King Szczecin - Legia Warszawa 60:70 (20:18, 17:18, 11:17, 12:17)
King: Wilczek 11, Fakuade 10, Zębski 9, Schenk 8, Melvin 6, Ware 6, Łapeta 6, Davis 4, Bartosz 0
Koszykarze Kinga coraz bardziej pogrążają się w kryzysie. W niedzielę przegrali czwarty mecz z rzędu w Energa Basket Lidze, zdobywając w spotkaniu z Legią najmniej punktów od początku sezonu.
Teoretycznie 19 listopada King zakończył serię wyjazdowych spotkań, ale "domowy" mecz z Legią z uwagi na brak dostępu do Netto Areny musiał rozgrywać w Stargardzie. Pierwsza połowa meczu w obiekcie, w którym swoje spotkania rozgrywa PGE Spójnia była jeszcze w wykonaniu szczecinian udana. King prowadził z wiceliderem EBL przez niemal całe dwie kwarty. Gra podopiecznych trenera Łukasza Bieli posypała się po długiej przerwie. W ostatnich 20 minutach King zdobył zaledwie 23 punkty. Statystki rzutów z gry, które po dwóch kwartach były na poziomie ponad 50 procent, spadły do zaledwie 32. W drużynie szczecińskiej nie było zawodnika, który potrafiłby poderwać drużynę. Dobrą zmianę dał Wilczek, ale to nie wystarczyło. Koszykarze Kinga fatalnie rozgrywali akcje, podejmowali złe decyzje i notowali seryjnie straty. W połowie ostatniej kwarty King przegrywał jednym punktem, ale w ostatnich 5 minutach trafił już tylko jeden rzut osobisty. Porażką w Stargardzie King zaprzepaścił szanse nie tylko na przerwanie złej ligowej passy, ale także na awans do finałowego turnieju Pucharu Polski.
(woj)
Fot. Ryszard Pakieser