Sobota, 23 listopada 2024 r.  .
REKLAMA

Motocross. Synek z przyjaciółmi w Vulcanie

Data publikacji: 11 marca 2020 r. 15:58
Ostatnia aktualizacja: 11 marca 2020 r. 15:58
Motocross. Synek z przyjaciółmi w Vulcanie
 

W hotelu Vulcan świętowano 70-lecie powstania Polskiego Związku Motorowego w Szczecinie, który w naszym regionie ma blisko 700 członków, a wcześniej zwany był Automobilklubem Polskim. Podczas sympatycznej uroczystości 15 osób uhonorowano odznaczeniami.

Jednym z gości był zakładający organizację motorową w Szczecinie Józef Serdyński, który za kółkiem spędził prawie całe życie i wciąż jeździ samochodem, choć ma 94 lata, co nie przeszkadza, że dla przyjaciół z branży motoryzacyjnej jest nadal „Synkiem”.

– Ktoś kiedyś powiedział, że na jubileusz niekoniecznie trzeba zasłużyć, czasem wystarczy poczekać, ale jubileusz 70-lecia PZM w Szczecinie jest ze wszech miar zasłużony – powiedział w swej laudacji Andrzej Jarzyński, syn Franciszka Jarzyńskiego (niedawno jednej ze szczecińskich ulic nadano jego imię), żołnierza AK i powstańca warszawskiego, twórcy oddziału szczecińskiego Automobilklubu Polski oraz Okręgu Polskiego Związku Motorowego w Szczecinie. – Ponieważ jako dziecko, a potem dorastający młodzieniec byłem świadkiem tych pionierskich czasów, pozwólcie Państwo na kilka osobistych refleksji. Przed 70 laty grono zapaleńców postanowiło urzeczywistnić swoją ideę. Byli to ludzie, którzy przybyli tu z różnych zakątków II Rzeczypospolitej. Ludzie dźwigający na swoich barkach balast wojny i okupacji. Część z nich walczyła we wrześniu 1939 roku, a potem w ruchu oporu. W tym nowym miejscu, którego przynależność do Polski do 1959 roku stała pod znakiem zapytania, gdy większość mieszkańców Szczecina żyła na walizkach, oni mieli pomysł i wprowadzili go w życie. Wymienię kilka nazwisk: Martuś, Augustowski, Michalak, Eksztajn, Rumatowski, Walicki, Szymański, mój ojciec Franciszek czy wtedy młokos Józek Serdyński – to swoiści Kolumbowie tamtych dni. Spotykałem ich na wyścigach ulicznych, w garażach PZMot na 5 Lipca, w biurze na Tkackiej, na motocrossie czy u nas w domu na Pocztowej. Prawie wszyscy już odeszli. Pozostawili swoim następcom dzieło, które jest z sukcesem kontynuowane. Powtórzę za Wojtkiem Młynarskim: „Łzę łykając co chwila, Kończę wzruszony, Vivat zacny Jubilat!!!”. ©℗

(mij)

REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA