Sobota, 23 listopada 2024 r.  .
REKLAMA

Ci, którzy odeszli: Włodzimierz Obst

Data publikacji: 01 listopada 2015 r. 10:43
Ostatnia aktualizacja: 01 listopada 2015 r. 10:44
Ci, którzy odeszli: Włodzimierz Obst
 

1 listopada wspominamy tych, którzy odeszli. Włodzimierz Obst był trenerem, wychowawcą młodzieży, mentorem dla młodych szkoleniowców.

Był zawodnikiem Pogoni od poziomu trampkarza. Już w 1972 roku rozpoczął w klubie pracę szkoleniową z zespołami trampkarzy młodszych i starszych. Od tamtego czasu niemal nieprzerwanie szkolił młodych adeptów piłki nożnej w naszym klubie. Był najdłużej pracującym trenerem w Pogoni.

W roku 1986 zdobył z drużyną juniorów mistrzostwo Polski. Był to pierwszy i jedyny jak dotąd taki sukces w historii Pogoni. W drużynie tej grali między innymi: Jacek Cyzio, Dariusz Adamczuk, czy Artur Chwedczuk.

Owocami jego pracy było wielu wybitnych zawodników Pogoni, a wśród nich m.in. późniejsi reprezentanci Polski: Maciej Stolarczyk, Olgierd Moskalewicz, Dariusz Adamczuk, Radosław Majdan czy Piotr Celeban.

To Włodzimierz Obst potrafił ich wszystkich dostrzec w małych, dziecięcych turniejach, na podwórkach, placach, w szkolnych salkach gimnastycznych.

W sezonie 1989/1990 piastował również stanowisko szkoleniowca I drużyny. Wtedy postanowił sobie, że nigdy już nie wróci do pracy w dorosłym futbolu. Jak dla niego zbyt wiele tam było piłkarskiej polityki, nieformalnych układów, niż prawdziwej piłki.

Obecnie w kadrze I zespołu jest także jego syn Robert Obst, który zdołał jeszcze za życia Ojca zadebiutować w pierwszej drużynie Pogoni Szczecin, rozgrywającej swój mecz w ekstraklasie. Było to zawsze Jego marzeniem.

Włodzimierz Obst miał specyficzne poczucie humoru; witając się z dziennikarzami mówił z uśmiechem: „Jak ja nie lubię żurnalistów...", wchodząc do szatni sędziowskich, od progu rzucał: „Jak ja nie lubię arbitrów...".

Trener związany był z Pogonią do ostatnich dni. W ostatnim okresie zajmował się grupami naborowymi w Akademii Pogoni. Był także jednym z trenerów-koordynatorów całej Akademii. Mimo ciężkiej choroby starał się do końca uczestniczyć w życiu klubu.

REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA