Piątek, 22 listopada 2024 r.  .
REKLAMA

Z głębi czasu - mury mówią

Data publikacji: 12 grudnia 2015 r. 15:38
Ostatnia aktualizacja: 27 grudnia 2015 r. 23:19
Z głębi czasu - mury mówią
 
Wyłażą w deszczowe dni spod tynków. Mijane i niezauważalne - dziś są skuwane lub zakrywane. Za swej świetności były ważnym elementem marketingu. Mowa o malowanych napisach na murach. I nie chodzi o antyczne teksty z murów Pompei, gdzie mieszkańcy wyzywali się od najgorszych. Chodzi o napisy z przełomu XIX – XX w, pochodzące z Polski i z terenów ówczesnych Niemiec, rozciągających się na Pomorzu i Śląsku.

Większość jest w języku polskim i niemieckim, mniejszość w jidysz czy rosyjskim. Na starych szczecińskich fotografiach można zauważyć, że na elewacjach kamienic wymalowywano ciągi tekstu, informując o sklepie i asortymencie. Większość to napisy reklamujące, zwane mylnie malowanymi szyldami. Mniejszą część stanowią napisy w funkcji drogowskazu albo agitacji politycznych. Malowano je z zupełnym, powiedzmy brakiem poszanowania tkanki zabytkowej- nieważne czy kamienica średniowieczna czy nowo wzniesiona. Umieszczano na elewacjach, najczęściej na parterze i w miejscu stropów, wkomponowując je pomiędzy dekoracje. Najchętniej malowano na gładkich tynkowanych powierzchniach, w przypadku boniowania - na segmentach wyodrębnionego plastycznie tynku. Na elewacjach ceglanych najpierw wykonywano białą farbą poziomy pas, dopiero na nim wykonywano czarną farbą tekst- wymóg faktury powierzchni. W ten sposób wykonane napisy znajdowały się na budynkach przemysłowych czy kolejowych.

Czasami decyduje się zachować napisy reklamowe na murach zabytków, gdyż są związane z postaciami i wydarzeniami historycznymi danego miejsca. Konserwacja ich- czasami przeniesienie w bezpieczne miejsce- są niejednokrotnie elementem szerszego programu rewitalizacji. Jednym z ciekawszych przykładów zachowania zabytkowej reklamy jest rozwiązanie jakie zastosowano w Sukiennicach krakowskich. Nowy tynk poprowadzono obok, oddzielając go od napisów lekką bruzdą. Same litery odświeżono i gdzie trzeba uzupełniono. Są to dwie reklamy wyrobów K.Rzącego i J.Jhnatowicza. Nieprzypadkowo ich forma do złudzenia przypomina te zamieszczane w prasie - świadczyło o zamożności zakładów. Sam Jhnatowicz reklamował się w „Kurierze Codziennym" i z niego wiemy że miał w Sukiennicach lokal, gdzie sprzedawał środki kosmetyczne jak np. perłowy krem na...zęby. Z kolei w Płocku, podczas wznoszenia gmachu Muzeum Mazowieckiego przy ul. Tumskiej 6 odsłonięto reklamę znanej niegdyś Szkółki Drzew i Krzewów Stanisława Przedpełskiego. Właściciel miał tam skład i ogłaszał się w branżowym czasopiśmie pt. Ogrodnik. Jako część historii miasta i doceniając starannie wykonanie podjęto decyzje o jej zachowaniu. Reklamę zdjęto z tynkiem ze ściany i poddano konserwacji. Docelowo ma być prezentowana w Muzeum Mazowieckim.

W Szczecinie jednym z miejsc, gdzie można znaleźć napisy jest Aleja Powstańców Wielkopolskich. Tutaj, na elewacjach kamienic z XIX i pocz. XX wieku można dostrzec wymalowane różną czcionką napisy reklamujące np. szewca, restauracji czy artykuły spożywcze. Z kolei z kamienicy na rogu ulic Owocowej i Kaszubskiej oprócz oferty podano też właściciela. 
Napisy na murach wykonywano po wojnie. Oznaczały one tymczasowe miejsca urzędów, punktów repatriacyjnych i lokali usługowych. W Szczecinie na elewacji szkoły przy ul. Jagielońskiej 65 wymalowano na ceglanej powierzchni napis informujący o tym że znajduję się tu Państwowy Urząd Repatriacyjny. Niedaleko- róg Al. Bohaterów Warszawy- ulokowało się Państwowe Przedsiębiorstwo Transportowe, po którym został wyblakły napis. Po wojnie tworzono tez napisy upamiętniające jubileusze czy zjazdy partii. Stopniowo były wypierane przez szyldy, tablice pamiątkowe i okolicznościowe murale.

Malowane napisy nadające charakterystyczna atmosferę miastu w większości zniknęły z krajobrazu miejskiego. Są przykrywane ociepleniem lub skuwane jak napis nad sklepem przy ul. Kolumba 32 w Szczecinie. Tekst informujący o niewielkiej fabryczce na ul. Józefa 2 (też w Szczecinie) został zakryty nowym tynkiem. Jak zauważa Sławomir Marcysiak- miejski konserwator zabytków w Bydgoszczy- jest to tylko dobra wola właścicieli budynków i inwestorów by je zachować. W przypadku Szczecina, Wrocławia czy Gdańska zachowanie tego typu napisów jest kwestią problematyczną- charakterystyczną dla wielu obiektów poniemieckich. Stanowią część historii miasta, ale z drugiej strony, technicznej - ich konserwacja i zakomponowanie w nowym tynku bywa kłopotliwe. Biorąc pod uwagę samą ilość i nierówną jakość, niemożliwe jest zachowanie ich wszystkich. Kompromisem było by zewidencjonowanie, opisanie z kwerendą archiwalną. Należy pamiętać że napisy te były w chwili powstania rzeczami pospolitymi. Mury mówią napisami o przeszłości, mieszkańcach. Przez dotrwanie do dzisiaj nabrały wartości historycznej, są ciekawostką turystyczną i nadają pewien koloryt obszarom Starych Miast i Śródmieść. I na pewno nie wymagają tyle prądu co neony lub podświetlane kasetony.

Dorota Ułanek

REKLAMA
REKLAMA

Komentarze

do "murarz"
2015-12-27 22:16:34
Jesteś 200% murarzem. Ukłon. Tata był w słynnej TRÓJCE MURARSKIEJ ??
Murarz,
2015-12-12 21:01:02
A mnie sie wydaje ze muray "nie mowia"... tylko pokazuja czy ukazuja, co na nich widnieje i jest napisane czy namalowane ! !
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA