Koszykarze PGE Spójni przegrali poniedziałkowy wyjazdowy mecz z MKS Dąbrową 99:90. Była to dwunasta porażka w sezonie i trzecia od początku stycznia. W Dąbrowie na ławce PGE Spójni zadebiutował nowy trener Marek Łukowski, z którym rozmawiamy o sytuacji w drużynie i planach na najbliższe tygodnie.
- Jakie odczucia po przegranym meczu w Dąbrowie?
- Na pewno pozostał duży niedosyt. W ostatnich dniach widziałem, jak zespół prezentował się na treningach i liczyłem na więcej w Dąbrowie. Bardzo słabe nasze wejście w mecze spowodowało, że gospodarze złapali od razy swój rytm i nie dali się z niego wybić do końca meczu. Trudno gra się jednak w koszykówkę bez klasycznego rozgrywającego.
- Mecz z Dąbrową miały być pojedynkiem ostatniej szansy dla Jerome Dysona. Widzi pan jeszcze dla niego miejsce w drużynie?
- Moim zdaniem Dyson przygotowany na 75-80 procent swoich możliwości robiłby w lidze wielką różnicę. Tyle tylko, że on dziś prezentuje 25 procent swojego potencjału. Nie wiem, czy do pełnej dyspozycji dojdzie za tydzień, czy za miesiąc, a my nie mamy czasu na czekanie. Potrzebujemy pełnowartościowego rozgrywającego na już. Mam nadzieję, że taki pojawi się już w piątkowym meczu z Polskim Cukrem
- Wśród kandydatów do gry w PGE Spójni wymienia się Francisa Hana i Jay Threatta. Obaj grali już w Polsce. Co pan myśli o tych zawodnikach?
- Nie jest już tajemnicą, że z oboma zawodnikami negocjujemy kontrakty. Jay Threatt występował w Stali Ostrów w poprzednim sezonie i był czołowym rozgrywającym ligi. Rozmawiałem z nim osobiście, widziałem wideo z jego treningu i prezentuje się na nim nawet lepiej niż gdy kończył poprzedni sezon w Ostrowie. Han grał w Polsce przed laty i dał się zapamiętać jako solidny gracz, a jego dodatkowym atutem jest polski paszport.
- W trzech styczniowych meczach PGE Spójnia straciła 283 punkty, co daje średnią ponad 95 punktów mecz. Czy defensywa jest obecnie największym problemem zespołu?
- Kłopoty w defensywie zaczęły się po kontuzji Tomka Śniega. On był takim zawodnikiem, który potrafił powstrzymać rywala w pierwszej linii obrony. Jeśli dołączą do nas wspomniani przeze mnie zawodnicy wiem, że dadzą nam jakość nie tylko w ataku, ale też w defensywie i rozwiążą problem łatwo traconych punktów. Ogromnym wzmocnieniem defensywy będzie też spodziewany na początku lutego powrót Filipa Matczaka, który może skutecznie kryć rywali na kilku pozycjach.
- Przed meczem z Dąbrową sporo w Stargardzie sporo było zamieszania z transferami. Klub ściągną z II-ligowego Ogniwa Dominika Grudzińskiego, a bez powodzenia próbował pozyskać z III ligi Marcina Fliegiera. Po co zespołowi z aspiracjami gry w play-off takie transfery?
- Marcin Flieger potrzebny był, aby Tomka Śniega w rotacji na rozegraniu zastąpił zawodnik z polskim paszportem. Dominik Grudziński jest uzupełnieniem składu. Wspiera nas w tym trudnym okresie w treningach. Z pewnością dostanie swoją szansę w Energa Basket Lidze, ale nie jest tajemnicą, że gdy dołączą do nas nowi i kontuzjowani zawodnicy obwodowi wróci do gry w Ogniwie.
- Play-off przewija się w kontekście PGE Spójni przy każdej okazji. Patrząc na układ tabeli jesteście dziś wśród 5-6 drużyn walczących o 8 pozycję w teoretycznie najlepszej sytuacji. Co musi się w najbliższych tygodniach wydarzyć, żebyście awansowali do finałowej „ósemki"?
- Mamy rzeczywiście wciąż niezłą sytuację. Nie musimy oglądać się na inne drużyny, tylko wszystko jest w naszych rękach. Nie śledzę doniesień medialnych, ale wiem, że po ostatnich zawirowaniach kadrowych nasze notowania spadły. Myślę jednak, że będą rosły wraz z pojawieniem się nowych zawodników i powrotem Filipa Matczaka. Przed nami jeszcze 9 spotkań. Myślę, że pięć zwycięstw powinno nam dać miejsce w „ósemce", a już sześć wygranych na pewno zagwarantuje play-offy.
Rozmawiał Wojciech TACZALSKI