Drugi mecz ćwierćfinałowy Orlen Basket Ligi, podobnie jak inauguracyjne czwartkowe spotkanie, King rozstrzygnął w ostatnich minutach IV kwarty. Do awansu do półfinału mistrzowie Polski potrzebują już tylko jednej wygranej. Ćwierćfinałową rywalizację drużyna trenera Arkadiusza Miłoszewskiego może rozstrzygnąć już w czwartek w Warszawie.
King Szczecin - Legia Warszawa 80:77 (17:20, 20:18, 15:24, 28:17). Stan rywalizacji w play-off 2-0 dla Kinga.
King: Mazurczak 19, Kyser 18, Żołnierewicz 12, Meier 10, Woodson 7, Udeze 5, Nowakowski 5, Cuthbertson 4, Mobley 0, Borowski 0, Żmudzki 0
Po 5 minutach gry King miał na koncie zaledwie 2 punkty. "Trójki" Woodsona, Meiera i Żołnierowicza poprawiły dorobek szczecinian i fatalne wcześniejsze statystyki. Po rzucie Kysera w 8 minucie szczecinianie pierwszy raz wyszli na prowadzenie, ale tylko na kilkanaście sekund.
Druga kwarta nie przyniosła przełomu. Legia cały czas utrzymywała przewagę. Przez moment było to nawet 8 punktów, ale przed długą przerwą King odrobił większość strat.
Przez 3 minuty III kwart King nie zdobył punktów. Legia nie była jednak dużo skuteczniejsza i odskoczyła zaledwie na kilka punktów. Po "trójce" Cowelsa i celnych osobistych rewelacyjnie tego dnia dysponowanego De Lattibeaudiere Legia uzyskała najwyższe 10-punktowe prowadzenie. Skuteczność Kinga po tej kwarcie spadła do zaledwie 34-procent.
Słaba skuteczność zmusiła Kinga do zmiany nastawienia w IV kwarcie, w której od początku indywidualnymi akcjami szczecinianie prowokowali faule. Legia po niespełna trzech minutach miała już na koncie 5 fauli. Dwa osobiste Mazurczaka i "trójka" Woodsona pozwoliła mistrzom Polski doprowadzić do wyrównania. Kolejne 5 punktów zdobyła jednak Legia, ale King wykorzystywał kolejne osobiste. Potem było 5 niecelnych rzutów mistrzów Polski i złą passę przełamał dopiero Kyser. Legia wciąż miała jednak przewagę, ale tylko do czasu indywidualnych akcji Żołnierewicza i Mazurczaka. Pięć punktów tych zawodników dało Kingowi minutę przed końcem dopiero drugie w tym meczu prowadzenie. Po niecelnym rzucie Vitala kolejna akcja Mazurczaka zakończona dwoma celnymi osobistymi pozwoliła powiększyć przewaga do 5 oczek. Legia trzykrotnie zbliżała się na 2-3 punkty, a w ostatniej akcji mogła jeszcze doprowadzić do dogrywki. "Trójka" Jacksona była jednak niecelna.
King wygrał sobotnie spotkanie, mimo że zagrał z zaledwie 35-procentową skutecznością z gry i zebrał o 7 piłek mniej od rywali. (woj)