Piątek, 29 listopada 2024 r.  .
REKLAMA

Lekkoatletyka. 10 lat po berlińskiej wiktorii

Data publikacji: 09 grudnia 2019 r. 16:23
Ostatnia aktualizacja: 09 grudnia 2019 r. 16:23
Lekkoatletyka. 10 lat po berlińskiej wiktorii
 

Monika Pyrek w latach 2004-2012 z sukcesami reprezentowała MKL Szczecin, po zakończeniu kariery osiadła w Szczecinie na stałe, jest jedną z najwybitniejszych sportsmenek w historii regionu. Od jej przyjazdu do Szczecina minęło w tym roku 15 lat, od jej ostatniego poważnego i największego jednocześnie sukcesu, czyli wicemistrzostwa świata, minęło w tym roku 10 lat.

Monika Pyrek cztery razy startowała w igrzyskach olimpijskich, ale ani razu nie udało się jej stanąć na podium. Najbliżej tego była w roku 2004 w Atenach. Zajęła wówczas czwarte miejsce. Była dwukrotną wicemistrzynią świata i raz brązową medalistką. Dwa razy wywalczyła brąz na halowych mistrzostwach świata. Raz została wicemistrzynią Europy na otwartym stadionie i dwa razy wywalczyła brąz w mistrzostwach kontynentu pod dachem.

Łącznie w imprezach rangi mistrzowskiej w latach 2001-2009 zdobyła osiem medali – trzy srebrne i pięć brązowych. W ciągu swojej kariery 68 razy poprawiała rekordy Polski. Pięć razy zostawała laureatką „Złotych Kolców”, klasyfikacji premiującej najlepszych polskich lekkoatletów. Było to w latach 2001-2008.

Dwa razy plasowała się w dziesiątce najlepszych sportowców Polski w plebiscycie „Przeglądu Sportowego”. Siedem razy plasowała się w dziesiątce najlepszych sportowców w plebiscycie „Kuriera Szczecińskiego”. Trzy razy ten plebiscyt wygrywała. Znajduje się w gronie najwybitniejszych sportowców naszego województwa w historii.

Czwarte miejsce w Atenach

Oficjalnie karierę zakończyła w roku 2013, rok po swoich czwartych igrzyskach olimpijskich w Londynie. Po raz pierwszy reprezentowała szczeciński klub podczas igrzysk olimpijskich w Atenach w roku 2004. Konkurs rozwijał się dla niej znakomicie. W pierwszych próbach zaliczała następujące wysokości: 4,20, 4,40 oraz 4,45.

Prócz szczecinianki na tym etapie zmagań pozostały już tylko trzy zawodniczki: Isinbajewa i Fieofanowa z Rosji oraz Anna Rogowska. To był taki mały mecz Polska – Rosja zakończony triumfem tych drugich, a dodatkowo pobiciem rekordu świata przez carycę tyczki – Isinbajewą. Pyrek strąciła trzy próby na wysokości 4,65 i odpadła z rywalizacji.

Swój najlepszy sezon zaliczyła w roku 2005, rok po igrzyskach olimpijskich w Atenach. 25-letnia tyczkarka okazała się najlepszą sportsmenką regionu, a zadecydowało o tym kilka znakomitych startów. Stanęła podczas mistrzostw świata na drugim stopniu podium, czym sprawiła nie lada niespodziankę.

Znakomite osiągnięcie zaowocowało nie tylko uznaniem w oczach kibiców z naszego regionu, ale również z całej Polski. W plebiscycie „Przeglądu Sportowego” na 10 najlepszych sportowców Polski zajęła wysokie siódme miejsce – najwyższe, jakie kiedykolwiek udało jej się zająć.

Rok 2005 najlepszy

Uznanie w plebiscytach „Kuriera Szczecińskiego” i „Przeglądu Sportowego” nie było jedyne w roku 2005. Zdobyła też nagrodę „Złote Kolce” przyznawaną najlepszym polskim lekkoatletom. Uczyniła to po raz trzeci w swojej karierze, a potem powtarzała ten wyczyn jeszcze dwukrotnie.

Rok 2005 był dla niej przełomowy. Zimą wywalczyła brązowy medal mistrzostw Europy w hali, przegrywając srebro ze swoją odwieczną rywalką Anną Rogowską. Latem była już od swojej krajowej konkurentki lepsza – na mistrzostwach świata w Helsinkach dało jej to drugie miejsce i srebrny medal.

W kolejnym sezonie Monika Pyrek potwierdziła swoją przynależność do światowej czołówki. Sezon miała udany, ale trochę pechowy. Zimą wzięła udział w halowych mistrzostwach świata w Moskwie, które zakończyła na czwartym miejscu z wynikiem 5,65. Później w Superlidze Pucharu Europy w Maladze uzyskała swój najlepszy rezultat w roku – 4,75, który pozwolił jej zakończyć rok z drugim wynikiem na świecie. W sezonie letnim podczas mistrzostw Europy w Göteborgu zajęła drugie miejsce.

2007 rok nie przyniósł Monice Pyrek żadnego medalu na prestiżowej międzynarodowej imprezie, ale wcale to nie znaczy, że sezon miała słaby. Mistrzostwa świata w Osace stały na znakomitym poziomie. Szczecinianka skoczyła 4,75, ale wystarczyło to tylko do zajęcia czwartej lokaty.

Monika Pyrek podczas zawodów światowego finału lekkoatletycznego w Stuttgarcie zaliczyła 4,82, co było jej rekordem życiowym i najlepszym wynikiem uzyskanym w oficjalnych zawodach. Dało to naszej zawodniczce drugie miejsce. Warto wspomnieć też o zwycięstwie Moniki Pyrek w Superlidze Pucharu Europy ze znacznie słabszym jak na jej możliwości wynikiem – 4,65. W światowym rankingu Monika Pyrek zakończyła sezon na trzecim miejscu.

Szantaż moralny

W roku 2008 zawodniczka MKL Szczecin była osobą rozpoznawalną nie tylko w świecie sportu. Została zaproszona do popularnego programu znanej scenarzystki i reżyserki Marysi Sadowskiej „Szybciej, wyżej, dalej”, jednak głęboko w pamięci zapadła jej wizyta w publicystycznym programie telewizyjnym „Teraz My” w TVN.

Polscy sportowcy jeszcze przed wylotem na igrzyska olimpijskie do Chin spotykali się w kraju z licznymi formami nacisku, by zaprotestować na arenie sportowej przeciwko wielu naruszeniom w kraju organizującym igrzyska. Doświadczyła tego między innymi Monika Pyrek – szczecińska tyczkarka, która w programie telewizyjnym „Teraz My” została niemal przyparta do muru przez redaktorów Sekielskiego i Morozowskiego i poddana moralnemu szantażowi, któremu się nie ugięła.

Monika Pyrek była w dość licznym gronie zachodniopomorskich lekkoatletów w Pekinie i wypadła bardzo dobrze, choć piąte miejsce na pewno nie było szczytem jej marzeń. Konkurs stał na o wiele wyższym poziomie niż cztery lata wcześniej w Atenach. M. Pyrek za drugim razem pokonała wysokość 4,70, ale następnej próbie na 4,75 już nie podołała.

Wcześniej wszystkie wysokości pokonywała za pierwszym razem i z dużym zapasem. Walczyła z jeszcze większą niż w Atenach plejadą Rosjanek. Przed nią uplasowały się w klasyfikacji generalnej aż trzy, a Isinbajewa zakończyła konkurs rekordem świata na wysokości 5,05.

Wicemistrzostwo świata w Berlinie

Tytuł wicemistrzyni świata był wystarczającą rekomendacją dla szczecińskich kibiców i czytelników „Kuriera Szczecińskiego”, by wybrać Monikę Pyrek najlepszą sportsmenką roku 2009. Szczecinianka postanowiła zrezygnować ze startu w halowych mistrzostwach Europy, by lepiej przygotować się do sezonu letniego. Ten rzeczywiście okazał się dla niej znakomity.

Próbkę swoich możliwości 
M. Pyrek zaprezentowała już podczas czerwcowej Superligi, będącej drużynowymi mistrzostwami Europy. Szczecinianka poprawiła rekord Superligi, skacząc 4,70 i zajmując pierwsze miejsce. Z dużymi nadziejami jechała na mistrzostwa świata do pobliskiego Berlina. Nigdy jeszcze nie brała udziału w tak poważnej imprezie, będąc jednocześnie tak blisko domu.

To były świetne zawody w wykonaniu całej polskiej reprezentacji, a konkurs skoku o tyczce kobiet wydarzeniem absolutnie bez precedensu w historii polskiej lekkiej atletyki. Wielka faworytka zmagań – Isinbajewa nie zdołała pokonać żadnej wysokości, a konkurs stał się wewnętrzną rywalizacją dwóch polskich tyczkarek – Moniki Pyrek i Anny Rogowskiej. Wygrała ta druga, ale srebrny medal podopiecznej trenera Wiaczesława Kaliniczenki był jednym z ważniejszych osiągnięć w jej wieloletnich startach.

Po raz drugi z rzędu w plebiscycie sportowym „Kuriera” zwyciężyła Monika Pyrek w roku 2010. Tym razem jej wygrana była mocno dyskusyjna i zaskakująca, o czym nie omieszkała wspomnieć sama zainteresowana.

– Zdaję sobie sprawę, że wielkich sukcesów w roku 2010 nie miałam – mówiła M. Pyrek podczas sportowej gali w Teatrze Polskim. – Wiem, że to chyba trochę z innych powodów.

Wygrała „Taniec z gwiazdami”

28 listopada odbył się finał kolejnej edycji rozrywkowego programu „Taniec z gwiazdami”. Udział w nim wzięła szczecińska lekkoatletka, która edycję wygrała. Miliony telewidzów, a także kibiców Moniki Pyrek z uwagą i namiętnością śledziły rywalizację polskiej tyczkarki na nieco innym, bardziej rozrywkowym gruncie. Również i tu 30-letnia tyczkarka okazała się zwycięska.

Sezon sportowy był jednak nieudany. Monika Pyrek przepustkę do rywalizacji z innymi sportowcami z naszego regionu uzyskała dzięki kolejnemu tytułowi mistrzyni Polski z kiepskim jednak rezultatem 4,20, ale w rywalizacji międzynarodowej sukcesów już nie odniosła. Niemal przez cały sezon zmagała się z kontuzją stopy nogi odbijającej i nie uzyskała minimum na mistrzostwa Europy w Barcelonie, zakończone wielkim triumfem polskiej reprezentacji.

To był pierwszy sezon Moniki Pyrek od 14 lat, kiedy nie wzbogaciła się o żaden międzynarodowy laur. Po raz pierwszy od dziewięciu sezonów nie była brana pod uwagę w światowym rankingu tyczkarek. Przez niemal dekadę nigdy nie schodziła poniżej szóstej lokaty, a wcześniejsze pięć sezonów zawsze kończyła na podium. ©℗

Wojciech PARADA

Fot. R. Pakieser

REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA