Rozmowa z Maciejem Majcherkiem
Po 20 sezonach spędzonych na ligowych parkietach Maciej Majcherek postanowił zakończyć karierę zawodniczą. Koszykarz przez cały ten okres związany ze Szczecinem nie zrywa jednak z koszykówką. Pozostał w Kingu i oficjalnie został asystentem trenera Łukasza Bieli.
– Decyzja o zakończeniu sportowej kariery była spontaniczna, czy podjęta już wcześniej?
– Tak naprawdę z takim zamiarem nosiłem się już od kilku sezonów, ale za każdym razem prezes Kinga namawiał mnie do pozostania w drużynie. Teraz uznałem jednak, że po 20 latach spędzonych na koszykarskich parkietach czas powiedzieć stop.
– Który ze wspomnianych dwudziestu sezonów był dla Ciebie najważniejszy i najbardziej udany?
– Myślę, że był to sezon spędzony w Radeksie Szczecin, kiedy grając wyłącznie szczecińskim składem wywalczyliśmy awans z II do I ligi. Miło wspominam także pierwszy sezon w PLK, gdy trenerem został Mindaugas Budzinauskas. Mieliśmy mocny skład i graliśmy fajną koszykówkę.
– Z tych dwudziestu sezonów tylko kilka spędziłeś na parkietach ekstraklasy. Myślisz, że gdyby Szczecin grał w elicie w innych latach, mógłbyś w ekstraklasie odegrać ważniejszą rolę?
– Koszykówka w ostatnich latach mocno ewoluowała. To już jest zupełnie inna dyscyplina. Pamiętam jak przed laty, jako pierwszoligowcy graliśmy sparingi z ekstraklasową Polpharmą i były to wyrównane mecze. Teraz to byłoby nie do pomyślenia. Myślę, że gdyby nie kontuzje i gdybym znalazł się w ekstraklasie w innym momencie, to mogłoby to wyglądać zupełnie inaczej.
– Jesteś chyba jedynym szczecińskim koszykarzem, o którym nakręcono film? Jak wspominasz pomysł Adama Wosika z 2015 roku?
– W pierwotnych planach miało to wyglądać zupełnie inaczej. Film miał pokazywać moją przygodę z koszykówką od II ligi do ekstraklasy, ale jego realizacja zbiegła się z poważną kontuzją zerwanego więzadła i był tak naprawdę historią mojego powrotu do zdrowia i sportu.
– Po zakończeniu kariery zawodniczej nie rozstajesz się z koszykówką i Kingiem. Zostałeś asystentem trenera Łukasza Bieli. Jak odnalazłeś się w nowej roli?
– Współpracowałem już z Łukaszem w poprzednim sezonie, ale wtedy to on robił całą robotę, a ja tylko mu doradzałem. Teraz spadło na mnie dużo więcej obowiązków od scautingu, poprzez przygotowanie i analizę treningu. Zawodnik po treningu bierze prysznic i wychodzi do domu. Trenerzy zostają i analizują treningi, a gdy wracają do domu, nadal pracują przeglądając oferty zawodników, analizując statystyki czy przygotowują zagrywki.
– Jak wyglądają przygotowania Kinga do nowego sezonu?
Trenujemy prawie w komplecie. Czekamy jeszcze na przyjazd Xaviera Moona i Melvina Clevelanda. Problemy z kolanem ma Jakub Parzeński, który od początku przygotowań bardzo dobrze się prezentował. Czekamy na wyniki jego badań. Niezależnie od nich ciągle szukamy jeszcze amerykańskiego gracza na pozycję 4-5.Myślę, że w ciągu najbliższych dni sprawa powinna zostać sfinalizowana.
– W minioną niedzielę odwołaliście pierwszy z zaplanowanych sparingów z PGE Spójnia. Co się stało?
– Kilku zawodników zgłaszało drobne problemy zdrowotne i nie chcieliśmy ryzykować. W planach mamy jednak kolejne gry kontrolne m.in. ze Stelmetem i Spójnią, a na turniejach we Włocławku i Bydgoszczy z Anwilem, Stalą, Astorią, Polpharmą i Treflem.
Rozmawiał Wojciech TACZALSKI
Fot. R. Pakieser