Rozmowa z Miłoszem Kocotem, trenerem Futsalu Szczecin
I-ligowy Futsal Szczecin wydał komunikat, że z zespołem na przyszły sezon zostaje dotychczasowy trener drużyny Miłosz Kocot, który zrealizował swój cel, jakim było utrzymanie ekipy na zapleczu ekstraklasy.
- Pozostał pan trenerem w szczecińskiej drużynie. To chyba dobra wiadomość dla zespołu i kibiców?
- Myślę, że tak. Tym bardziej, że miałem kilka innych ofert pracy, ale widzę w drużynie potencjał i wierzę, że uda się nam zbudować coś większego niż dotychczas.
- Trenerem Futsalu został pan w styczniu tego roku. Czy dobrze poznał pan już Szczecin?
- Sporo już zwiedziłem, byłem między innymi na Bulwarach. W sierpniu planuję przyjechać do Szczecina i będę więcej przebywał na miejscu. Będzie to dobra okazja do dalszego poznawania miasta.
- Jakie ma pan oczekiwania związane z nowym sezonem i kiedy wracacie do treningów?
- Chciałbym powalczyć z drużyną o miejsca dające awans do Ekstraklasy Futsalu. To są moje chęci, a jakie będą realia, to zobaczymy. Dobrym prognostykiem nie jestem i czasami narzucam sobie zbyt ambitne cele. Łatwiejsza jest odpowiedź na drugą część pytania: do treningów wracamy 17 sierpnia.
- Futsal Szczecin to projekt, który ma kilka lat, a gra na hali jest rozwijającą się dyscypliną sportu. Dlaczego więc, wciąż tak mało ludzi pojawia się na trybunach?
- Ciężko jest odpowiedzieć na to pytanie. Jak przyjeżdżałem do Szczecina i graliśmy z Pogonią ’04, to hala zawsze była wypełniona kibicami, co było dobrą promocją miasta. Zainteresowanie futsalem jest w Szczecinie duże, więc być może lepsze wyniki zespołu przyciągną na trybuny większą ilość kibiców.
- Czy uważa pan, że możliwe jest zbudowanie drużyny na poziom Ekstraklasy, gdy cały czas bazuje się na zawodnikach, którzy łączą futsal z grą na trawie?
- Wiadomo, że najlepiej byłoby mieć samych futsalistów, ale to wszystko jest powiązane z finansami. Jeżeli zawodnik gra na trawie i ma dobre warunki finansowe, to nie przyjdzie grać na halę i koło się zamyka. Ewentualnie może łączyć obie te dyscypliny. Jest kilka rozwiązań tej sytuacji. Trzeba stawiać na młodych zawodników z regionu, którzy chcieliby postawić na futsal i uczyć się tej gry. Można to połączyć z zawodnikami, którzy dzielą obowiązki na trawie i hali, ale w dłuższej perspektywie chcieliby postawić na futsal. Mamy już takich graczy w zespole.
- W jednym z wywiadów powiedział pan, że w przyszłym sezonie musicie wzmocnić „intensywność działań w obronie". Co to dokładnie znaczy?
- Pressing obronny w wykonaniu naszej drużyny nie był wystarczająco dobry i rywale stwarzali sobie zbyt dużo okazji strzeleckich, które często bronił nam Radosław Janukiewicz. Musimy poprawić ten element gry, bo wcześniej nie było na to czasu.
- Jak ważny jest bramkarz w futsalu?
- Uważam, że dobry bramkarz to aż 60 procent drużyny. Co do Radka, to na poziom I ligi jest wyróżniającym się zawodnikiem. Natomiast grając w Ekstraklasie musiałby poprawić kilka elementów. On wie o jakie rzeczy mi chodzi i ciągle nad tym pracujemy.
- Dziękujemy za rozmowę. ©℗
Paweł REICHELT