Rozmowa z Marcinem Szczepańskim, trenerem Piotra Liska i laureatem plebiscytu „Kuriera” na najlepszych zachodniopomorskich sportowców i trenerów 2019 roku
Współpraca Marcina Szczepańskiego z Piotrem Liskiem rozpoczęła się w 2015 roku przed mistrzostwami świata w Pekinie. O efektach współpracy najlepiej świadczą wyniki – Piotr Lisek od pięciu sezonów co roku zdobywa medale najważniejszych międzynarodowych imprez. Przed rokiem został brązowym medalistą mistrzostw świata w Doha i halowym wicemistrzem Europy w Glasgow.
– Piotr Lisek z powodu urazu pachwiny zdecydował się odpuścić starty w sezonie halowym. Zabrakło go m.in. na Szczecińskim Mitingu Skoku o Tyczce i mistrzostwach Polski. Czy brak startów w okresie zimowym nie odbije się na przygotowaniach do sezonu letniego i igrzysk olimpijskich w Tokio?
– Skoro zdecydowaliśmy o rezygnacji z sezonu halowego, to nie było sensu startować na koniec w mitingu w Szczecinie i mistrzostwach Polski. Tak naprawdę przerwa od startów nie rzutuje na przygotowania Piotra. Mocno przepracowaliśmy grudzień i styczeń, a po okresie roztrenowania i tygodniowym urlopie do zajęć wrócimy w połowie marca. 16 marca zaczynamy przygotowania w górach, w Karpaczu, a potem przenosimy się do Spały. Najważniejsze, żeby Piotr był zdrowy i w czasie przygotowań i startów miał spokojną głowę.
– Kiedy zatem Piotr Lisek wróci do startów?
– Sezon letnich startów rozpoczyna się w maju i pierwszy miting mamy zaplanowany na 2 maja w Białymstoku.
– Pod nieobecność Piotra Liska wydarzeniem sezonu halowego były rekordy świata Armanda Duplantisa. Jego wyniki i nowy rekord świata 6,18 muszą budzić podziw.
– Tak, wszyscy jesteśmy pod wrażeniem tego młodego zawodnika. Wyśrubował rekord świata i kilka razy z rzędu pokonał magiczną barierę 6 metrów.
– Komentatorzy zachwycają się dynamiką skoczka, a czy trenerzy i zawodnicy podpatrują technikę rekordzisty świata i próbują przenieść elementy jego skoków na własne „podwórko”?
– To nie jest tak, że Duplantis wyskoczył w tym sezonie jak Filip z konopi. Ten zawodnik już od kilku lat pokazywał swoje wielkie możliwości. Poprawiał rekordy w kolejnych kategoriach wiekowych i brakowało mu tylko doświadczenia, aby na dobre zaistnieć w seniorskiej stawce. W środowisku tyczkarzy wszyscy doskonale się znamy, podglądamy i często wymieniamy poglądy. Podobnie od lat było z Duplantisem.
– Piotr Lisek latem ubiegłego roku poprawił wynikiem 6,02 rekord Polski. Czy podniesienie tej bariery o kolejne kilkanaście centymetrów jest w zasięgu pana podopiecznego?
– Piotr już raz był blisko pokonania 6,06. To pokazuje, że ma ogromne możliwości. W genach każdego sportowca jest chęć poprawiania swoich rezultatów, więc jestem pewny, że kolejne rekordy są w zasięgu Piotra.
– Najlepsze w karierze rezultaty Piotr Lisek uzyskał w lipcu 2019 roku. Rok później niemal o tej samej porze roku odbędą się igrzyska olimpijskie w Tokio. Czy uda się znów w tym okresie przygotować szczyt formy?
– Pracujemy nad tym, żeby tak właśnie było. Wcześniej Piotr Lisek był zawodnikiem, który pewniej czuł się w hali. Udało nam się już wprowadzić takie zmiany, które sprawiły, że równie mocny jest na otwartych stadionach. Wszystkie starty w sezonie letnim będą podporządkowane przygotowaniu do igrzysk i wypracowaniu optymalnej formy.
Rozmawiał Wojciech TACZALSKI
Fot. R. Pakieser