Rozmowa z Kamilem Lasikiem, bramkarzem Pogoni ’04 Szczecin
- W sobotę prestiżowy pojedynek, zagracie z Rekordem Bielsko-Biała. Ekipa z Podbeskidzia ma chrapkę na medal, jest wiceliderem, wy zajmujecie trzecie miejsce.
- Rekord to solidna, bardzo dobra drużyna, walczy o mistrzostwo. Ale my mamy taki sam cel i wierzymy, że uda się go osiągnąć. Zapowiada się więc ciężki pojedynek i wygrają prawdopodobnie ci, którzy zachowają więcej spokoju, a także będą mieli więcej szczęścia. Jesienią gra nam się układała, przyszły wyniki, to dodało nam pewności siebie. I zrobiło dobrą atmosferę, nie byłoby jej pewnie albo byłaby nerwowa, gdybyśmy grali słabo.
- Aż siedem z jedenastu spotkań mieliście na wyjeździe, co oznacza, że teraz często będziecie grać u siebie. W sobotę klub chce również pobić rekord frekwencji podczas meczu futsalowego w Polsce. Czy własne boisko pomaga czy raczej stresuje?
- Musimy umieć grać wszędzie, jeśli chcemy liczyć się w walce o mistrzostwo. Natomiast hala Azoty Arena z pewnością będzie naszym atutem. To, że kibice dopingują nas tak licznie, naprawdę nam pomaga. Już kiedy przyjeżdżałem tutaj z Wisłą to widziałem, że na futsal w Szczecinie przychodzi sporo ludzi, to efekt świetnej roboty zarządu, a my zawodnicy też chcemy, poprzez swoje dobre występy, zachęcać do kibicowania.
- Do Pogoni ’04 przyszedł pan latem, od razu wskoczył do podstawowego składu i jest chwalony przez kolegów z boiska. Nie bał się pan trafić do klubu, który spadł z ekstraklasy i powrócił do niej tylko za sprawą rezygnacji Białej Gwiazdy?
- Drużyna, w której grałem, czyli Wisła Kraków wycofała się z rozgrywek. To zmusiło mnie do szukania sobie nowego klubu. Odezwał się trener Łukasz Żebrowski, a ja dobrze wiedziałem, jaki w Szczecinie jest zespół. Wyniki z poprzedniego sezonu nie do końca odpowiadały temu, jakie umiejętności miał skład, którym trener dysponował. Stwierdziłem, że warto przyjechać do Szczecina i postarać się o to, aby jak najczęściej grać. Dzisiaj już wiem, że to był dobry wybór, świetna decyzja. Zaaklimatyzowałem się tutaj, poznałem już trochę miasto, podoba mi się. Czuję również wsparcie kolegów. Do tego Łukasz Koszmider, z którym rywalizuję o miejsce, jest świetnym golkiperem, mobilizuje mnie do ciężkiej pracy, obaj „się nakręcamy".
- Po połowie sezonu zajmujecie trzecią lokatę...
- Dla mnie to jest tylko trzecie miejsce, bo gdyby nie niefortunny mecz z NBitem Gliwice (zakończony porażką 7:2 - przyp. red.) prawdopodobnie bylibyśmy liderem. Coś w nas wtedy pękło, na pewno jednak wiele nas ten występ nauczył. Musieliśmy wyciągnąć wnioski. Ciężko jest się po takim nokaucie podnieść, a nam się to udało. I to tylko cieszy, że potrafimy się zmobilizować, nawet po klęsce. Nas interesuje pierwsza dwójka na koniec sezonu zasadniczego. Dwie najlepsze ekipy zagrają bowiem w play- offach o mistrzostwo. I to jest dla nas cel, który musimy zrealizować.
- Dziękuję za rozmowę. ©℗
Ewelina KOLANOWSKA