Niedawno pisaliśmy, że władze Rewala postawiły na drewnianych palach – tzw. ostrogi w morzu zabezpieczające brzeg przed podmywaniem przez fale – tablice informujące o niebezpieczeństwie, jakie niesie chodzenie po nich oraz zakazujące kąpieli w ich pobliżu. Wielu wczasowiczów nie reaguje na ostrzeżenia i zakaz ignoruje, o czym też niedawno informował nas wzburzony Czytelnik. Niektórzy robią sobie na palach pamiątkowe zdjęcia, a inni konkurs: kto więcej pali pokona. Niekiedy kończy się to bolesnym upadkiem, ale na ludzką głupotę widocznie nie ma siły.
Drewniane ostrogi wbite są w dno morza na głębokość ok. 4 metrów. Mają za zadanie rozbijanie fal morskich, które mogłyby uszkodzić brzeg. Spełniają swe zadanie, chociaż wielu laików sądzi, że tak nie jest. Są to przeważnie turyści, którzy przybywają latem nad morze i uważają, że ostrogi są niepotrzebne i przeszkadzają w pływaniu.
Warto tu wspomnieć, że w ub. roku w Rewalu podczas sztormu utonął w morzu starszy mężczyzna z dzieckiem znajomej. Oboje poszli kąpać się do morza – na niestrzeżonej plaży – w czasie sztormowej pogody. Fale rzuciły ich na drewniane ostrogi, gdzie byli od nich odbijani niczym piłeczki. Ratownicy mieli problem z dotarciem do nich, gdyż ich także fale rzucały na ostrogi. Plażowiczów nie zdołano uratować, mimo stworzonego przez strażaków i ratowników łańcucha życia.
Po tej tragedii na forach internetowych pojawiły się wpisy żądające usunięcia ostróg, bo zdaniem autorów zagrażają one życiu. Nikt z piszących te słowa nie pomyślał, że winę za śmierć ponosił nierozważny dorosły mężczyzna. Wielu ludzi nie wie o tym, że fale uderzające o ostrogi powodują podmywanie brzegu i wypłukiwanie piasku z dna morza. Z jednej strony fala na nas naciera, a z drugiej powoduje podmywanie dna, na którym stoimy. Fala rzuca nami o falochron i powoduje śmierć. Stąd te ostrzeżenia. Co z tego, kiedy wiele osób do nich się nie stosuje, uważając, że ich nie dotyczą. Nawet tragiczna śmierć nie skłania ich do przemyśleń, więc obrazki spacerujących po palach to widok codzienny. Podobnie jest z kąpiącymi się w pobliżu, którzy zapominają, że koło pali dno może być podmyte i jest tam nagły spadek terenu.
Pracownicy Urzędu Morskiego w Rewalu powiedzieli nam o plażowiczach, którzy upodobali sobie spacery po potężnych głazach położonych niedawno w Pogorzelicy. Głazy są opaską brzegową, która ma zapobiec podmywaniu istniejącego w tym miejscu klifu. Nieodpowiedzialni ludzie, często tatuś z dziećmi, upodobali sobie wspinanie się na kamienie. Jest to niebezpieczne, głazy mają bardzo ostre krawędzie, noga może wpaść w szczeliny między nimi, a nawet się lekko obsunąć. Do turystów to nie dociera i nie pomagają ostrzeżenia.
– Stoją tablice ostrzegawcze, ale ludzie tym się nie przejmują. Jak zwracamy uwagę, to słyszymy, że się czepiamy – mówi Szymon Jędrzejowski z Urzędu Morskiego. ©℗
Tekst i fot. Mirosław KWIATKOWSKI