Sobota, 23 listopada 2024 r.  .
REKLAMA

Radzić sobie w trudnych sprawach

Data publikacji: 08 września 2017 r. 11:42
Ostatnia aktualizacja: 25 sierpnia 2019 r. 18:45
Radzić sobie w trudnych sprawach
 

Rozmowa z prof. Ryszardem Kaleńczukiem, dziekanem Wydziału Technologii i Inżynierii Chemicznej Zachodniopomorskiego Uniwersytetu Technologicznego w Szczecinie

– Za tydzień świętujecie 70-lecie. Cofnijmy się więc do początków. Ojcem założycielem akademickiej chemii w Szczecinie był prof. Jerzy Szmid…

– Doktor Jerzy Szmid. Takie były czasy: ci, którzy ocaleli i mieli jakiekolwiek naukowe przygotowanie, byli brani pod uwagę, aby w całej Polsce budować od początku naukę. Doktor Szmid był absolwentem Uniwersytetu Jagiellońskiego. Został powołany jako organizator Wydziału Chemicznego w Szkole Inżynierskiej w Szczecinie. Tak wszystko się zaczęło. Chemia w Szczecinie tak naprawdę była definiowana bardzo wcześnie. Inauguracyjny wykład w Szkole Inżynierskiej w lutym 1947 wygłosił nie kto inny, a Eugeniusz Kwiatkowski, znany jako budowniczy Gdyni, ale trzeba przypomnieć, że był to inżynier chemik. Po pierwszej wojnie na spółkę z prezydentem Mościckim  wybudował wielki zakład chemiczny „Azoty” w Tarnowie. Był to najnowocześniejszy tego typu zakład na świecie. I to mimo że Zachód próbował wcisnąć nam stare technologie za duże pieniądze. Dzięki Kwiatkowskiemu i Mościckiemu nie daliśmy się wpuścić w ten kanał. Część technologii opracowaliśmy sami. Ta tradycja Kwiatkowskiego – tradycja radzenia sobie w trudnych sprawach – to podstawa sukcesu naszego wydziału.

– Co to oznacza?

– Na początku nasza kadra była słaba – dlatego na początku lat 50. postanowiono zlikwidować wydział. Wtedy nasz prof. Tadeusz Rosner, jako człowiek zaradny, wsiadł w pociąg i pojechał do Warszawy, gdzie lobbował w naszym interesie. Minister powołał złożoną z wybitnych naukowców komisję, która miała zdecydować, czy wydział zostanie. Dała nam szansę. Podjęto decyzję, że wyszkolimy własną kadrę. To się udało. Od tamtej pory jesteśmy dobrze oceniani w Polsce.

– Czy szczecińska chemia miała swoją specyfikę?

– Profesorowie Józef Kępiński – który potem pełnił funkcję rektora Politechniki Szczecińskiej – oraz jego doktorant, profesor Kazimierz Kałucki, nadali chemii w Szczecinie rys techniczny, wykreowali technologię chemiczną i inżynierię chemiczną. W obydwu dziedzinach jesteśmy wiodącym ośrodkiem. Inne podobne wydziały w Polsce dużo nam zawdzięczają, bo ich pracownicy zdobywali stopnie naukowe właśnie u nas.

– Jak wydział wpłynął na rozwój regionu?

– Związki były bardzo silne. Prof. Rosner był specjalistą od włókien. „Wiskord” w Żydowcach to było jego dziecko. Nasi absolwenci rozwijali ten zakład. Inny przykład:  z zakładu, który obecnie nazywa się „Fosfan”, przyszło do nas sporo inżynierów i zaczęli karierę akademicką. Pierwsza generacja profesury to często byli właśnie ludzie, którzy przychodzili z przemysłu. Stąd od początku silne przekonanie, że wydział musi z przemysłem ściśle współpracować. Większość kadry w Zakładach Chemicznych w Policach to nasi absolwenci. Na ZUT przy dużym udziale naszego wydziału działa tzw. klaster chemiczny „Zielona chemia”, czyli zrzeszenie wszystkich firm chemicznych z okręgu.

– Co było przełomem w historii wydziału?

– O wybitnych profesorach już mówiłem. Ważny był moment, gdy udało się wybudować budynek, w którym teraz jesteśmy, przy al. Piastów 42, to tzw. „nowa chemia”. Wejście w XXI wiek to Centrum Nanotechnologii, gdzie pracuje się m.in. nad sztucznym sercem czy nowym podejściem do terapeutyki, do nowego sposobu podawania leków.

– Przejdźmy do teraźniejszości. Teraz oferujecie pięć kierunków.

– Właściwie cztery: technologię chemiczną, inżynierię chemiczną, chemię, nanotechnologię. Ochronę środowiska wygaszamy. W tym roku ostatnie osoby piszą prace magisterskie. Podejście do ochrony środowiska jest takie, że bierze się tam pod uwagę przyrodnicze aspekty, natomiast nasi absolwenci to byli specjaliści, którzy potrafili zmierzyć, zobaczyć, co można, a co nie, by środowisko chronić. Teraz ochrona środowiska jest obecna na Wydziale Kształtowania Środowiska i Rolnictwa ZUT.

– To co mają do zaoferowania pozostałe cztery kierunki?

– Możemy zaoferować doskonałą kadrę. Jesteśmy jednym z niewielu wydziałów w regionie, który może pochwalić się najwyższą kategorią doskonałości naukowej – „A”. Mamy i wspaniałych naukowców, i laboratoria wyposażone na światowym poziomie. Nie pokazujemy studentom laboratoriów przez szybę. Oni są cennymi współpracownikami w realizowaniu projektów badawczych. Mamy najwięcej w regionie grantów badawczych, aktualnie – 22. Cały czas bierzemy udział w projektach europejskich. Nasi studenci mają możliwość zdobywania doświadczeń w jednostkach zagranicznych. Nasi pracownicy są ekspertami w Komisji Europejskiej, w wielu dziedzinach. 

– Gdzie pracują absolwenci wydziału?

– W rozmaitych dziedzinach – w nauce, przemyśle, administracji państwowej. Wiele osób pracuje w biznesie, we własnych firmach, w biznesie zagranicznym. Ostatnio miałem wizytę pani doktor wykształconej u nas, a zatrudnionej w firmie EuroEcoFuels, utworzonej przez Brytyjczyka w Szczecinie, zajmującej się przetwarzaniem opon na paliwa i inne surowce. Pani doktor zaoferowała program praktyk i staży w firmie. Jeszcze jedna ważna uwaga: ci absolwenci, którzy mają ciągoty naukowe, a nie chcą zrywać z przemysłem, mogą wziąć udział w programie doktoratu wdrożeniowego. Dostaliśmy dofinansowanie rzędu miliona trzystu tysięcy złotych. Zgłosiło się 19 osób. Rekrutacja nie jest zamknięta.

– Na potrzeby Zakładów Chemicznych „Police” uruchomiliście specjalność inżynieria procesów wytwarzania olefin. Współpraca układa się dobrze?

– Tak. Prezes Azotów, pan doktor Wojciech Wardacki, bardzo doświadczony menadżer przemysłu chemicznego, zauważył, że kadra inżynierska w Policach się starzeje. Roczniki, które startowały z Zakładami, wchodzą w wiek emerytalny. Stąd pomysł na te studia. Absolwenci mają zapewnioną pracę w zakładzie. Ogólna refleksja na temat współpracy nauki i biznesu jest taka: ludzie z przemysłu naukowców czasami uważają za przemądrzałych, z kolei naukowcy ludzi przemysłu za mało lotnych, za konie mechaniczne. Obie oceny są nieprawdziwe. I tu, i tam są mądrzy ludzie. Jeśli obie grupy się nie dogadają, kraj na tym marnie wyjdzie. Technologia się szybko starzeje, zwłaszcza ta współczesna. Na szczęście u nas jest świadomość potrzeby rozmowy.

– Jak będą wyglądały obchody 70-lecia?

– Pierwszy dzień będzie nieoficjalny, dla absolwentów. A 16 września o g. 10 rozpocznie się uroczysta gala. Obecność zapowiedział pan wojewoda. Zaplanowane są krótkie wykłady naszych absolwentów, wystąpią doktor Izabela Jasińska z Grupy Azoty, nasz absolwent i minister Jacek Piechota oraz najstarszy nasz czynny profesor – Walerian Arabczyk.

– Dziękuję za rozmowę. ©℗

Rozmawiał Alan SASINOWSKI

Fot. Ryszard PAKIESER

REKLAMA
REKLAMA

Komentarze

Chemia
2017-09-08 12:03:31
Właśnie, ci, którzy ocaleli i mieli jakiekolwiek naukowe przygotowanie, a przede wszystkim, nie zostali wymordowani przez Niemców lub Rosjan....
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA