Sobota, 23 listopada 2024 r.  .
REKLAMA

Futsal. Szczecinianie walczą o utrzymanie

Data publikacji: 25 marca 2021 r. 19:27
Ostatnia aktualizacja: 25 marca 2021 r. 19:51
Futsal. Szczecinianie walczą o utrzymanie
Fot. Ryszard Pakieser  

Rozmowa z Konradem Żebrowskim, piłkarzem Futsalu Szczecin

Według regulaminu rozgrywek z Grupy Północnej I ligi futsalu spadają cztery ostatnie drużyny, więc zespół Futsalu Szczecin formalnie powinien być już zdegradowany. Grzegorz Morkis z Komisji Futsalu PZPN poinformował nas, że Gatta Zduńska Wola wycofała się z rozgrywek ekstraklasy i będzie relegowana o dwie klasy rozgrywkowe niżej, a pozostali potencjalni spadkowicze z Ekstraklasy są z południa Polski, więc z Grupy Północnej I ligi spadną tylko trzy kluby. Gdyby jeszcze baraż wicemistrzów I ligi grup Północnej i Południowej wygrał zespół z naszej grupy, północnych spadkowiczów byłoby tylko dwóch. Szczecinianie choć zajmują ostatnie miejsce, mają więc jeszcze teoretycznie szansę wyprzedzić dwóch rywali. Nie będzie to jednak łatwe, bo Grzegodz Morkis poinformował nas także, że nieodbyty mecz z KS Gniezno, bezpośrednim rywalem w walce o utrzymanie, został zweryfikowany jako porażka walkowerem Futsalu Szczecin. Nasz zespół, który ma do rozegrania jeszcze cztery mecze, aby się utrzymać, musi wyprzedzić Victorię Sulejówek, mającą tyle samo punktów co szczecinianie oraz drużynę z Gniezna, do której traci pięć punktów. O rozgrywkach na hali postanowiliśmy porozmawiać z jednym z piłkarzy Futsalu Szczecin – Konradem Żebrowskim, najmłodszym bratem bardziej znanego futsalisty, reprezentanta Polski, a także trenera – Łukasza Żebrowskiego.

– Jak zaczęła się pana przygoda z futsalem?

– Mój kontakt z halowym futbolem związany jest z początkiem istnienia Pogoni ’04 Szczecin, gdzie na początku jako młody chłopak pomagałem przy organizacji meczów. Później dołączyłem do drużyny i byłem jej zawodnikiem do sezonu 2012/2013.

– Jak wyglądała pana dotychczasowa futsalowa kariera?

– Myślę, że kariera to zbyt duże słowo jeśli chodzi o mnie, nazwijmy to fajną przygodą, która jak już wcześniej wspomniałem zaczęła się w Pogoni ’04.

– Gdzie pan jeszcze grał, jeżeli chodzi o futsal i jakie osiągnął sukcesy?

– Poza zero-czwórką, z którą zająłem III miejsce w młodzieżowych mistrzostwach Polski, grałem jeszcze w duńskim København Futsal i zdobyłem dwa razy wicemistrzostwo ligi oraz III miejsce w mistrzostwach Skandynawii. Udało mi się również zagrać w oficjalnym meczu młodzieżowej reprezentacji Polski do lat 21 przeciwko Włochom i to chyba najpiękniejsze wspomnienie, jeżeli chodzi o futsal w Polsce.

– Ile jeszcze zamierza pan grać w futsal?

– Dopóki zdrowie pozwoli, a na razie jest wszystko dobrze.

– Czy występuje lub występował pan na trawiastym boisku?

– Ostatnio miałem krótki epizod w Calisia Kalisz Pomorski, ale głównie gram na halach.

– Czy pana starszy brat Łukasz, który grał kiedyś w Pogoni ’04, doradza panu w sportowej materii?

– Mój brat jest fanatykiem futsalu i mógłby rozmawiać godzinami o tym sporcie, więc czasami korzystam z jego rad.

– Czy zmieniłby pan coś w przepisach, jeżeli chodzi o futsal. Czy ogólne zasady panu pasują?

– Generalnie obowiązujące zasady mi pasują, a od ich zmian są ludzie w związku. My musimy się skupić na grze.

– Jak ocenia pan poziom futsalu w Polsce?

– Myślę, że na przestrzeni ostatnich dziesięciu lat polski futsal bardzo się rozwinął i jest o nim coraz głośniej, ale moim zdaniem czołówki europejskiej już niestety nie dogonimy.

– Czy realne jest utrzymanie Futsalu Szczecin w I lidze. Bardzo ciężko idzie wam walka o każdy punkt i spadliście na ostatnie miejsce…

– Jeśli bym nie wierzył, to bym dał sobie spokój. Wierzę w utrzymanie!

– Czy piłkarsko nie jesteście za słabi na I ligę?

– Myślę, że piłkarsko jesteśmy na równym poziomie, jeżeli chodzi o I ligę, ale brakuje nam doświadczenia czysto futsalowego. Jest to gra, w której decydują detale taktyczne i pomyłka jednego zawodnika może skutkować straconym golem. Zawsze gra się ciężko, jak broni się przed spadkiem, bo trzeba ryzykować i się otwierać, a co za tym idzie narażamy się na kontry.

– Czy zamierza pan zostać przy piłce halowej, gdy przestanie pan grać wyczynowo?

– Jeszcze się nad tym nie zastanawiałem.

– Na co dzień prowadzi pan firmę dekarską. Jak godzi pan czas na mecze i treningi z pracą zawodową i życiem rodzinnym?

– Staram się robić wszystko tak, żeby rodzina i trener byli zadowoleni. Czasem odpuszczę mecz bądź trening, aby spędzić czas z rodziną. Żona wie, że piłka nożna jest ze mną przez całe życie i stara się być wyrozumiała.

– Jaka atmosfera jest w drużynie? Jak się pan w niej czuje?

– Bronimy się przed spadkiem i każdy ma to w głowie, ale myślę, że jesteśmy wesołą grupą ludzi i każdy trening z Grzegorzem Usowiczem jest dla nas przyjemnością. Czuję się dobrze.

– Czy stara się pan oglądać rozgrywki związane z futsalem?

– Oglądam wielkie imprezy, ale lubię też oglądać Futsal Ekstraklasę i moich kolegów z ligi duńskiej.

– Jakie według pana trzeba mieć atuty, żeby odnaleźć się w grze na parkiecie?

– Futsal jest szybką grą, więc na pewno dobry przegląd gry i czytanie zamiarów przeciwnika są kluczowe. Oczywiście bezcenni są zawodnicy z dobrym dryblingiem, bo robią przewagę przy wygranym pojedynku.

– Czy jest ktoś, na kim się pan wzorował, jeżeli chodzi o zawodników futsalowych?

– Od każdego zawodnika można się czegoś nauczyć i coś podpatrzeć, ale najwięcej czerpałem od mojego brata Łukasza.

– Kto według pana awansuje z I ligi Grupy Północnej do Ekstraklasy z pierwszego miejsca?

– Myślę, że będzie to AZS UG Gdańsk.

– W jaki sposób może pan zachęcić kibiców do oglądania transmisji z waszych meczów?

– Ciężko jest zachęcić kogokolwiek, bijąc się o utrzymanie, ale zapraszam do oglądania meczów naszej drużyny. Zawsze walczymy do końca i się nie poddajemy.

– Które z dotychczasowych spotkań utkwiło panu najmocniej w pamięci?

– Na pewno był to mecz z orzełkiem na piersi. Niezapomniana chwila usłyszeć Mazurka Dąbrowskiego przed meczem na obcej ziemi.

– Dziękujemy za rozmowę. ©℗

Paweł REICHELT

REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA