Sobota, 23 listopada 2024 r.  .
REKLAMA

Lekkoatletyka. Piotr Lisek ma kolejne cele

Data publikacji: 01 lutego 2017 r. 12:14
Ostatnia aktualizacja: 01 lutego 2017 r. 19:39
Lekkoatletyka. Piotr Lisek ma kolejne cele
 

Rozmowa z Piotrem Liskiem – tyczkarzem OSOT Szczecin

Piotr Lisek od kilku dni jest nowym rekordzistą Polski w skoku o tyczce. W poprzednim tygodniu podczas mityngu w niemieckim Cottbus poszybował nad poprzeczką zawieszoną na wysokości 5,92. Zawodnik OSOT Szczecin tym samym poprawił najlepszy wynik w Polsce należący od blisko sześciu lat do Pawła Wojciechowskiego.

– Paweł Wojciechowski pogratulował panu rekordowego wyniku?

– Paweł zadzwonił do mnie jako jeden z pierwszych z gratulacjami. Mamy ze sobą dobry kontakt, a mój rekordowy skok z pewnością również dla niego będzie ogromną motywacją.

– Emocje po uzyskaniu najlepszego wyniku w karierze i w Polsce już opadły?

– Myślę, że tak, tym bardziej że kilka dni później startowałem już w kolejnym mityngu w Rouen.

– W Rouen, kilka dni po ustanowieniu rekordu, nie zaliczył pan żadnej wysokości. Jak pan to wytłumaczy?

– Taka jest właśnie tyczka. Raz poprawia się rekord, a parę dni później nie można zaliczyć najniższej wysokości. Tym razem sam jest zaskoczony takim przebiegiem konkursu. Czułem, że jestem w dobrej dyspozycji i stać mnie na kolejny dobry wynik. Tyczki były jednak dla mnie w tym dniu za miękkie. Te, na których zwykle skakałem 5,80, tym razem nie pomogły mi pokonać 5,50. Już w trakcie konkursu zastanawiałem się, czy nie zmienić ich na twardsze, ale wydawało mi się, że i na tych sobie poradzę z pierwszą wysokością.

– Skoro czuje pan tak dobrą dyspozycję, to pewnie nie może się już doczekać kolejnego startu?

– Już w weekend czeka mnie start w Poczdamie i sam jestem ciekaw, jak tam się zaprezentuję.

– Od rekordu Polski do 6 metrów dzieli już pana tylko 8 cm. Czy jest szansa, że tę magiczną barierę złamie pan w najbliższych tygodniach?

– W Cottbus po raz pierwszy w życiu atakowałem 6 metrów. Można powiedzieć, że dotknąłem poprzeczki na tej wysokości, ale do pokonania jej było jeszcze daleko. To jest na pewno jeden z moich sportowych celów na ten sezon, ale proszę pamiętać, że sztuka ta udała się zaledwie kilkunastu zawodnikom na świecie.

– Podobno zastanawiał się pan nad rezygnacją ze startów w tym sezonie zimowym i powrotem na skocznie dopiero latem?

– Rzeczywiście po trzech latach startów zima-lato bez przerwy zastanawiałem się nad tym, żeby odpuścić sezon halowy. Ciągnęło mnie jednak do startów i chyba dobrze, że nie zdecydowałem się na przerwę.

– Ma pan już minimum na tegoroczne mistrzostwa Europy, a w dorobku kilka medali prestiżowych imprez. W kolekcji wciąż brakuje jednak choćby jednego złota. Czy to będzie cel na marcowe ME w Belgradzie?

– Celem w Belgradzie będzie wysokie skakanie. Najlepiej w granicach rekordu życiowego, a ten jest już na tyle dobry, że daje szanse walki o złoto. ©℗

Rozmawiał Wojciech TACZALSKI

Fot. R. Pakieser

REKLAMA
REKLAMA

Komentarze

obserwator
2017-02-01 19:21:22
przemądrzały facet bez skromności
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA