Koszykarze Kinga wygrali emocjonujący mecz z Twardymi Piernikami odrabiając 18-punktową stratę z początku spotkania.
King - Twarde Pierniki Toruń 92:87 (13:31, 30:10, 27:22, 23:24)
King: Threatt 20, Richardson 15, Borowski 14, Davis 11, Langevine 10, Dorsey-Walker 9, Schenk 6, Kikowski 7
King fatalnie rozpoczął niedzielny mecz. Katastrofalne było zwłaszcza pierwsze 5 minut Kinga. Na tablicy pojawił się wynik 3:17, a w statystykach 1 z 7 celnych rzutów z gry. Dopiero 6 punktów wprowadzonego z ławki Schenka poprawiło trochę osiągnięcia szczecinian, ale i tak gospodarze zakończyli inauguracyjną odsłonę ze stratą 18 punktów i skutecznością na poziomie zaledwie 29-procent.
Oddech King złapał w II kwarcie. Grając przez długi czas wyłącznie amerykańskim składem, znacząco poprawił grę w defensywie, skuteczność i trafił pierwsze "trójki" w meczu. Szczecinianie dwie minuty przed długa przerwą, po raz pierwszy w tym spotkaniu wyszli na prowadzenie. Wynik po II kwarcie w ostatniej sekundzie ustalił Borowski.
Torunianie, którzy w II odsłonie rzucili zaledwie 10 punktów, w kolejnej trafiali już zdecydowanie częściej. King nie oddał jednak inicjatywy. Pięć celnych "trójek" i 27 punktów pozwoliło jeszcze odskoczyć rywalowi.
W decydującej kwarcie nastąpiła awaria zegara, która na kilkanaście minut przerwała spotkanie. Po przymusowej pauzie lepiej do gry wrócili goście, którzy odrobili wszystkie straty. W emocjonującej końcówce do zwycięstwa Kinga poprowadził Threatt, a szczecinian nie powstrzymały nawet dwie z rzędu "trójki" Twardych Pierników.
(woj)