Rozmowa z trenerem Kinga Łukaszem Bielą
– King na poniedziałkowy mecz do Gdyni jechał z dorobkiem pięciu zwycięstw i jednej porażki. Z Arką pana zespół doznał jednak dotkliwej porażki. Co o tym zadecydowało?
– Rywale „zjedli” nas fizycznie. W pierwszej kwarcie jeszcze walczyliśmy, ale potem straciliśmy wiarę w zwycięstwo. Jest w tym trochę mojej winy, że nie potrafiłem przed meczem odpowiednio uczulić zespołu jak groźnym i fizycznie grającym rywalem jest Arka. Skończyło się ponad 20 punktami, bo zagraliśmy najsłabszy mecz a sezonie, a rywale byli świetnie dysponowani.
– Nasuwa się tu analogia z poprzednim sezonem. Wówczas po efektownym początku sezonu też w siódmej kolejce przegraliście z Legią i od tego meczu zaczął się kilkutygodniowy kryzys Kinga…
– Nie chciałbym doszukiwać się analogii, ale rzeczywiście pamiętam, że do wspomnianego meczu w Warszawie także podeszliśmy zbyt rozluźnieni. Mam nadzieję, że porażka w Gdyni pozwoli wszystkim w drużynie zrozumieć, że musimy wrócić do naszego stylu gry, bo nie jesteśmy drużyną, która będzie wygrywać bez maksymalnej koncentracji.
– Z Arką zawiódł po raz kolejny Kasey Hill. Szukacie już następcy na jego miejsce?
– Prawdopodobnie Hill już z nami nie zagra. Po zmianie kontraktu był na kilkutygodniowym okresie próbnym, a my cały czas penetrowaliśmy rynek. Wiemy, jakiego gracza potrzebujemy. To musi być snajper grający na rozegraniu, który odciąży Jakuba Schenka. Trzeba mieć jednak świadomość, że musi to być gracz mieszczący się w finansowych możliwościach klubu. Problemem są też długotrwałe procedury ściągnięcia nowego Amerykanina. W przypadku Michaela Fakuade udało się wszystkie formalności załatwić w 10 dni, ale może to potrwać zdecydowanie dłużej.
– Hill zawiódł, ale sezon życia rozgrywa inny Amerykanin Thomas Davis. Od kilku spotkań wyrasta na czołowego snajpera drużyny i strzelca za trzy. Czy to sztab szkoleniowy przestawił Davisa na takie granie, czy to sam zawodnik odnalazł swój snajperski instynkt?
– Już w poprzednim sezonie namawiałem Davisa, żeby szukał szansy w rzutach z dystansu i nie pchał się niepotrzebnie pod kosz. Na treningach jest jednym z najskuteczniejszych strzelców, dlatego zachęcam go, żeby rzucał jeśli ma okazję i jest przygotowany.
– Przed wami mecz z Polpharmą w Starogardzie. King zagra z zespołem prowadzonym przez szczecinianina Marka Łukomskiego – pana byłego kolegę z parkietu i współpracownika z ławki trenerskiej Kinga. To będzie wyjątkowy pojedynek?
– To będzie mecz jak każdy inny. Musimy się tylko szybko otrząsnąć po porażce w Gdyni. Ja ze swojej strony będę mocno uczulał zespół, żeby nie lekceważył rywala i podkreślał, że ma trzech niebezpiecznych Amerykanów. Będziemy chcieli tak pokombinować obroną, aby skutecznie wyłączyć ich z gry.
Rozmawiał Wojciech TACZALSKI
Fot. R. Pakieser