Sobota, 23 listopada 2024 r.  .
REKLAMA

Piłka nożna. 54 kilogramy talentu

Data publikacji: 23 października 2018 r. 22:38
Ostatnia aktualizacja: 24 października 2018 r. 17:27
Piłka nożna. 54 kilogramy talentu
 

20-letni Sebastian Kowalczyk jest odkryciem ostatnich czterech serii spotkań w piłkarskiej ekstraklasie. W meczach tych zdobył gola, zanotował dwie asysty, wykonał pięć otwierających podań. Pod tym względem, wyciągając średnią na liczbę rozegranych minut, ten filigranowy pomocnik Pogoni jest w szczecińskim klubie piłkarzem jednym z najbardziej skutecznych i kreatywnych.

Gola lub asystę notuje średnio raz na 134 minuty, lepszy pod tym względem wynik osiągnął dotąd jedynie Adam Buksa, który strzela gola lub zalicza asystę raz na 126 minut. To jest jednak napastnik, egzekutor, piłkarz od samego początku podstawowy. Biorąc pod uwagę tylko pomocników, to nie ma w Pogoni obecnie piłkarza bardziej niebezpiecznego dla przeciwnika od Kowalczyka.

Świadczą o tym też otwierające podania. Kowalczyk zanotował ich pięć, o jedno mniej od Ricardo Nunesa i Radosława Majewskiego, którzy jednak na boisku przebywali ponad 900 minut, podczas gdy Kowalczyk niewiele ponad 400. Otwierające podania Nunesa i Majewskiego przełożyły się tylko na jedną asystę każdego z nich, Kowalczyk tych asyst ma już dwie.

Dwie asysty to dokładnie dwa razy więcej niż w przypadku starszego od Kowalczyka o 9 lat Spasa Delewa w całym poprzednim sezonie, w którym przebywał na boisku dokładnie 2132 minuty, czyli ponad pięć razy więcej niż w obecnym sezonie Kowalczyk.

Pięciu nowych pomocników

20-letni pomocnik szans na wyśrubowanie liczb miał dotąd zdecydowanie mniej od swoich starszych kolegów, ale swój pobyt na boisku wykorzystuje w sposób optymalny. Pogoń w przerwie letniej pozyskała pięciu pomocników, czterech z nich z klubów zagranicznych, a po dwunastu kolejkach okazuje się, że tym najbardziej wartościowym graczem jest 20-latek, którego przed rozpoczęciem sezonu mało kto traktował poważnie.

Wszystko przez jego posturę. Kowalczyk jest piłkarzem niskim, nie ma nawet 170 cm wzrostu, waży zaledwie 54 kg, nie wygląda na dorosłego, poważnego mężczyznę, ale umiejętnościami piłkarskimi przewyższa większą część piłkarzy z całej polskiej ekstraklasy.

Nie chodzi tylko o piękną asystę z ostatniego meczu. Chodzi też o zdobytą bramkę w meczu z Wisłą Płock. Sytuacja pozornie prosta, piłka idealnie na nodze, otwarta droga do bramki, jednak większość piłkarzy strzelałaby w ciemno w stronę bramki, przeważnie w bramkarza, Kowalczyk natomiast uderzył dokładnie tam gdzie powinien. To była prosta sytuacja dla piłkarzy dobrze wyszkolonych, z dużą jakością, a takim graczem jest Kowalczyk.

Bez kłopotów adaptacyjnych

Nigdy nie miał problemów z adaptacją w starszej drużynie. W rozgrywkach Centralnej Ligi Juniorów, kiedy miał zaledwie 17 lat, zdobył 10 goli i zaliczył 5 asyst, w kolejnym sezonie, gdy był jeszcze 18-letnim juniorem, stał się wiodącą postacią w III-ligowych rezerwach i sezon zakończył z 6 golami i 8 asystami.

Obecnie wywalczył sobie miejsce w składzie drużyny ekstraklasy i też nie sprawia wrażenia przestraszonego, nieprzygotowanego mentalnie do udźwignięcia presji, a ma zdecydowanie trudniej, bo występuje na nie swojej pozycji.

To nie jest nominalny skrzydłowy, występuje na tej pozycji z konieczności, to jest klasyczny środkowy pomocnik, uwzględniając wszystkie proporcje, to jest nasz Luka Modric – piłkarz zaledwie o trzy centymetry wyższy od Kowalczyka, który miejsce w składzie Dinama Zagrzeb też wywalczył w wieku 20 lat, wcześniej był wypożyczany do słabszych chorwackich klubów, nabierał doświadczenia.

Trójka z SALOS-u

Kowalczyk to już trzeci kreatywny piłkarz wywodzący się ze szczecińskiego SALOS-u. Różnica między nim a starszymi od niego: Filipem Starzyńskim i Patrykiem Lipskim jest taka, że w odpowiednim czasie trafił do Pogoni, natomiast Starzyński z Lipskim do Ruchu Chorzów.

Podobieństwo jest natomiast takie, że każdy z nich w wieku juniora lub młodzieżowca raził słabymi warunkami fizycznymi, które przysłaniały piłkarską jakość, a ta jest w przypadku każdego z nich na poziomie zdecydowanie ponadprzeciętnym.

Dziś cała trójka to jedni z najbardziej kreatywnych piłkarzy w polskiej ekstraklasie. Starzyński jest reżyserem gry w Zagłębiu Lubin, ma na koncie 5 goli i 5 asyst (jest liderem w klasyfikacji kanadyjskiej), natomiast Lipski odpowiada za grę Lechii Gdańsk i jak dotąd zdobył 4 gole i zaliczył 2 asysty.

Piątkowy wieczór zdecydowanie należał do wychowanków SALOS-u. Najpierw Lipski popisał się kapitalną asystą w meczu Piast – Lechia, później jakością podania przebił go jego młodszy kolega ze Szczecina Sebastian Kowalczyk, natomiast w niedzielę swojego gola dołożył Starzyński.

Zdolny i charakterny

Pochwały i zachwyty nad postawą Kowalczyka nie są na wyrost, nie należy też mieć wątpliwości, czy młody piłkarz wytrzyma presję związaną z dużym zainteresowaniem, czy nie spocznie na laurach, za bardzo nie zawierzy swoim umiejętnościom, przestanie się przez to rozwijać.

To jest bardzo zdolny, utalentowany piłkarz, ale przede wszystkim zrównoważony, charakterny chłopak, z ogromnym sercem do walki, ambicja czasem aż go nawet przytłacza.

W ostatnim meczu z Jagiellonią zanotował nie tylko piękną asystę, ale też świetnie wypadł w pozostałych ofensywnych statystykach. Miał najlepszy procent celności podań. Wykonał ich aż 51 i 49 było celnych, co daje 96 procent skuteczności.

Tak aktywny nie był w żadnym poprzednim meczu. W spotkaniu z Wisłą Kraków wykonał 19 podań, w kolejnym meczu z Zagłębiem o dwa więcej, w spotkaniu z Wisłą Płock tych podań było już 24, a w piątkowym pojedynku z Jagiellonią aż 51.

Wzrasta pewność siebie

Piłkarz czuje coraz większą pewność siebie, koledzy z drużyny coraz mocniej mu ufają, pozwalają mu uczestniczyć w grze w coraz większym wymiarze, bo widzą, że mają obok siebie partnera godnego, absolutnie przygotowanego.

To nie jest klasyczna zapchajdziura, jak to często bywa w przypadku młodych, niedoświadczonych wychowanków, to jest zawodnik z konkretnym potencjałem i konkretnymi liczbami – najlepszymi, biorąc pod uwagę pozostałych ofensywnych graczy w drużynie.

Kowalczyk, biorąc pod uwagę ofensywnych graczy, wykonał w spotkaniu z Jagiellonią najwięcej podań. Majewski tych podań wykonał 24, a Kozulj 27. To są piłkarze sprowadzeni latem do klubu, mający za zadanie kreować grę, odpowiadać za ofensywną jakość i obaj razem wzięci wykonali dokładnie tyle samo podań co niepozorny 20-letni wychowanek klubu.

Kowalczyk w meczu z Jagiellonią wykonał dwa dryblingi, oba były udane. Żaden inny piłkarz nie miał więcej udanych dryblingów, częściej próbowali w nie wchodzić: Adam Buksa, Kamil Drygas, Radosław Majewski, ale lepszego efektu nie osiągnęli.

Najmniej strat

Kowalczyk w piątkowy wieczór zanotował 6 strat. Spośród wszystkich ofensywnych graczy zdecydowanie najmniej. Buksa miał aż 21 strat, natomiast Majewski, Drygas i Kozulj od ośmiu do dziewięciu.

Kowalczyk w meczu z Jagiellonią zanotował najwięcej strat spośród wszystkich spotkań, w których zagrał w wyjściowym składzie. Wynika to z większej aktywności piłkarza, częstszych kontaktów z piłką, jednak w każdym z wcześniejszych meczów też tych strat miał zawsze najmniej – biorąc oczywiście pod uwagę piłkarzy ofensywnych, od których wymaga się gry kreatywnej, podjęcia ryzyka.

Kowalczyk prócz piłkarskiej jakości wykazuje się też ogromną determinacją, wolą walki, charakterem. W meczu z Jagiellonią zaprezentował dużo pozytywnych cech piłkarskich, ale nie wytrzymał rywalizacji w pojedynkach, bezpośrednich starciach.

Pod tym względem był to jego najsłabszy występ, na dziesięć pojedynków tylko dwa zakończył zwycięsko, przegrywał pojedynki szybkościowe, między innymi z tego powodu zobaczył żółtą kartkę, nie poradził sobie z przeciwnikiem bardzo mocnym pod względem fizycznym i nad tym elementem na pewno będzie musiał popracować.

Aktywny w starciach

We wcześniejszych meczach nawet jednak w tym względzie należał do wyróżniających się graczy. W spotkaniu z Wisłą Płock wygrał dziesięć pojedynków, natomiast w spotkaniach z Zagłębiem Lubin i Wisłą Kraków tych pojedynków wygrywał po osiem.

W każdym z meczów notuje po dwa, trzy udane dryblingi, jest w tym bardzo regularny, zawsze szuka niekonwencjonalnych rozwiązań nie zapominając przy tym o odpowiedzialności za piłkę, o czym świadczy bardzo wysoki procent celności podań.

96 procent celności w spotkaniu z Jagiellonią to nie jest wyjątek. W meczu z Zagłębiem na 21 podań miał aż 20 celnych, czyli ten procent był podobny. W pozostałych meczach: z Wisłą Płock i Wisłą Kraków skuteczność była poniżej 90 procent, ale zawsze najwyższa, biorąc pod uwagę wszystkich ofensywnych graczy w drużynie.

Przed Pogonią i Kowalczykiem kolejny prestiżowy pojedynek, kolejna szansa sprawdzenia się. Lech Poznań jest klubem, przeciwko któremu Kowalczyk wystąpił po raz pierwszy w nieco dłuższym wymiarze niż kilkadziesiąt sekund. Dwa sezony temu dostał od trenera Kazimierza Moskala kwadrans w półfinałowym rewanżowym spotkaniu w ramach Pucharu Polski.

To będzie też pojedynek klubów szczycących się wiodącymi w naszym kraju piłkarskimi akademiami, choć w ostatnim meczu Lecha w wyjściowym składzie zagrało zaledwie dwóch Polaków, w tym jeden z nich miał 34 lata, natomiast w Pogoni w wyjściowym składzie meczu z Jagiellonią zaprezentowało się aż siedmiu graczy 23-letnich lub młodszych, a mecz kończyło dwóch juniorów w składzie. ©℗ 

Wojciech PARADA

Fot. R. Pakieser

REKLAMA
REKLAMA

Komentarze

do lustro
2018-10-24 16:47:29
Pozwólmy pisać redaktorowi cokolwiek, oby nie pisał już o Gyurcso albo Cincadze ,których o d wielu miesięcy nie ma w Pogoni ,a redaktor i tak co jakiś czas o nich pisze,albo o meczach sprzed 50 lat
lustro
2018-10-24 11:17:18
ponadprzecietna nieprawdopodobna laurka wystawiona przez redaktora przecietnemu piłkarzowi jakim jest kowalczyk na siłe faworyzowanemu bo ma byc reklamowym produktem rzekomo silnej akademii pogoni,pozdr zdrowomyslacych kibiców odpornych na opiniotworcze osobowosci
okiem kibica
2018-10-24 09:56:01
Kowalczyk Matynia Listkowski Kort.Zawsze uważałem i dalej uważam,że są to piłkarze na których trenerzy nie potrafili się poznać i ocenić ich umiejętności-talent.Przez wielu trenerów z klapkami na oczach takie perełki nam umykają lub zwyczajnie kończą karierę.Nie jeden trener w Polsce ma na sumieniu młodego piłkarza któremu zrujnował piłkarską karierę.O krok od takiej tragedii byli wspomniani przeze mnie piłkarze.Ci piłkarze mieli po prostu pecha-trafiali na beznadziejnych trenerów.
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA