Koszykarze King i Trefla zmierzą się w środę w szczecińskiej Netto Arenie w trzecim meczu finałowym Orlen Basket Ligi. Po dwumeczu w Sopocie jest remis 1:1 i do wyłonienia mistrza Polski w sezonie 2023/2024 potrzebne będą jeszcze minimum trzy mecze.
Tegoroczny finał nie zaczął się dla broniących tytuł szczecinian tak efektownie, jak ubiegłoroczny ze Śląskiem. Wówczas zespół Arkadiusz Miłoszewskiego rozpoczął rywalizację o złoto od dwóch wyjazdowych wygranych. Teraz po pierwszej fazie finału jest remis. W pierwszym meczu szczecinianie wygrali 82:73, w drugim musieli uznać wyższość rywali 81:84.
Po niedzielnym meczu obrońca Kinga Przemysław Żołnierewicz przyznał, że wyniki z Sopotu nie są powodem do zadowolenia.
- Myślę, że nie możemy być zadowoleni. Powinniśmy ten drugi mecz wygrań. Czujemy swoją silę i przyjechaliśmy do Sopotu po dwa zwycięstwa. To jest play-off i teraz wracamy do Szczecina i będziemy bronić swojego parkietu - komentował zaraz po porażce Przemysław Żołnierewicz.
Na pomeczowej konferencji prasowej Żołnierewicz wraz z trenerem Arkadiuszem Miłoszewski jednomyślnie wskazali największy problem King w niedzielnym spotkaniu - zbyt łatwa zbiórki Trefla pod bronioną tablicą. W całym meczu sopocianie zanotowali 10 zbiórek w ataku, z czego 5 w ostatniej kwarcie.
- Musimy popracować na tą strefą w pomalowanym. Zdominować tę strefę, skakać po obręczy i zbierać te piłki, bo tak jak w niedzielnym meczu to jedna zbiórka może zadecydować o wyniku meczu - komentował Przemysła Żołnierewicz.
Również trener Trefla Żan Tabak podkreślał, że kluczem do sukcesu w kolejnych meczach będzie gra jeden na jeden i ofensywne zbiórki. Kto lepiej wykona te założenie przekonamy się w środowy wieczór w Netto Arenie (godz. 20). Kolejny mecz zaplanowano w Szczecinie w piątek, a potem finaliści wrócą na jedno spotkanie do Sopotu. Mistrzem Polski zostanie zespół, który wygra cztery spotkania. (woj)