry koncert, to zdecydowanie zbyt mało. Z niecierpliwością czekamy na kolejny, niestety dopiero za rok. ©℗

(r.)

REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA