Od 1 września to dyrektor szkoły, a nie Karta Nauczyciela, wyznaczy nauczycielom liczbę dodatkowych godzin pracy. Znikną nielubiane godziny karciane. Nauczyciele boją się jednak, że trafią z deszczu pod rynnę. Niektórzy, aby tak się nie stało, znaleźli już rozwiązanie.
Od początku wprowadzenia tzw. godzin karcianych, czyli od 2009 r. nauczyciele je krytykowali. Te dodatkowe godziny pracy, poza pensum, na rzecz szkoły i uczniów, wynikają z ustawy Karta Nauczyciela. W szkole podstawowej i gimnazjum są to dwie, a w szkole ponadgimnazjalnej jedna godzina tygodniowo w ramach zajęć pozalekcyjnych.
Nauczyciele narzekali, że aby wypracować te godziny, muszą tworzyć fikcję organizowania dodatkowych zajęć, co należało udokumentować. Sejm przyjął w marcu nowelizację ustawy i po wakacjach zniknie obowiązek prowadzenia i rozliczania zajęć pozalekcyjnych w obecnej formule. Według MEN nowe rozwiązanie jest korzystne dla nauczycieli, bo odciąży ich od nadmiernej biurokracji. Nauczyciele obawiają się jednak nierównego rozdziału dodatkowych obowiązków
Dyrektor Zespołu Szkół nr 16 w Szczecinie Alicja Śliwińska znalazła jednak rozwiązanie, które pozwoli uniknąć takiego problemu.
- Nauczyciele w mojej szkole będą mieli dwie godziny za godziny karciane i dwie dodatkowe. W sumie każdy otrzyma po równo cztery godziny tygodniowo. Już to zapowiedziałam - wyjaśnia dyrektor Alicja Śliwińska.
Dodaje, że nauczycieli, tak jak wszystkich, obowiązuje 40-godzinny tydzień pracy, w tym mają 18 godzin dydaktycznych.©℗
(el)
Fot. Dariusz GORAJSKI