Sobota, 23 listopada 2024 r.  .
REKLAMA

Koszykówka. Amerykańscy czarodzieje w Spójni

Data publikacji: 07 czerwca 2020 r. 08:27
Ostatnia aktualizacja: 07 czerwca 2020 r. 08:27
Koszykówka. Amerykańscy czarodzieje w Spójni
 

Koszykarze Spójni Stargard po raz pierwszy awansowali do najwyższej klasy rozgrywkowej w roku 1994. Przez 10 lat nieprzerwanie grali przeciwko najlepszym krajowym drużynom, osiągali sukcesy i również w roku 1994 do klubu ze Stargardu po raz pierwszy trafił amerykański koszykarz.

Dziś zawodnicy z kraju kolebki koszykówki nie robią już wrażenia wśród polskiej publiczności, jest ich bardzo wielu, ale w latach 90. wciąż stanowili nie lada atrakcję. Spójnia miała nosa do wynajdywania dobrych lub bardzo dobrych Amerykanów. Kilku z nich przeszło do historii nie tylko stargardzkiej, ale również polskiej koszykówki.

Pierwszym amerykańskim koszykarzem w Stargardzie był Martin Eggleston. Potężny ciemnoskóry center zakotwiczył w naszym regionie najdłużej ze wszystkich Amerykanów. Przez dwa lata reprezentował Spójnię, a na kolejne dwa sezony przeniósł się do sąsiedzkiej Warty Szczecin.

Do Polski przyjechał jako gracz próbujący wcześniej poprzez obozy letnie dostać się do kilku klubów NBA. Trenował między innymi z zespołami Philadelphia 76ers, Atlanta Hawks i Millwaukee Bucks. Nawet te epizody robiły wówczas duże wrażenie.

Trzy razy połamał tablicę

Do Stargardu przyjechał zawodnik mający kontakt z drużynami z najlepszej ligi świata. Grając przez cztery sezony w Polsce, aż trzy razy zakwalifikował się do Meczu Gwiazd. W konkursie wsadów wraz z Dominikiem Tomczykiem i Adamem Wójcikiem podczas jednego konkursu złamali aż trzy tablice.

W swoim drugim sezonie na najwyższym poziomie rozgrywkowym do Spójni dołączył Keith Williams. To była szokująca wiadomość. Williams przez wiele wcześniejszych lat przecierał drogę amerykańskim koszykarzom w Polsce i robił to znakomicie.

Zanim trafił do Spójni, aż cztery razy zdobywał tytuł mistrza Polski ze Śląskiem Wrocław, raz dokonał tego z Mazowszanką. Również Spójnię doprowadził do największego w historii klubu sukcesu. Awansował z zespołem do finału play-off, w którym lepsza okazała się Mazowszanka.

Williams był nie tylko znakomitym zawodnikiem, ale też bardzo lubianym człowiekiem. Świetnie aklimatyzował się niemal w każdym klubie, w każdym otoczeniu, z łatwością nawiązywał kontakty. W swoim pierwszym sezonie w barwach Spójni szczególnie mocno zmobilizował się na mecz ze swoim byłym klubem Śląskiem Wrocław. Zaaplikował rywalom aż 50 punktów. W kolejnym sezonie wyeliminował wrocławian w ćwierćfinale play-off. Był katem drużyny, dla której zdobywał cztery razy mistrzowską koronę.

Przyjechał i się ożenił

Spójnia w swoim historycznym sezonie 1996/97 pozyskała 24-letniego centra Josepha Mc Naulla, który okazał się rewelacją sezonu, został wybrany najlepszym koszykarzem sezonu, a następnie postanowił związać się z Polską na dłużej. Ożenił się z Polką, przyjął polskie obywatelstwo i reprezentował nasz kraj w eliminacjach do mistrzostw Europy.

W Spójni grał tylko przez jeden sezon. Klub ze Stargardu nie był w stanie utrzymać tak wartościowego gracza, który przez kolejne lata grał dla najbogatszych polskich klubów: Śląska Wrocław i Prokomu Sopot. Łącznie wywalczył w naszym kraju cztery tytuły mistrzowskie i trzy wicemistrzowskie, w tym jeden ze Spójnią.

W kolejnym sezonie 1997/98 zabrakło w drużynie Spójni zarówno Keitha Williamsa, jak i Josepha Mc Naulla, ale pustkę szybko wypełniono kolejnymi wartościowymi graczami. Miejsce Mc Naulla zajął Jeff Stern, natomiast rolę egzekutora po Williamsie przejął doświadczony, bo już wtedy 34-letni Kelvin Upshaw.

To jeden z najlepszych, najskuteczniejszych i najbardziej utytułowanych graczy, jaki pojawił się w Spójni. Był jednym z dwóch amerykańskich koszykarzy mających przeszłość w klubach NBA. Zanim trafił do Spójni, reprezentował barwy takich klubów, jak: Miami Heat, Boston Celtics, Dallas Mavericks i Golden State Warriors.

W jednej drużynie z Birdem i Parishem

Łącznie na parkietach NBA rozegrał 72 mecze, ale w żadnym ze wspomnianych klubów nie zagrzał miejsca dłużej niż na jeden sezon. W drużynie Boston Celtics w sezonie 1989/90 rozegrał aż 37 spotkań, spotkał w tym klubie legendy światowej koszykówki; Larry Birda, Dennisa Johnsona, Roberta Parisha, Kevina Mc Hale. Średnio przebywał na parkiecie ponad 20 minut i zdobywał średnio 7 punktów na mecz. To był jego najlepszy czas w karierze, a dwuletni pobyt w Spójni jedynym na europejskich parkietach.

W sezonie 1999/2000 amerykańskimi koszykarzami w Spójni byli Ronnie Thompkins i Kenny Williams. Ten pierwszy został zapamiętany z bardzo dramatycznego meczu derbowego z PKK Szczecin. Spójnia ten mecz wygrała 64:62, a Thompkins zanotował aż dwanaście przechwytów, co pozostaje rekordem w Polskiej Lidze Koszykówki do dziś, choć minęło od tamtego wydarzenia ponad 20 lat.

Thompkins tworzył znakomicie rozumiejący się duet amerykańskich koszykarzy z Kennym Williamsem. Ten drugi w przegranym 100:102 derbowym meczu z PKK Szczecin zdobył 54 punkty, poprawiając rekord swojego rodaka o takim samym nazwisku. W tamtym czasie był to rekord Polski. Williams przeciwko szczecińskiej drużynie wykonał aż czternaście celnych rzutów za trzy punkty.

W sezonie 2000/01 Spójnia znów dorobiła się dwóch kreatywnych i skutecznych amerykańskich koszykarzy. Rashid Atkins i Brian Lynch brali na siebie odpowiedzialność i wychodziło im to znakomicie. Atkins zaliczył w Spójni swój najlepszy sezon pod względem liczb. Średnio zdobywał ponad 20 punktów w meczu, był najlepiej przechwytującym zawodnikiem w lidze, notował średnio po 6 asyst w meczu.

Poślubił Kim Clijsters

Jego amerykański partner z parkietu Brian Lynch grał efektownie, ale zawodził w meczach o dużą stawkę. Spójnia była jego pierwszym klubem w Europie po tym, jak po zakończeniu gry na amerykańskiej uczelni został wybrany z numerem 60 draftu przez New Jersey Nets. Do NBA było jednak dla niego zdecydowanie za daleko. Później znany głównie z tego, że ożenił się z najlepszą tenisistką świata Kim Clijsters. Mają dwójkę dzieci.

Najsłynniejszym amerykańskim koszykarzem, który trafił do Spójni, był Shawn Respert, który grał w sezonie 2002/03. Pojawienie się w Stargardzie takiego koszykarza jak Respert wywołało dość spore poruszenie.

Zawodnik w latach 1995-98 występował w dwóch klubach amerykańskiej NBA: Milwaukee Bucks i Toronto Raptors i nie należał tam jedynie do aspirantów. Łącznie zagrał w 172 meczach, zdobył 851 punktów, czyli średnio 5 punktów na mecz, przebywając średnio na parkiecie 13,7 minut.

Później przeniósł się do Europy i występował w silnych ligach: włoskiej i greckiej. W latach 1990-95 reprezentował stan Michigan i notował wyniki jedne z najlepszych w historii uczelni. Był najlepszym strzelcem we wszystkich czterech sezonach, w których występował, trafił do reprezentacji Stanów Zjednoczonych, z którą wywalczył złoto podczas letniej uniwersjady i brąz podczas Igrzysk Dobrej Woli, co w jego kraju uznano oczywiście za porażkę.

W jednym rzędzie z Jordanem i Ewingiem

Respert w uczelnianych rozgrywkach NCAA bił kolejne rekordy. W swoim ostatnim sezonie został koszykarzem sezonu wybranym przez trzy organizacje. Wcześniej takiego zaszczytu doznawali najwybitniejsi koszykarze w historii, między innymi: Larry Bird, Michael Jordan, Patrick Ewing. Do tego grona w roku 1995 dołączył Shawn Respert.

W roku 1995 wybrany został w drafcie NBA jako numer 8. Dwie pozycje niżej uplasował się legendarny Kevin Garnett. Prawdopodobnie Respert zajmowałby wyższą pozycję, gdyby nie pewne dolegliwości zdrowotne. Był jednym z najbardziej łakomych kąsków dla klubów NBA. Został wybrany przez Toronto Raptors, ale stamtąd trafił do Milwaukee Bukcs.

Spójnia w sezonie 2002/03 do fazy play-off zakwalifikowała się dość pewnie, ale w ćwierćfinale nie zagroziła już najlepszej wtedy polskiej drużynie Prokom Trefl Sopot, przegrywając wszystkie trzy mecze dość wyraźnie. Respert zdobywał średnio w sezonie 20,6 pkt na mecz.

W swoich działaniach był niesamowity. Przeciwnicy pilnowali go już dziewięć metrów od kosza, trafiał z nieprawdopodobnych pozycji. Pod względem średniej zdobytych punktów zajął drugie miejsce, powołany też został na Mecz Gwiazd PLK.

Po zakończeniu kariery pozostał przy koszykówce i jest bardzo cenionym szkoleniowcem. W obecnym sezonie jest jednym z asystentów trenera Jima Boylena w Chicago Bulls. Zaczynał swoją trenerską przygodę na Uniwersytecie Rice, a następnie pracował już w klubach NBA: Houton Rockets, Minnesota Timberwolves i Memphis Grizzlies. W Chicago jest od roku 2018. ©℗ 

Wojciech PARADA

Fot. R. Pakieser

REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA