Rozmowa z Pawłem Kikowskim – koszykarzem King Wilków Morskich
KOSZYKARZE King Wilków Morskich rozpoczną w weekend pierwsze w historii klubu play-off. Najpierw w piątek, a później w niedzielę spróbują odczarować halę we Włocławku. Anwil jest bowiem jedyną drużyną w Tauron Basket Lidze, która w tym sezonie nie doznała porażki na własnym parkiecie i legitymuje się bilansem 16 kolejnych zwycięstw we Włocławku.
– Jak pan ocenia sezon zasadniczy w wykonaniu King Wilków Morskich. Osiemnaście zwycięstw i szósta pozycja w tabeli to satysfakcjonujący wynik czy mogło być jeszcze lepiej?
– Możemy być zadowoleni z przebiegu sezonu zasadniczego, zwłaszcza z jego drugiej części. Trochę szkoda tego słabszego początku rozgrywek, bo mogło być jeszcze lepiej.
– Dla pana też był to udany sezon. Ma pan dużą satysfakcję, że po sezonie zasadniczym jest najskuteczniejszym polskim zawodnikiem Tauron Basket Ligi?
– To rzeczywiście jest dla mnie udany sezon, chyba najlepszy w karierze. Mam satysfakcję, że tak wysoko plasuję się w rankingach, ale najważniejsze dla mnie jest to, że drużynie udało się zrealizować pierwszy cel. Gram w play-off i wierzę, że zespół nie powiedział jeszcze ostatniego słowa.
– Dobrze się stało, że w play-off trafiliście na Anwil? A może marzyliście o innym rywalu w ćwierćfinale?
– Nie ma co gdybać. Taki jest układ tabeli po sezonie zasadniczym i gramy z Anwilem. Po zakończeniu całej serii będzie można ocenić, czy dobrze trafiliśmy. Jeśli wygramy to znaczy, że był to dla nas wymarzony rywal.
– W ostatnim meczu rundy zasadniczej doznaliście we Włocławku najwyższej porażki w całym sezonie 94:63. W I rundzie przed własną publicznością też wyraźnie ulegliście tej drużynie. Można odnieść wrażenie, że nie potraficie grać z Anwilem?
– Anwil nieprzypadkowo skończył sezon zasadniczy na trzecim miejscu. To bardzo mocna drużyna i żeby z nią wygrać trzeba zaprezentować 100 % swoich możliwości. W pierwszym meczu z Anwilem zagraliśmy bez naszego podstawowego rozgrywającego, a przed tygodniem we Włocławku rywale mieli świetny dzień, a my byliśmy trochę za mało agresywni. Może jednak dobrze się stało, że dostaliśmy taki nokaut jeszcze w sezonie zasadniczym, bo teraz w play-off wejdziemy do ringu z jeszcze bardziej bojowym nastawieniem.
– Jak pan ocenia, ile spotkań potrzebnych będzie do wyłonienia półfinalisty w waszej rywalizacji z Anwilem?
– Na pewno potrzeba trzech wygranych. A tak poważnie, to w play-off liczy się tylko końcowy sukces. Każdy wygrany mecz może dać przewagę psychologiczną i dlatego myślami jestem tylko przy tym najbliższym piątkowym spotkaniu.
Rozmawiał
Wojciech TACZALSKI
Fot. R. Pakieser