Piątek, 22 listopada 2024 r.  .
REKLAMA

Koszykówka. Lider w Stargardzie, King w Warszawie

Data publikacji: 09 maja 2024 r. 10:52
Ostatnia aktualizacja: 09 maja 2024 r. 17:36
Koszykówka. Lider w Stargardzie, King w Warszawie
Andrzej Mazurczak utrzymuje w play-off wyborną formę z fazy zasadniczej. Fot. Ryszard PAKIESER  

Trzecie spotkania ćwierćfinałowe Orlen Basket Ligi rozegrają dziś ekipy Kinga i PGE Spójni. Mistrzowie Polski w Warszawie powalczą o przypieczętowanie awansu do półfinału, a stargardzianie przed własną publicznością zagrają o pozostanie w play-offach.

Ubiegłotygodniowe zmagania w Szczecinie zakończyły się dwoma zwycięstwami Kinga nad Legią. Oba mecze miała identyczny przebieg. Goście ze stolicy prowadzili przez większą część meczu, a szczecinianie odrabiali straty i rozstrzygali mecze na swoją korzyść w ostatnich minutach IV kwarty. Bohaterem meczu był Andrzej Mazurczak. Rozgrywający Kinga, który przed play-off odebrał nagrodę dla najlepszego Polaka w sezonie zasadniczym, był niekwestionowanym liderem w końcówce mecz i pociągną mistrzów Polski do wygranej. Zdobył 19 punktów, co było jego drugim najlepszym wynikiem w całym sezonie.

Świetną robotę w rozegranych meczach z Legią zrobił też Michale Kyser. Nowy środkowy Kinga w dwóch meczach zdobył 34 punkty i zebrał 14 piłek. W pierwszym ćwierćfinale Amerykanin zagrał ze 100-procentową skutecznością z gry – trafił wszystkie 8 rzutów. Po sobotnim meczu trener Kinga szczególnie chwalił też Zaca Cuthbertsona. Skrzydłowy zebrał w drugim meczu 13 piłek i rewelacyjnie zagrał w defensywie, wyłączając z gry jednego z liderów Legii. Cuthberston spędził na parkiecie najwięcej minut ze wszystkich szczecinian (blisko 36), a Christian Vital zdobył zaledwie 8 punktów. Po meczu doszło do słownego spięcia między wspomnianymi zawodnikami, a Vital na zakończenie wymiany zdań zasugerował Cuthberstonowi, żeby przed kolejnym meczem się…przeżegnał.

– Oddaliśmy kolejne spotkanie. To kolejny mecz, w którym cały czas prowadziliśmy. Czuliśmy się komfortowo, ale tego nie dokończyliśmy. Biorę to na siebie. Nie byłem sobą. Nie ma z naszej strony żadnych nerwów. Szczecinianie są przecież drużyną, którą już pokonaliśmy w sezonie zasadniczym. Nie wykonaliśmy planu, ale to jest seria do trzech wygranych. Nie mogę się doczekać powrotu do Warszawy, by zagrać przed gorącą publicznością. Jestem pewien, że to na pewno mi pomoże. Do zobaczenia w Szczecinie. Jeszcze tu wrócimy – odgrażał się po sobotnim meczu Christian Vital.

W zupełnie innej sytuacji niż King jest PGE Spójnia. Stargardzianie, którzy po nieudanym finiszu rundy zasadniczej spadli na 8 pozycję w tabeli i w play-off trafili na lidera z Włocławka. Anwil w dwóch pierwszych meczach ćwierćfinałowych przed własną publicznością pokazał wyraźną dominację nad drużyną trener Sebastiana Machowskiego. Wygrane różnicą 19 i 14 punktów, podobnie jak statystyki nie pozostawiają wątpliwości, która drużyna była lepsza. Szeroka ławka Anwilu dała się Spójni mocno we znaki. Anwil grał 12 zawodnikami, a każdym meczu punktowała 10 z nich, a siedmiu w co najmniej w jednym meczu miało dwucyfrową zdobycz. Na forum dyskusyjnym jednego z mediów społecznościowych żartowano, że lider może przeciwko Spójni wystawić dwie równorzędne „piątki” i każda będzie lepsza od stargardzian.

Spójni pozostaje nadzieja na odwrócenie losów ćwierćfinału we własnej hali. Trener Machowski musi liczyć na stargardzką publiczność, błysk liderów Danielsa i Browna i lepszą postawę drużyna w defensywie. We Włocławku w dwóch meczach stargardzianie stracili łącznie 187 punktów, a średnia w całym sezonie drużyny to 78 straconych punktów w meczu.

(woj)

REKLAMA
REKLAMA

Komentarze

szkoda że
2024-05-09 17:28:10
Wilki jak wygraj to trafią na anwil. to konsekwencje ostatnich przegranych w lidze
Bielik
2024-05-09 13:42:06
Mam nadzieję że Wilki Morskie zamkną w Warszawie tą rywalizację z Legią. Trzymam kciuki.
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA