W decydującej batalii o miejsce w ćwierćfinałach King będzie musiał radzić sobie bez swojego najlepszego snajpera Stacy Davisa. Amerykanin, który w meczu średnio zdobywał blisko 18 punktów i 427 punktami na koncie jest trzecim strzelcem całych rozgrywek, popadł w konflikt ze sztabem szkoleniowym. Problem narastał od kilku tygodni, ale z uwagi na kłopoty kadrowe był wyciszany. Przed ostatnim pojedynkiem ligowym z MKS Dąbrową został odsunięty od drużyny, a szczeciński klub pracuje nad rozwiązaniem kontraktu.
Nieoficjalnie wiadomo, że zawodnik nie wykonywał poleceń trenerów i był skonfliktowany z zespołem. Po jego odsunięciu od drużyny atmosfera w zespole wyraźnie się poprawiła, co było widoczne na wspomnianym meczu w Dąbrowie. King wygrał tam pierwszy mecz od trzech kolejek, ale też cieszył się grą i zagrał bardzo zespołowo popisując się 24 asystami. Kilku zawodników skutecznie zastąpiło też Davisa w zdobywaniu punktów. Błysnął zwłaszcza Malachi Richardson, który zdobył rekordowe 30 punktów rzucając z blisko 73-procentową skutecznością. To właśnie ten zawodnik może teraz zostać liderem zespołu. Richardson wraca do pełni formy po kontuzji, który na kilka tygodni wyłączyła go z gry. W siedmiu dotychczasowych meczach w Energa Basket Lidze rzucał średni tyle samo punktów, co Davis. Skuteczność z gry ma na poziomie 55-procent,a za „trzy" blisko 49-procent. Do tego wszystkiego dokłada 4 asysty w meczu.
W meczu z MKS Dąbrową bezbłędny na linii 6,75 był Paweł Kikowski, który trafił wszystkie cztery rzuty. Również Kacper Borowski trafił 4 z 4 rzutów za dwa punkty. To pokazuje tylko, że opcji w ataku King ma sporo, ale brak Davisa zmusi sztab szkoleniowy do zmiany stylu gry, który dotychczas ustawiano właśnie pod niego.
(woj)