Czarni Słupsk - King Szczecin 84:77 po dogrywce (20:8, 15:20, 14:17, 18:22, 17:10)
KING: Kikowski 29, Robinson 16, Releford 14, Skibniewski 6, Nowakowski 4, Łukasiak 4, Dutkiewicz 2, Robbins 2.
Słaba pierwsza kwarta i fatalna skuteczność rzutów za trzy punkty w meczu z Czarnymi przekreśliła definitywnie nadzieje Kinga na awans do finałowych play-off. Szanse na wygranie z Czarnymi były mimo wszystko spore. Za sprawa Kikowskiego King doprowadził w ostatnich sekundach do pierwszego remisu w meczu i dogrywki.
Po 12 minutach gry szczecinianie przegrywali w Słupsku 12:29, ale dalsza faza spotkania była już w wykonaniu Kinga dużo lepsza. Podopieczni Marka Łukomskiego odrabiali straty i na początku III kwarty tracili do rywali tylko dwa punkty.
Dobrej formy z ostatniego meczu z Miastem Szkła Krosno nie podtrzymali w Słupsku Robinson i Skibniewski. Zawodnicy, którzy w poprzednim spotkaniu ustanowili swoje strzeleckie rekordy sezonu, tym raz trafiali sporadycznie.
Kandydujący do gry w reprezentacji Skibniewski zagrał z 12- procentowa skutecznością, a Amerykanin swoje statystyki (25-procent) poprawił dopiero w IV kwarcie. Kinga do dogrywki poprowadził w tej sytuacji Kikowski. To jego 12 punktów w ostatnich 10 minutach regulaminowego czasu i skuteczna indywidualna akcja w ostatnich sekundach doprowadziła do wyrównania.
W doliczonym czasie gry Czarni imponowali już skutecznością – trzy „trójki” i tylko dwa niecelne rzuty z gry dały ekipie ze Słupska 17 punktów. Szczecinianie punktowali w dogrywce wyłącznie celnymi rzutami osobistymi. To było zdecydowanie za mało, aby odnieść sukces i przedłużyć nadzieje na występy w play-off. ©℗ (woj)
Fot. R. Pakieser