Koszykarze Kinga przegrali dziś w Ostrowie z mistrzem Polski różnicą 10 punktów, choć jeszcze 4 minuty przed końcem spotkania był remis. W ostatnim fragmencie meczu szczecinianie zdobyli jednak tylko 4 punkty z rzutów osobistych.
Stal Ostrów - King Szczecin 84:74 (20:23, 22:13, 20:18, 22:20)
King: Davis 21, Matczak 12, Dorsey-Walker 11, Schenk 8, Bartosz 8, Salić 6, Kikowski 5, Borowski 3, Kroczak 0.
King w czwartkowym meczu poprowadził jeszcze Maciej Majcherek, ale od piątku obowiązki trenera przejmie już Arkadiusz Miłoszewski. W trzecim z rzędu występie pod okiem Majcherka King długo dotrzymywał kroku mistrzom Polski. Prowadził przez niemal całą pierwszą kwartę, a w kolejnych nie pozwalał Stali uzyskać przewagi wyższej niż 10 punktów. Po rewelacyjnym początku decydującej odsłony - celnym rzutom Davisa i udanym akcjom Dorsey-Walkera szczecinianie w 36 minucie doprowadzili do remisu 70:70. King mógł nawet wyjść na prowadzenie, ale "trójka" Kikowskiego była niecelna. To był przełomowy moment, który podciął skrzydła podopiecznym trenera Majcherka. W ostatnich 4 minutach nie potrafili przeprowadzić skutecznej akcji, ani oddać celnego rzutu. Popełnili kilka błędów, które wykorzystali gospodarze.
W Ostrowie Kingowi zabrakło celnych "trójek". Na dwadzieścia prób drogę do kosza znalazły tylko trzy. Szczecinianie zebrali też osiem piłek mniej od rywali.
(woj)