Sobota, 23 listopada 2024 r.  .
REKLAMA

Piłka nożna. 35 lat temu w Gliwicach

Data publikacji: 30 kwietnia 2016 r. 13:29
Ostatnia aktualizacja: 28 maja 2016 r. 22:39
Piłka nożna. 35 lat temu w Gliwicach
 

Piłkarze Pogoni podejmowani są w niedzielę przez Piasta Gliwice niemal dokładnie w 35 rocznicę meczu, który dla obu klubów był decydujący w kwestii przyszłości. Zarówno Piast, jak i Pogoń rywalizowały o awans do ekstraklasy.

2 maja 1981 roku na stadionie Śląskim w Chorzowie polska reprezentacja wygrała z NRD 1:0 znacznie zbliżając się do awansu na finały mistrzostw świata w Hiszpanii. W tym samym dniu w Gliwicach odbywał się mecz na szczycie w drugiej lidze.

Do końca sezonu pozostawało siedem kolejek, a Piast miał nad Pogonią trzy punkty przewagi. Wygrywając z podopiecznymi Jerzego Kopy praktycznie zapewniał sobie awans. W Szczecinie mało kto wierzył w dobry wynik. Pogoń w poprzedniej kolejce niespodziewanie przegrała u siebie ze Stilonem Gorzów 3:4.

- Kibice może zwątpili, ale drużyna jechała do Gliwic z mocnym postanowieniem wygranej - wspomina Andrzej Rynkiewicz, wtedy kierownik drużyny. - Na stadionie obecnych było 15 tys. ludzi.

Nigdy wcześniej ani później mecz Piasta nie zgromadził w Gliwicach tylu kibiców. Na Śląsk przyjeżdżały kolumny samochodów i autokarów - wszyscy na eliminacyjny mecz z NRD. W oczekiwaniu na spotkanie reprezentacji, wielu kibiców postanowiło obejrzeć mecz w Gliwicach.

- Pogoń pokazała wtedy swoją wielkość i wszystkie atuty - kontynuuje A. Rynkiewicz. - Na skrzydłach znakomicie grali: Janusz Turowski i Dariusz Krupa, a piękną bramkę zdobył Andrzej Krawczyk.

W bramce Pogoni bronił wtedy Zbigniew Długosz. Zajął miejsce Marka Szczecha, który w spotkaniu ze Stilonem zawalił ewidentnie przy jednej z bramek.

- Marek puścił gola między nogami z 5 metrów - wspomina Z. Długosz. - W bramce Piasta stał wówczas jego brat. Media z tego powodu miały świetny temat, ale trener Kopa zrobił im psikusa. Zawsze, gdy coś się waliło, to stawiał na mnie. Tak zrobił i tym razem.

Trener Kopa długo opracowywał taktykę na tamten mecz. Dokonał kilku roszad w składzie, a drużyna przystąpiła do spotkania maksymalnie zmotywowana.

- Nasza taktyka była jak na tamte czasy misterna - kontynuuje Z. Długosz. - Mieliśmy w składzie kilku piłkarzy świetnie wyszkolonych. Trener nakazał nam długie utrzymywanie się przy piłce na swojej połowie, wciąganie przeciwnika w naszą strefę obronną i szybkie uruchamianie naszych skrzydłowych: Krupę i Turowskiego. Wszystko wypaliło perfekcyjnie, rozegraliśmy kapitalne zawody i wygraliśmy pewnie i zasłużenie.

Gdyby portowcy stracili w tamtym spotkaniu jakieś punkty, to ich szanse na awans zmalałyby do minimum.

- Wiedzieliśmy o tym, ale nas to nie sparaliżowało - kontynuuje Długosz. - Atmosfera w drużynie prowadzonej przez Jerzego Kopy zawsze była bojowa - wtrąca A. Rynkiewicz. - Nikt nie wątpił w sukces, choć łatwo nie było. ©℗ (par)

REKLAMA
REKLAMA

Komentarze

Najlepiej (ale dla mnie) jakby byl remis..
2016-04-30 17:11:15
Mialem tylko 17 lat ale juz mature w pewnym Technikum w Poznaniu zdalem.Za dobre wyniki w nauczaniu na 412 absolwentow jako 12 -ty moglem wybrac miejsce tzw nakazu pracy.Oczywiscie wybralem GZUT Gliwice bo tam byl Piast a ja marzylem byc pilkarzem wiecej jak jakims technikiem.Ulokowali mnie w takim hotelu robotniczym tego GZUT i tylko 50 m od tego stadioniku.Ciezko bylo przezyc za te grosze i jak w tych juniorach Piasta trenerem byl lwowiak Lolo Nowak to patrzylem w niego jak w obraz..Raz mi sie zdarzylo ze juz nie mialem za co jesc a bylo jeszcze tydzien do mizernej wyplaty.Na meczu w tych juniorach co u Lola gralem zrobilo mi sie zle i mnie zniesli..Lolo pytal co sie stalo a ja mu ze pewnie dlatego ze prawie tydzien nie jadlem..NO I OD TEGO CZASU ON LOLO NOWAK LWOWIAK co poniedzialek przychodzil ze swoja paczka zywnosciowa dajac mi ja bez jednego slowa.Pilka ma pewnie jakies specjalne u mnie miejsce ale to z Lolo na cale zycie zapamietalem mimo ze duzo albo bardzo duzo widzialem mieszkajac poza Polska tyle lat .Tam wtedy i pozniej od tego czasu zawsze mi sie kojarzyli ludzie z tego Lwowa -mnie poznaniakowi-jako ludzie wyjatkowi i na szczescie w Szczecinie i Pogoni tez takich spotkalem wiec zycze remisu.
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA