Rozmowa z Łukaszem Kubickim, piłkarzem na trawie i w hali
Za niecałe dwa tygodnie Futsal Szczecin rozegra pierwsze spotkanie w I lidze futsalu Grupy Północnej. Z tej okazji porozmawialiśmy z Łukaszem Kubickim, kapitanem zespołu, który w tym sezonie mocno stawia na piłkę halową, choć również jest zawodnikiem Arkonii Szczecin, występującej w Klasie Okręgowej.
- Jak to się u pana zaczęło z futsalem?
- Na hali rozpocząłem grę, gdy miałem 16 lat, czyli jedenaście lat temu. Kolega Kacper Zieliński zaprosił mnie na trening do młodzieżowej Pogoni ’04 i bardzo mi się spodobało. Potem jednak tego nie kontynuowałem, gdyż pojawiła się propozycja gry w Klasie Okręgowej, gdzie można było zarobić jakieś pieniądze. Do gry na hali wróciłem dopiero jak zaczął powstawać Futsal Szczecin, czyli kilka lat temu i złapałem takiego bakcyla, że obecnie postawiłem tylko na futsal, a trawa jest tylko dodatkiem. Poza tym w jeden dzień weekendu zawsze muszę być w domu. Mam małe dziecko i pomagam żonie.
- Czy projekt „Futsal Szczecin" ma przyszłość?
- Futsal to nadal jest niszowa dyscyplina, ale staje się coraz bardziej medialna. Niestety wyjazdy mamy dalekie, a na wszystko potrzebne są fundusze. Prezes Paweł Płuciennik jest osobą, która nie traci zapału i jest bardzo przedsiębiorcza. Jeżeli otaczać się będzie takimi ludźmi jak ja, którzy chcą być na każdym treningu i meczu, to myślę, że ten projekt będzie miał sens. Brakuje mi tylko młodych zawodników z regionu, którzy graliby w futsal i nie wiem, jak do nich dotrzeć. W niskich ligach na piłce trawiastej często za grę oferuje się niemałe pieniądze, a w Niemczech płaci się w euro. Wydaje mi się, że młodzi chłopcy nie mają jeszcze dużej świadomości i wolą grać w Klasie Okręgowej oraz bawić się w weekend niż poświęcić się ciężkiej pracy, przykładowo chodząc regularnie na treningi w I lidze futsalu i coś osiągnąć. Mało jest ludzi, którzy wyznaczają sobie jakieś cele.
- Jakie są pana boiskowe wady i zalety, jeżeli chodzi o grę na hali?
- Mój największy mankament to gra prawą nogą, a mobilność w moim wykonaniu jest tragiczna. Cały czas staram się to poprawiać, a wiadomo, że najlepiej byłoby zrzucić parę kilogramów. Dość szybko przybiera u mnie masa mięśniowa i chciałbym przerobić ją na tryb szybkościowy. Z drugiej strony siła dużo mi daje, zastawienie się, mocny strzał i ciężko jest mnie przepchnąć na boisku. Mój wzrost też czasem przeszkadza, bo niski zawodnik jest dla mnie ciężki do pokrycia, ale pracujemy nad tym na treningach i poprawiamy ustawienie. W tym sezonie muszę być bardziej mobilny, mam szukać wolnych przestrzeni i trochę inaczej ustawiać się niż do tej pory. Nie będę tylko schodził do środka boiska i zastawiał piłkę, ale będę też pracował w bocznych sektorach i budował akcje z drużyną. W tym sezonie będą schodził niżej po piłkę i więcej wracał się do obrony. Wcześniej nie brałem udziału w budowaniu akcji, a teraz się to zmieni, więc muszę być lepiej przygotowany motorycznie.
- Czy w tym sezonie liczycie na wyższą lokatę niż siódma, którą zajęliście w poprzednich rozgrywkach?
- Zdecydowanie liczymy na więcej. Ciągle się rozwijamy i jesteśmy coraz wyżej w tabeli. Celem jest awans do Ekstraklasy, bo każdy tego chce i jest to nasze marzenie. Mamy potencjał i jak będziemy wzorowo pracować na treningach, to możemy bić się o czołowe miejsca w I lidze, awansując do baraży lub poprzez bezpośredni awans, ale do tego jest jeszcze długa droga.
- Jak wyglądać będą wasze mecze wyjazdowe. Czy po straconych bramkach nadal będziecie walczyć do końca i nie będzie rezygnacji z walki o korzystny wynik?
- Myślę, że jest to kwestia zaangażowania drużyny, rozmów ze sobą. W tym sezonie chcemy do tego podejść bardziej profesjonalnie i na wyjazdy będziemy jeździć po to, żeby wygrywać, a nie po to, żeby była fajna przygoda. Chcemy być traktowani jako zespół, który na co dzień ze sobą trenuje i ma jedną wspólną wizję, jaką jest jak najlepszy wynik, a mimo utraty bramek, chcemy pokazać charakter i walczyć do końca.
- Jak oceniłby pan treningi zespołu. Czy drużyna rozumie się już coraz lepiej?
- Tak. Widać tę pracę, którą wykonaliśmy w czasie wakacji, szczególnie u osób, które regularnie uczęszczają na treningi. Jest wizja trenera Miłosza Kocota i są zalążki automatyzmów, bo wiadomo, że futsal to schematy i szybka gra. Myślę, że rozwijamy się prawidłowo.
- Czy nadal będzie pan kapitanem drużyny?
- Aktualnie nim jestem, ale jak to dalej będzie wyglądało, to przed sezonem się okaże. Wszyscy się spotkamy i podejmiemy decyzję. Jestem osobą, która może dużo nie krzyczy na boisku, ale na pewno scalam zespół i buduję fajną atmosferę. Mam też cechy wolicjonalne i myślę, że nadaję się do tej roli, ale czekam na zdanie zespołu.
- Dziękujemy za rozmowę. ©℗
(PR)