Z PEWNOŚCIĄ o mistrzostwo Polski łatwo nie będzie, bo taki sam cel jak Pogoń ’04 Szczecin ma Gatta Zduńska Wola. Futsaliści z grodu Gryfa deklarują jednak, że nie po to zakwalifikowali się do finału, by teraz zadowolić się „jedynie” srebrem.
HISTORIA minionego sezonu pokazuje, jak przewrotny potrafi być piłkarski los. Maj ubiegłego roku – Pogoń ’04 musi wygrać mecz z Gliwicami, aby utrzymać się w ekstraklasie.
We własnej hali przeciwnik okazuje się lepszy, na tablicy widnieje wynik 8:9. Spadek. Po kilkunastu dniach okazuje się, że liga zostaje w Szczecinie, a to za sprawą wycofania się z powodów finansowych mistrza, krakowskiej Wisły.
Zostaje też szkoleniowiec portowców – Łukasz Żebrowski. Klub w letniej przerwie decyduje się na trzy transfery: Dominika Soleckiego z Pniew oraz Adama Jonczyka i Kamila Lasika z Krakowa.
Szczęście ma się jednak dopiero do „zero-czwórki” uśmiechnąć, bo najpierw – w pierwszej kolejce – przychodzi bolesna porażka w Bielsku-Białej, a w dodatku poważnej kontuzji nabawi się tam Solecki. Do gry wróci dopiero podczas rewanżów.
Zresztą urazy będą nękały granatowo-bordowych nieustannie, dlatego tym bardziej należy docenić ich dorobek: trzynaście zwycięstw, sześć remisów i trzy
przegrane.
Przy czym aż do przedostatniej kolejki wydawało się, że o złoto powalczy Rekord Bielsko-Biała, ale team z Podbeskidzia uległ wówczas ekipie ze Zduńskiej Woli, a szansy z rąk, a właściwie nóg nie wypuścili już portowcy. Po trudnym spotkaniu ze spadkowiczem z Katowic zwyciężyli 2:1.
– Każdy z nas ma swoje przemyślenia na temat rywala. Gatta jest bardzo doświadczonym zespołem, występują w nim trzydziestolatkowie, większość z nich „zjadła zęby” na futsalu. Ja cieszę się, że mierzymy się akurat z nimi, a nie z Rekordem. Oni się nie bronią, grają otwarty futsal, szykuje się wymiana ciosów. Zapowiada się ciekawe widowisko dla kibiców, ale i dla nas – twierdzi Artur Jurczak, do tej pory autor siedmiu goli dla Pogoni ’04.
– Do wtorku mieliśmy wolne, po nim zaczęliśmy przygotowania. Podejdziemy do pojedynków z Gattą tak jak do każdych innych. Dobrze nam się z w tym sezonie ze Zduńską Wolą gra, wiemy, że preferuje wysoki pressing. Nie uważam byśmy stali na straconej pozycji, stać nas na zdobycie mistrzostwa. Mieliśmy swoje małe cele, o których mówiliśmy w szatni: utrzymać się, dostać do czwórki, potem do dwójki, teraz chcemy wygrać ligę – komentuje Michał Kubik, kapitan „zero-czwórki”.
Regulamin jest w tym przypadku dość zawiły. Oto o złoty medal gra drużyna pierwsza z drugą – po fazie zasadniczej. Aby być mistrzem ekipa, która zajęła po rundzie zasadniczej drugie miejsce potrzebuje trzech zwycięstw, a drużyna z pierwszej pozycji – dwóch zwycięstw. Finał rozpoczyna się na boisku zespołu, który był drugi. ©℗
Ewelina KOLANOWSKA