Koszykarze Kinga od dwudniowego turnieju o Superpuchar oficjalnie rozpoczęli sezon. W Radomiu ekipa ze Szczecina pokonała najpierw swoich finałowych rywali z ostatniego sezonu Trefl, ale w niedzielę na drodze po Superpuchar szczecinianom stanął Śląsk. W dramatycznym spotkaniu wrocławianie odwrócili losy finału w ostatniej kwarcie.
Pierwszego dnia turnieju w Radomiu doszło do szlagierowego pojedynku Kinga z Treflem. Obie drużyny walczyły o Superpuchar Polski przed rokiem i potem spotkały się finale Orlen Basket Ligi. We wrześniu 2023 roku King sięgnął po Superpuchar pokonując Trefl 92:90, a w czerwcu 2024 roku mistrzostwo powędrowało do Trefla pomimo, że w finałowej serii King prowadził 3-1.
Sobotni mecz z Treflem od początku przebiegał pod dyktando Kinga, który w I kwarcie pozwolił rywalom zdobyć zaledwie 9 punktów i prowadził już w tym meczu nawet 19 oczkami. Trefl do końca walczył jednak o końcowy sukces i w ostatniej kwarcie odrobił większość strat. To jednak King awansował do wielkiego finału, gdzie jego rywalem był Śląsk.
Drużyna w z Wrocławia miała w I kwarcie decydującego o Superpucharze meczu podobne kłopoty z defensywą szczecinian, co dzień wcześniej Trefl. King prowadził już 10:0, po chwili miał 14 punktów przewagi, a Śląsk po 10 minutach na koncie zaledwie 10 oczek. W II odsłonie wrocławianie zagrali już zdecydowanie skuteczniej i przewaga Kinga na moment stopniała do 4 punktów. Odważne akcje Żołnierewicza pozwoliły szczecinianom zejść na długa przerwę z dorobkiem lepszym o 9 punktów do Śląska. W III kwarcie wicemistrzowie Polski, dzięki dobrej postawie Mazurczaka, długo utrzymywali kilkunastopunktową przewagę, ale dwie "trójki" i punktowa seria rywali pozwoliły im zniwelować straty do 2 oczek.
Pierwsza akcja decydującej kwarty i celna "trójka" byłego gracza Spójni Penavy dała pierwsze w meczu prowadzenie Śląskowi. Wrocławianie nie utrzymali tej przewagi. "Trójki" Mazurczaka i Myersa pozwoliły Kingowi odskoczyć na 5 punktów. Emocje były jednak do ostatnich sekund. To Śląsk rozegrał końcówkę lepiej i za sprawa efektownych akcji Nuneza zapewnił sobie wygraną.
Pierwszy sprawdzian Kinga z sześcioma nowymi zawodnikami w składzie nie zakończył się zdobyciem trofeum, ale czasu na rozpamiętywanie porażki ze Śląskiem nie będzie zbyt dużo. Już we wtorek wicemistrz Polski zainauguruje bowiem Ligę Mistrzów. W Netto Arenie o godz. 18.30 zmierzy się z Aliagą Petkimspor. Turecki klub w finale eliminacji Ligi Mistrzów pokonał grecki PAOK 79:69 i dołączył do grypy B, w której oprócz Kinga zagrają jeszcze belgijska Filou Oostende i hiszpańska Unicaja. Przed rokiem King odpadł z rozgrywek Ligi Mistrzów już po fazie grupowej, wygrywając tylko dwa mecze. W tegorocznej Lidze Mistrzów zagrają 32 drużyny, podzielone na 8 grup. Z każdej z grup najlepsze zespoły awansują do kolejnej rundy, a drużyny z miejsc 2-3 zakwalifikują się do fazy play-in. Zwycięzcy play-in uzupełnią stawkę w 1/16 finału Ligi Mistrzów.
Koszykarski maraton rozpoczęty w Radomiu King zakończy w piątek w Wałbrzychu. Pojedynek z beniaminkiem Górnikiem będzie meczem otwarcia nowego sezonu Orlen Basket Ligii czwartym pojedynkiem w ciągu 6 dni.
Trefl Sopot - King Szczecin 76:83 (9:19, 18:17, 28:27, 21:20),
King: Andrzej Mazurczak 14, Teyvon Myers 14, Aleksandra Dziewa 13, Chad Brown 11, Kassim Nicholson 9, Szymon Wójcik 8, James Woodard 6, Przemysław Żołnierewicz 3, Tony Meier 3, Mateusz Kostrzewski 2.
King Szczecin - Śląsk Wrocław 75:76 (23:10, 16:22, 19:26, 17:20)
King: Żołnierewicz 19, Mazurczak 16, Brown 19, Dziewa 9, Myers 7, Meier 6, Wójcik 4, Woodard 2, Kostrzewski 2, Nicholson 0. (woj)